Z ogromną przyjemnością i - co ciekawe - brakiem znużenia, obejrzałem w TVP Info debatę zorganizowaną przez PiS w siedzibie Polskiej Akademii Nauk z udziałem kilkunastu ekonomistów recenzujących gospodarcze propozycje partii WCzc. Jarosława Kaczyńskiego. Od wielu lat czekałem na dyskusję, w której będzie toczony (nawet ostry) merytoryczny spór bez ataków ad personam.
Oglądając debatę, miałem wrażenie jakbym przeniósł się do lat wcześniejszych, kiedy publicystyka w Telewizji Polskiej stała na dość wysokim poziomie i były to dyskusje prowadzone na konkretne zagadnienia z różnych dziedzin życia. Trwały one też znacznie dłużej niż obecnie (zazwyczaj ponad 50-60 minut), dzięki czemu poszczególni goście mogli się normalnie wypowiedzieć, a prowadzący program byli zazwyczaj jego klasycznymi moderatorami, którzy nie przerywali i nie dodawali swych złośliwych często komentarzy. Takimi programami były: "Forum" (mam na myśli okres lat 90. XX wieku, do roku 2005), "Linię specjalną", a także kilka ciekawych programów w TV Puls, która jako porządna stacja telewizyjna już w praktyce nie istnieje. W późniejszym czasie, czasa nadawania wielu programów uległ skróceniu. Również sposób ich prowadzenia pozostawiał i nadal pozostawia wiele do życzenia.
Jak już wcześniej wspomniałem, oglądanie ponad 3,5 godzinnej (rzeczowej!) dyskusji nie wyczerpały mej skromnej osoby. Trudno, żeby ciekawe i treściwe propozycje powodowały (jak w przypadku niektórych obecnych programów) obrzydzenie.
Mam także dodatkowy powód do dumy, a to ze względu na obecność wielu ekonomistów, o których największe stacje telewizyjne i radiowe zapomniały: Cezarego Mecha, Ryszarda Bugaja. Rzadko można zobaczyć także reprezentantów Centrum im. Adama Smitha (Roberta Gwiazdowskiego, czy też Ireneusza Jabłońskiego).
Propozycje wybranych ekonomistów + mój komentarz
Pani prof. Grażyna Ancypanowicz, (rozpoczynająca dyskusję) zwróciła uwagę na bardzo ważny aspekt polskich finansów. Wskazała, że jednym ze stymulatorów wzrostu gospodarczego Polski w okresie od 1990 roku było zadłużenie wszystkich sektorów insytucjonalnych gospdarki wynosi 80% PKB wobec sektora zagranicznego, nie licząc długu krajowego! Jest to sytuacja - delikatnie mówiąc - niezbyt wesoła. W ocenie pani profesor, przyczyną takiego stanu rzeczy jest dominująca w Polsce neoliberalna gospodarka [sic!] warunkowana wolnym rynkiem. Nie mogę zgodzić się z tym stwierdzeniem, ponieważ w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Zwiększający się z roku na rok wpływ państwa w sprawy gospodarcze i społeczne poprzez wzrost podatków, ingerencję ws. rodziny i wychowania, edukacji etc. kwalifkuję Polskę do krajów o gospodarce i ustroju przypominającym miniony - z epoki ancien régime'u. W jednej kwestii mogę się zgodzić z p. Ancypanowicz - nie należy zbytnio ufać we wszelkiego typu prognozy ekonomiczne, zwłaszcza te, które ukazują wysokość emerytur po przepracowaniu określonej liczby lat.
Z kolei pan prof. Ryszard Bugaj (b. doradca ekonomiczny ś.p. Lecha Kaczyńskiego) znany ze swej prosocjalnej i lewicowej orientacji, proponował zwiększenie fiskalnego obciążenia wysokich dochodów, co doprowadzi do zwiększenia wpływów do budżetu państwa. Dodatkowy dochód osiągnięty np. podwyższeniem aktualnego progu 32% podatku PIT dla najbogatszych będzie jednak nieznaczny, gdyż należy pamiętać, iż płaci go jedynie ok. 460 tysięcy Polaków, o czym pisał swego czasu na niniejszym portalu WCzc. Przemysław Wipler. Sięganie do głębokich kieszeni (mówiąc za WCzc. Jarosławem Kaczyńskim) jest więc jedynie zabiegiem (w pewnym sensie) demagogicznym.
Chyba najciekawszym momentem debaty była dosyć ostra, ale jednocześnie wysoce merytoryczna polemika prof. Roberta Gwiazdowskiego (CAS) z prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Spór dotyczył o niezrozumiałość sformułowań proponowanych przez PiS przepisów przejściowych. W moim przekonaniu obaj panowie mieli rację, jeśli weźmiemy pod uwagę wyznawane aksjomaty. Jarosław Kaczyński (jako polityk bardziej prospołeczny, niż wolnościowy w rozumieniu klasycznego liberalizmu) uznał, że można zgodzić się na radykalne, a jednocześnie bardzo proste rozwiązania fiskalne pod warunkiem zabezpieczenia struktury dochodów i wydatków budżetowych. Z tym, że prezes PiS uznaje nienaruszalność tej struktury, gdyż - jego zdaniem - państwo powinno zaspokajać najważniejsze "potrzeby społeczne" w postaci edukacji, ochrony zdrowia, kultury oraz zachowywać wpływ w wybranych gałęziach przemysłu, z czym nie mógłby się zgodzić pan Gwiazdowski jako rasowy liberał i zwolennik minimalnej ingerencji państwa w gospodarkę.
W całej rozciągłości podpisuję się natomiast pod słowami prof. Ireneusza Jabłońskiego(CAS), zdaniem którego to raczej przedsiębiorcy jako wytwórcy bogactwa, a jednocześnie ci, którzy na co dzień mają do czynienia ze skomplikowaną materią prawną powinni wnieść swoje uwagi do programu "Alternatywa". Zgadzam się również z koniecznością zmniejszenia opodatkowania pracy, które są niestety coraz wyższe. Można o tym przeczytać m.in. w lipcowym numerze tygodnika "Najwyższy CZAS!"
Po debacie - analiza politycznych i medialnych komentarzy
Niektóre komentarze ekspertów i polityków próbują (jak zwykle zresztą) zepchnąć dyskusję o debacie na boczny tor, roszcząc pretensje o brak zaproszenia ministra finansów WCzc. Jacka Vincenta Rostowskiego, czy też "upolitycznienie" debaty. Ten drugi zarzut jest absurdalny. Pan Marek Belka stwierdził, że nie chciałby uczestniczyć w przedsięwzięciach mających "kontekst polityczny". Co takiego złego jest w "upolitycznieniu"? Przecież polityka polega właśnie na rozwiązywaniu problemów, tworzeniu stabilnych rozwiązań prawnych służących obywatelom. Obecna władza bardzo mocno zdeprawowała to pojęcie, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczej 2010 roku stosując takie hasła jak "Nie róbmy polityki, budujmy mosty", które same w sobie są zaprzeczeniem. Realizacja danego przedsięwzięcia przez rządzących jest przecież uprawianiem konkretnej polityki.
Co do niezaproszenia p. Vincenta, uznaję, że stało się chyba lepiej ze względu na... samego ministra.
Inne tematy w dziale Polityka