Mamy skłonności do przemilczania cudów w naszych życiu. Nie mówimy o nich, bo sami niekoniecznie w nie wierzymy. Bo nam się na pewno przywidziało, wydawało, bo coś źle zinterpretowaliśmy. Bo przecież cudów nie ma – jest za to efekt placebo i Internet, który stara się wyjaśniać i racjonalizować wszystko, co spotyka nas w życiu.
W Kościele nie lubię łatwych wyjaśnień („Bo Bóg tak chciał”) i naciągania faktów. Nie jestem więc też entuzjastką nacieków na murach w kształcie Jezusa i rozlanych cieczy w kształcie Matki Boskiej.
Wierzę natomiast w „cud codzienny”, który zdarza się często, rzadko natomiast jest wspominany.
Bo bywa tak, że brakuje nam pieniędzy i wtedy odnajdujemy drobne w zimowej kurtce albo jakieś fundusze w starej szufladzie, dzięki którym udaje się przeżyć „do pierwszego”. Czy nie zdarzyło Wam się nigdy, że dostaliście premię akurat w momencie, gdy starsze dziecko rozwaliło buty, a młodsze potrzebowało właśnie zakupić nowy tornister? Czy nigdy nie prosiliście w modlitwie o pomoc na egzaminie, a później dostawaliście pytanie, które szczegółowo omówiliście z koleżanką tuż przed wejściem na salę? Ile takich „przypadków”, cudów codziennych przytrafiło się w Waszym życiu?
Kiedyś, gdy byłam nastolatką i leżałam w szpitalu, zdarzyła mi się historia, którą doskonale pamiętam do dziś, chociaż innym na pewno umknęła. Jak każdego dnia odwiedził mnie tata, ale nie najlepiej się czuł – bolał go brzuch. Bardzo się tym martwiłam, bo rzadko go coś bolało i jeśli się do tego przyznał, to znaczyło, że naprawdę jest źle. Gdy pojechał do domu, żarliwie się za niego modliłam – tak z całego serca. Przyjechał do mnie następnego dnia – nie miał już żadnych dolegliwości. Zapytałam, jak tam jego brzuch.
- Przeszło mi jakoś w połowie drogi – powiedział.
Oczywiście mógł to być przypadek – ja jednak wierzę, że po prostu moja modlitwa została wysłuchana. W swoim życiu miałam takich sytuacji wiele.
Cud codzienny rządzi się jednak swoimi prawami – „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Nie wykłócajcie się, że takie czy inne posunięcie jest bez sensu, nie lekceważcie znaków, nie buntujcie się, nie zawracajcie z drogi, a jedynie słuchajcie uważnie wskazówek, jeśli chcecie, by Wasza woda zamieniła się w najwyższej jakości wino.
Cud w Kanie Galilejskiej stanowi symbol tego, że Jezus jest blisko człowieka w każdym aspekcie jego życia – także wtedy, gdy człowiek się raduje. Troszczy się nie tylko o jego duszę, ale też o ciało, o życie doczesne, o tu i teraz. W Kanie Galilejskiej spotykamy Chrystusa jako jednego z weselnych gości – dlatego tak lubię ten fragment ewangelii, bo wyobrażam Go sobie wśród tłumu ludzi – wśród nas – i na wskroś pojmuję, jak niezwykłe było połączenie Jego boskiej i ludzkiej natury.
Bywa, że wydaje nam się, iż nie wypada „zawracać głowy” Bogu błahostkami. Zastanawiamy się, czy o to lub o tamto wypada prosić. Tymczasem On chce przenikać naszą codzienność, chce być z nami zjednoczony w każdym momencie naszego życia. Do tego przecież dąży każdy chrześcijanin – by jego życie „przesiąknięte” było Chrystusem, by każdy nasz oddech przepełniony był Jego obecnością.
Nie obawiajmy się zapraszać Jezusa na nasze „wesela” – pokazujmy mu dach do zreperowania w naszym domu i małe kocięta, o które się martwimy, bo ciągle chorują, opowiedzmy mu o niesympatycznych szefie czy o braku empatii pani z dziekanatu, wspomnijmy o naszym marzeniu, by wyjechać chociaż na parę dni do ciepłych krajów i polecieć balonem. Dajmy Mu szansę, by zamieniał wodę w wino – dla nas – każdego dnia.
www.tezeusz.pl
Rozważanie na XXI Niedzielę Zwykłą, rok B2
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości