Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński
292
BLOG

Taki fakt może zaboleć. B16 odchodzi

Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński Polityka Obserwuj notkę 2

 

Rzymski katolik bez ojca. Papa wychodzi z pokoju i znika
Wydarzenie (bo trudno inaczej nazwać ten nieoczekiwany fakt społeczny, który spadł nagle na Kościół, jak grom z jasnego nieba) sprawiło, że wszelkie spory i waśnie, obmyślone tematy do notek, przestają się natenczas liczyć i mieć znaczenie. Dziś. I tylko zostaje ten jeden fakt w przestrzeni. Myśli galopują. Człowiek próbuje się wyciszyć.
Katolik, w przeddzień Świętego Postu, zaczyna się zastanawiać, co teraz się stanie z Kościołem? Kto przejmie ster Łodzi Piotrowej?
Benedykt XVI abdykował i pozostawił po sobie puste miejsce, choć przecież jeszcze sprawuje tę funkcję nadal. Z horyzontu zniknie za moment, już w marcu.
Dla mnie, osoby wierzącej, rzymskiego katolika, dla którego rola i działalność właśnie tego Papieża jest wyjątkowa, przełomowa i osobiście ważna, dzisiejsze Wydarzenie stanowi cios podwójny. Ojca świętego słuchałem i szukałem. Czterokrotnie widziałem, znałem pośrednio (dzięki książkom) jeszcze przed jego wstąpieniem na Tron Piotrowy. Znam większość dzieł Josepha Ratzingera, wszystkie Benedykta XVI.
Niby wiedziałem
Posunięty w latach Ratzinger miał być papieżem przejściowym. Po śmierci Jana Pawła II i wyborze na Stolicę Piotrową, wyznaczył sobie zadanie zachowania ciągłości pontyfikatu Wielkiego Papieża Polaka. Jednak wyszedł poza ten schemat i zdążył się zmierzyć z potężnymi wyzwaniami w Kościele. Walczył na tylu frontach, że przegonił aktywnością niejednego młodzieniaszka, a jeszcze pod koniec swego urzędowania, skonfrontował się z aferą pedofilską i został zdradzony przez bliskiego współpracownika. Chory i opuszczony zadecydował.
Jestem przekonany, że nawet adwersarze czy wrogowie Kościoła i samego kardynała Ratzingera stracili na moment grunt pod nogami. Większość jest zaskoczona. I trudno jest sobie wyobrazić, co teraz?
Wszystko, co zostanie powiedziane będzie czystą spekulacją. To czy następca będzie czarnoskóry, czy będzie azjatą, czy będzie pochodzić z Bliskiego Wschodu, Afryki, czy będzie Żydem, a może powróci tradycyjne i kardynałowie wybiorą Włocha?
A jaki ten "nowy" będzie mieć światopogląd? Liberała, reformatora, kontynuatora, wywrotowca, indywidualisty, konformisty?
Stawka w tej grze jest tak wysoka, że może wydarzyć się wszystko. Jako człowiek wierzący, mam oczywiście nadzieję. Duch Święty prowadzi i działa w swoim Kościele, ale po ludzku rzecz ujmując? Po ludzku jest to absolutna łamigłówka, a tylko ona nam tak naprawdę teraz pozostaje, do czasu wyboru, a potem w czasie obserwowania pierwszych ruchów następcy, jego nauczania, decyzji, kolejnych Wizyt Apostolskich.
Różnica jest przełomowa
Po wyborze na papieża kardynała Ratzingera byliśmy w jakiejś mierze na niego przygotowani, a teraz, z niepokojem wpatrujemy się w próżnię. No bo przecież nie będziemy się uciekać do przepowiedni, guseł i proroctw...

Centroprawicowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka