Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński
2440
BLOG

Kościół potknął się o ks. Bonieckiego

Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński Kultura Obserwuj notkę 148
 
Tym nieco przewrotnym tytułem, chcę wskazać na problem ignorancji szerzący się w środowisku celebrytów III RP. Na podium stanęła ostatnio pani Krystyna “Wajda” Janda.
 
Chcę tu tylko zwrócić uwagę na ten wątek, bez rozwijania idei i założeń, jakim ślubował zakonnik ks. Boniecki stając się osobą konsekrowaną (przede wszystkim chodzi mi tu o ewangeliczną cnotę posłuszeństwa), decydując się na życie w posłuszeństwie, ubóstwie i celibacie.
 
Krystyna Janda powiedziała ostatnio, że gdy dowiedziała się o sprawie ks. Bonieckiego to:
 
“tak się zbulwersowałam rano, że powiedziałam: występuję z Kościoła jako instytucji, mam tego dosyć! Personel naziemny ma Pan Bóg nie najlepszy”. Po swej wypowiedzi uniosła się rechotem.
 
Ignorancja pani Jandy to chyba problem znacznej części zmanierowanych celebrytów i ociemniałych antyklerykałów, mieniących się wierzącymi w Boga, ale nie w Kościół.
 
Redukują oni istotę Kościoła do, po pierwsze, wymiaru instytucjonalności, dwa, do wymiaru: Kościół to “oni“ - kler, a nie “my” - świeccy, będący również “wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem odkupionym” (1P 2,9), po trzecie, w Polsce, Kościół redukuje się do Kościoła w… Polsce, a taki de facto istnieje, ale jest tylko jedną i skromną odsłoną sakralnej rzeczywistości, której centrum stanowi Eucharystia, a którego cechą znamienną jest jego uniwersalność, ponadnarodowość, ponadetniczność…
 
W nauce, tak jak i w życiu występują m.in. dwa błędy metodologiczne.
 
Pierwszy nazywa się błędem redukcjonizmu. To taka sytuacja, gdy zjawisko bada się z wykorzystaniem jednego paradygmatu, to postrzeganie i wyjaśnianie złożonych zjawisk w kategoriach wąskiego terminu/zjawiska, czyli umysłowe działanie, gdy złożone, redukujemy do prostego wyjaśnienia, bez uświadamiania sobie istnienia innych kontekstów. W rozszerzonej wersji taka postawa to intelektualny prowincjonalizm, (który również jest błędem, bo obserwator go popełniający patrzy na świat przez pryzmat swojej indywidualnej biografii, aktualnej sytuacji, swego zanurzenia w konkretnym kontekście).
 
Drugi błąd nazywa się błędem ekologizmu, gdy wiedzą o zbiorowości obejmujemy jednostki, które rzekomo mają te same cechy, co cała omawiana grupa.
 
Nie tylko pani Janda tu pasuje jak ulał. Również jej rozmówczyni, sfinks “niezależnych” mediów, red. Kublik (wyrażam przy tym ubolewanie, że nasz polski język jest taki szowinistyczny!, chciałem użyć zamiennika żeńskiego od Sfinksa, aby nie urazić pani Kublik, ale nie chcę też kaleczyć pięknej mowy polskiej).
 
W tej chwili należy oczekiwać, aby reżimowe media i salon celebrytów III RP zażądały od Papieża przeprosin za prześladowania ks. Bonieckiego, jedynego, prawdziwego księdza.
 
Co do samej osoby ks. Bonieckiego.
 
Krążyła taka akcja na FB, że “Ks. Boniecki ma głos (w moim domu)“.
 
Ks. Boniecki rzeczywiście NIE MA głosu w moim domu, z jednej strony, ponieważ nie oglądam “telewizora”, szczególnie, gdy chodzi o jedyną słuszną prawdę tefałenowską, ani nie czytam prasy (ostatnio) REŻIMOWEJ, ale przede wszystkim dlatego, że zawsze traktowałem jego osobę nieufnie. Z dystansem.
 
Środowisko “Tygodnika Powszechnego” zresztą też.
 
Irytuje mnie ten napuszony ekskluzywizm, zamknięcie i nietolerancja, której szczytem i wskaźnikiem jest… cena tygodnika. Mało katolicka doprawdy.
 
Przerzuciłem się w pełni na Internet i dobrze mi z tym.
 
Wracając zaś na koniec do tytułu mojej notki.
 
Istotą i kamieniem węgielnym Kościoła nie jest, jak utrzymują reżimowe media, ani ks. Sowa ani ks. Boniecki, bracia Rasiowie, pan Gowin, ale Jezus Chrystus.
 
Jednak te dwa ostatnie słowa zostały już z reżimowej prasy anihilowane.

Centroprawicowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura