Tezeusz Tezeusz
203
BLOG

ks. Adam Winski: Boję się Boga przechodzącego

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Timeo Deum transeuntem... Boję się Boga przechodzącego... - z lękiem wyznawał święty biskup Hippony Augustyn. Boję się Boga przechodzącego, bo mogę się z Nim rozminąć, nie zauważyć, nie rozpoznać... i zostanę jak Beckettowi bohaterowie, czekając na kogoś, coś, co być może nigdy nie nadejdzie... Może się zdarzyć, że człowiek ma wielkie tęsknoty i pragnienia Boga, ale tak się na tym zafiksuje i zatrzyma, że będzie to ważniejsze od rzeczywistego spotkania z Bogiem. Można przechadzać się po najpiękniejszej nawet świątyni i nigdy nie doświadczyć obecności Pana. Można uczestniczyć we wszystkich kursach, rekolekcjach i spotkaniach, i nie poczuć ani razu bijącego serca Boga żywego. Jak

On przychodzi? Jak się z Nim nie rozminąć? Jak Go spotkać?  

Daj się prowadzić dzisiejszej Ewangelii, zapomnij na chwilę, kim jesteś i... zostań głuchoniemym.... Zapomnij, że widzisz i słyszysz. Poczuj się bezradny i odrzucony, samotny i we wszystkim zależny od innych.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. Inni przyprowadzili Cię do Jezusa, nie wiadomo nawet, kto Ci pomógł, ale na pewno byli to inni. Twoja wiara wzrasta we wspólnocie, to inni prowadzą Ciebie do Niego. Możesz sobie wmawiać i z uporem maniaka powtarzać, że wiara to tylko Twoja prywtana sprawa... Zobacz, jak wiele otrzymałeś od innych..., jak Ci podawali pomocną dłoń, jak dyskretnie prowadzili Cię za rękę. Nawet to, że czytasz ten tekst, jest tego delikatnym potwierdzeniem. Drugi człowiek jest Tobie potrzebny i Ty też jesteś potrzebny innym. Jesteś w Kościele potrzebny, aby całym sobą prowadzić innych, idąc ramię w ramię. „Gdyby Pan Bòg potrzebował samotnej pieśni, poprzestałby na Adamie” (G. Ravasi).

Powiesz, że ta wspólnota raz poda rękę, a raz przywali kamieniem w głowę? Masz rację, ale czy to wszystko nie pochodzi od Niego? Abyś nie wił sobie wygodnego gniazdka, ale nadzieje miał w Kimś większym?

Powiesz, że pasterz zamiast karmić owce na zielonych pastwiskach, sam wyjada im najlepszą trawę i z pasterza staje się elektrycznym pastuchem? A On Cię zapyta: czy nie ulękniesz się Mnie, gdy przyjdę w takiej formie? Czy odrzucisz prezent tylko dlatego,że pudełko Ci się nie podoba? Idź w głąb i nie lękaj się Mnie!

On wziął go na bok osobno od tłumu. Ci, którzy przyprowadzili głuchoniemego do Jezusa, chcieli, aby On nałożył na niego ręce i uzdrowił Go. Tymczasem Jezus wziął go na bok osobno od tłumu. Nie wiemy, dlaczego Jezus tak uczynił. Może chciał uniknąć taniej sensacji i rozgłosu, a może nie chciał, aby inni dyktowali Mu, co i jak ma robić? Tak łatwo przyciąć Boga do naszej miarki, zamykając pod złotym kloszem naszych wyobrażeń. Tak łatwo zaakceptować i uwierzyć w Boga, który będzie spełniał nasze, nawet dobre, zachcianki. Słodka Bozia, taki duchowy automat... Ja Mu modlitwę, On mi pomoc. Ja poposzczę, On mnie uzdrowi... Tyle, że to ja stawiam warunki... Ja...

Jezus wziął głuchoniemego na bok, aby pokazać, że to On jest Bogiem i jedyne, co się liczy, to moja więź z Nim. W ostatecznym momencie człowiek zostaje sam na sam z Bogiem i w tej relacji nikt go nie zastąpi, nikt go z niej nie zwolni. Wszystko dokonuje się w miłosnym dialogu dwóch serc, a decyzja o wejściu w dialog jest zawsze moja. Dlatego żadne tanie wymówki o przeciwnościach losu, butnych proboszczach i pompatycznych ceremoniach nie tłumaczą i nie usprawiedliwiają mojej obojętności wobec Boga przechodzącego.

Włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka. Czynność wykonana przez Jezusa wydaje się być nadzwyczaj prosta i żeby delikatnie powiedzieć…, nieestetyczna... Ale tak przychodzi Pan...w tym, co codzienne, zwyczajne, proste.

Można powiedzieć: „ to tylko zbieg okoliczności, przypadek”, a można też zauważyć delikatną obecność Kogoś Innego. Spotkane osoby, wydarzenia mogą być przejawem walki Boga o mnie, o moje serce. Pozostaje pytanie, czy umiem te znaki odczytywać, czy nieustannie szukam tego, co nadzwyczajne? Czasami oczekujemy wielkich rzeczy, jesteśmy nawet gotowi zrobić wszystko dla Chrystusa..., a tymczasem potrzeba jednego - wierności w szarej codzienności, świętości w zwyczajnych obowiązkach, zatrzymania się przed Nim.

Bóg jest blisko przybitych do ziemi i tych, co nie są w stanie wznieść się ku Niebu.Przedziwne jest Boża pedagogia. Wychodzenie naprzeciw strudzonym, chorym, przybitym do ziemi, bez nadziei... On wybiera to, co kruche, słabe, bezsilne, jednym słowem po ludzku myśląc Bóg wybiera takie dno, zero. Uwielbiam tę Bożą logiką bezsilności, bo jest to nadzieja także dla mnie. Gdy jestem przybity problemami – On jest blisko. Gdy pełzam niczym robak w swoich grzechach i słabościach – On jest blisko. Gdy niczym z pękającego wrzodu wypływa ze mnie jad starego człowieka – On jest blisko. Nie gorszy się, nie ocenia, nie odwraca głowy..., nie liczy moich potknięć, ale spogląda czule na moje poranione człowieczeństwo i pokopane życie. Zobacz to czułe spojrzenie Boga na ciebie. Spojrzenie pełne troski i życzliwości, miłosierdzia, co podnosi w górę, wydobywa spod wszelkich nawarstwień twardej skorupy ciągle tych samych grzechòw i słabości. Bóg jest ci przychylny i patrzy na ciebie życzliwe, z czułością.

Zatem Effatha - otwórz się tu i teraz. Nie czekaj na lepszy moment, lecz otwórz się i wznieś jak Jezus oczy ku Niebu. Wyzbądź się swoich myśli, stereotypów i uprzedzeń, i otwórz się, patrz odważnie w Niebo. Otwórz się, a wówczas „przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy jak jeleń wyskoczy i język niemych wesoło krzyknie”. Wznieś oczy ku niebu, a „trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód”.

Timeo Deum transeuntem... Boję się Boga przechodzącego... Dlatego chcę się otworzyć i patrzeć wysoko w Niebo, bo On jest mi życzliwy i , „przychodzi, aby mnie zbawić”.

www.tezeusz.pl

 

Rozważanie na XXIII Niedzielę Zwykłą, rok B2
Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości