Tezeusz Tezeusz
171
BLOG

Jolanta Elkan-Wykurz: Odpuść nam winy

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Dziś spotykamy się z dwiema jakże rożnymi, a jednak podobnymi postaciami.

Pierwsza postać - to potężny władca, Boży wybraniec, wyniesiony prosto z pastwiska do godności króla! Dawid, któremu Bóg pozwolił iść od zwycięstwa do zwycięstwa, uczynił władcą domu Izraela i Judy i Izraela. Dał mu żony, nałożnice i licznych synów.

Druga postać - to miejska ladacznica. Prócz urody i flakonu perfum nic ni ma.

Dzieli ich społeczna przepaść. Łączy grzech i przebaczenie.

Zacznijmy od króla Dawida. Ten obdarowany, ukochany przez Boga, wybrany, zachował się jak ostatni łajdak, gdy pożądliwość zaćmiła mu umysł i serce. Wykorzystał daną mu władzę, by  zniewolić piękną żonę lojalnego i wiernego oficera. Mało tego! Chcąc zachować w tajemnicy swój haniebny czyn, dopuścił się kłamstwa, podstępu i zdrady. Batszeba była w ciąży, czas naglił. Zamierzał więc poczęte dziecko przypisać Uriaszowi. Niestety ten, sprowadzony z pola walki, zachęcany do wypoczynku we własnym domu, nie chciał zażywać wygód swego mieszkania ani tym bardziej rozkoszy z żoną, dopóki świętość Izraela, Arka Przymierza nie zostanie odebrana wrogom w walce. Uparciuch wolał się przedrzemać w pałacowych pomieszczeniach dla sług. Upokorzony i zawiedziony w planach król dławił się wściekłością i wstydem. Wstrzemięźliwość i szlachetność żołnierza była nie do zniesienia dla chutliwego monarchy - to raz. Ciąży nie można było przypisać mężowi zgwałconej kobiety - to dwa. Poza tym jednorazowa w zamyśle rozkosz okazała się pułapką dla królewskiego serca; Dawid zakochał się w tej kobiecie i chciał ją mieć na własność - to trzy. Uriasz musiał zginąć.

Dawid brnie więc dalej w bagno kłamstwa i zdrady. Przez Uriasza przesyła jego dowódcy rozkaz, by doręczyciela wystawił na śmierć w czasie walki! Trudno o większą podłość i perfidię. Wierny żołnierz, nieświadom podstępu ginie na froncie, Dawid bierze do siebie Batszebę, dziecko się rodzi w pałacu - wszystko jest w porządku. Podłości ukryte, sprawy nie było. Można spokojnie żyć dalej.

Wtedy pojawia się prorok Natan. Sprytnym fortelem, przez przypowieść, zmusza króla do osądzenia surowo popełnionego czynu. Oburzając się na postępek bohatera opowiastki, Dawid  skazuje go na śmierć. I nie widzi analogii! Wówczas prorok otwiera mu oczy: Ty jesteś tym człowiekiem. No i dodaje, że to, co było ukryte, on, Natan rozgłosi światu. Poważna groźba.

Dopiero wówczas przemówiło sumienie Dawida. Późno, pod przymusem. Przyznał się do haniebnego czynu. Czy więc Bóg ukarał przykładnie swojego wybrańca, który tak nadużył jego darów? Czy odwrócił się od niego?

No, cóż, kara była. Zmarło dzieciątko zrodzone z grzechu. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej król chciał się go wyrzec, „podkładając” je słudze. Jaka przepaść między tchórzliwym wypieraniem się ojcostwa, a błaganiem o życie chorego dziecka wśród umartwień i postów! Jak bardzo w skrusze i autentycznym żalu za grzech przemieniło się serce Dawida! Można rzec, że śmierć niewinnego dziecka ocaliła serce króla.

Bóg nie tylko przebaczył królowi, dał mu długie życie i jeszcze wiele zwycięstw, ale zabierając pierwszego, dał mu drugiego syna z tej samej żony: Salomona, który stał się następcą Dawida i największym, legendarnym królem Izraela.

Gorące i gwałtowne serce Dawida, gdy otrzymał wybaczenie, wyśpiewało Panu radosną, szczęśliwą pieśń pochwalną!

Tysiąc lat później być może podobna pieśń - niezapisana nigdzie - wyrwała się z ust pewnej kobiety.

Jawnogrzesznica, ladacznica, którą wszyscy w mieście znali, wpadła znienacka na przyjęcie, które urządził dla Mistrza porządny, przestrzegający prawa faryzeusz Szymon. Mogła przynajmniej, choć dla niepoznaki, upiąć i zakryć włosy - ze względu na gości. Nic z tego! Rozpuściła je bezczelnie, tak, że każdy, choćby nie wiedział, mógł odgadnąć kim jest. Mało tego! Rzuciła się do nóg proroka i dalejże całować mu stopy, olejkami skrapiać, włosami je wycierać. Szczyt zgorszenia!!!

Gospodarz zwątpił w sercu, czy to aby prorok, jeśli pozwala tej skalanej na takie poufałości.

Jezus zaś, który słyszy głos każdego serca, zwraca się do niego z przypowieścią. Historia o dłużniku większym i mniejszym przewija się często przez przypowieści Mistrza. Teraz wyraźnie dał nią do zrozumienia, że Szymon, porządny i prawomyślny, nie miłuje, bo nie ma długu! (a przynajmniej sądzi, że nie ma).Toteż miłości Gościowi nie okazał - nie dał mu wody do mycia, nie dał mu pocałunku. Zimne jest twoje serce, Szymonie. Natomiast w każdym geście ladacznicy Nauczyciel widzi miłość. Prawdziwą, bezpruderyjną, gorącą, głuchą i ślepą na zgorszenie. Najwyraźniej bardziej sobie ceni jej bezczelność, niż godną powściągliwość gospodarza! W dodatku publicznie oznajmia, że odpuszczone są jej grzechy! Chwali jej wiarę!

To musiał być szok dla zebranych. Trzeba było nie tylko histeryczną ladacznicę razem z jej mnóstwem grzechów jakoś przełknąć; nie tylko przyjąć spokojnie wytykanie niegościnności. No, to się da jakoś znieść. Ale odpuszczenie grzechów? Tylko Bóg odpuszcza grzechy, więc za kogo On się uważa?!

Poza tym, nawet jeśli jej odpuścił (JAK?) - to gdzie pokuta? Nawet król Dawid musiał zapłacić za swój grzech, choć zdarzyło mu się to tyko raz, a ta całymi latami była ladacznicą. Jakaś kara ziemska powinna dotknąć tę kobietę! Może trąd? Może jakaś inna przykra choroba? Prawo każe takie kamienować! Prawo! Czy ono już nic nie znaczy?

Zostawmy na razie to pytanie bez odpowiedzi i przyjrzyjmy się dziwnej symetryczności przywoływanych dziś postaci i wydarzeń.

Grzech Dawida: skryte, podłe, pokrętne działanie króla – za które kobieta płaci niesławą, a szlachetny mężczyzna i niewinne dziecko śmiercią. Działanie motywowane pożądliwością i chucią,  dokonywane w majestacie władzy. (Pomijam tu całkowitą obojętność opowiadającego na los i przeżycia Batszeby, ...ale warto choć to zaznaczyć).

Grzechy kobiety: nie jesteśmy pewni, na czym on polegał. Czy uprawiała prostytucję? A jeśli tak - nie wiemy, co ją do tego skłoniło. Nie miała męża? Nie miała rodziny? Nie mogła się inaczej utrzymać? Ktoś ja pchnął na tę drogę, bo była ładna i atrakcyjna? Może była po prostu kochliwa - jak Dawid. Może jej się nie udało, żyła najpierw z jednym, który jej nie poślubił, potem z drugim, a potem - z wieloma? Może każdego z nich kochała, a gdy kochała, nie mogła się oprzeć pragnieniu i pożądaniu? Nie mogła odmówić prośbie żadnego z nich? Nie wiemy nic do końca.

Król Dawid, jeśli zakochał się w kobiecie lub tylko jej pożądał i nie było przeszkód w postaci wojującego męża, po prostu zabierał ją do pałacu i posiadał ją. Miał takich kobiet bardzo wiele. Niektóre były żonami, niektóre kochankami. Oczywiście utrzymywał wszystkie. Nikt nie widział nic grzesznego ani w życiu tych kobiet, ani króla.

„Kobieta grzeszna” właściwie robiła to samo. Tyle, że nie ona „posiadała”, ale ją posiadano.  Nikogo nie uwiodła przemocą, nie zabiła podstępnie. Nie miała ani takich możliwości, ani charakteru. Przecież „bardzo miłowała”... Miała dobre, kochające serce, może zbyt czułe na męskie wdzięki. Jej grzeszność być może sprowadzała się do tego, że miała wielu kochanków.

Gdy Dawid postąpił ewidentnie podle, nikt z jego dworu nie odważył się mu powiedzieć złego słowa. Milczeli i akceptowali. Jeden jedyny prorok Natan odważył się wypomnieć mu grzech. Upomnienie króla i nazwanie zbrodni po imieniu stało się dla Dawida wyzwoleniem. Pozbył się lęku, kłamstwa, obłudy - stanął w prawdzie wobec Boga i samego siebie. Natan pomógł królowi odnaleźć drogę powrotu.

Co do kobiety grzesznej - każdy na przyjęciu miał ochotę i mógł wypomnieć jej wszystko, co robiła i nie miałby żadnych zahamowań. Oczekiwano tego jednak przede wszystkim od Proroka. Jezus zaś jest jedynym w tym towarzystwie, który nie potępia grzesznicy, pozwala się dotykać, przemawia ciepło, chwali nawet, wreszcie odpuszcza grzechy. On wie, że ta kobieta szukała tej jednej wielkiej miłości, która zaspokoi pragnienie jej serca. A gdy ją znalazła - w Nim - zobaczyła swój grzech!  Zrozumiała, że ten Rabbi jest Samą Miłością i że On doskonale zna zakamarki jej serca; że w Jego obecności nic jej się nie stanie, nikt jej nie skrzywdzi! I To On, Jego Miłość otworzyła jej oczy! Dała jej przenikliwość i jasność spojrzenia! Zrozumiała, jak bardzo błądziła, uważając za miłość to, czym żyła dotąd! Jednocześnie wierzyła z całego serca, ufała bezgranicznie, że Ten, który jest Miłością, zdmuchnie jej nierząd, jak kurz pokrywający drogocenne światło jej duszy. I tak się stało, powiedział to głośno! Pozwolił znękanej, przywalonej własnym grzechem, odzyskać siebie samą. Przywrócił jej godność.

Rozsadzało ją szczęście, aż do bólu. Rozbijając flakon z pachnącym olejkiem czuła, że to za mało! Więc rozbiła u jego stóp swoje przepełnione miłością serce... i obmyła te stopy najcenniejszym płynem - łzami skruchy i wdzięczności. To właśnie był jej Psalm.

A prawo? Oto co mówi o Prawie św. Paweł:

„...człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia”.

Tak oto usprawiedliwiony został z haniebnego uczynku Dawid, bo stanął w Prawdzie i zawierzył Miłości; usprawiedliwiona została tym bardziej ladacznica, która zawsze miała serce pełne miłości i uwierzyła Chrystusowi.

Ileż to razy my, współcześni faryzeusze, kurczowo trzymający się prawa, kolekcjonujący swoje dobre uczynki (których ewidencję skrupulatnie prowadzimy), patrzymy z wyższością i pogardą na tych, którzy łamią prawo i lekceważą je. Na uzależnionych od alkoholu, narkotyków, seksu, na prostytutki, pijaków, złodziei. Nawet na bezdomnych - przypisując im winę za bezdomność. Ba, jesteśmy skłonni surowo karać dziecko, które skłamało ze strachu albo uciekło z lekcji - też ze strachu. Może nawet z nudów. Racjonalizujemy swoją postawę – zapewniając, że potępiamy ich wszystkich, a czasem karzemy - dla ich dobra.

O, Panie! Ty, który jesteś Miłością! Daj nam światło, upomnij tych, których trzeba i przytul tych, których trzeba, bo Ty widzisz serca! My, słabi, niemądrzy, zarozumiali, nadęci, my ulegający nałogom, kłamiący, my, którzy tak często zabijamy słowem brata i siostrę! Tak bardzo potrzebujemy Twojego światła! Pozwól nam stanąć w prawdzie! Pozwól nam zobaczyć i wyznać wszelkie zło, jakie jest w nas! I odpuść nam nasze winy...

Amen

www.tezeusz.pl

Rozważanie na XI Niedzielę Zwykłą, rok C1
Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości