Dalibor Kot Dalibor Kot
736
BLOG

Test pisuardessy

Dalibor Kot Dalibor Kot Polityka Obserwuj notkę 12

Krótkie przypomnienie, o co chodzi w sprawie pisuardessy Moniki Olejnik. W audycji Radia ZET „7 Dzień Tygodnia” z 22.04 prowadząca ją Olejnik dała warty uwagi pokaz dziennikarskiej „obiektywności”. Medialna funkcjonariuszka zaczęła od docinków w kierunku posła PiS, Jacka Sasina. Gdy Sasin mówił o zwolennikach PO, Olejnik wcięła się: „aha, lemingi!”, by stworzyć wrażenie, jakby Sasin gardził swoimi przeciwnikami politycznymi. Następnie, po wypowiedzi Jacka Kurskiego, w której zwrócił uwagę, iż „przeważająca część mediów elektronicznych sympatyzuje z obecną władzą”. Monika Olejnik ostro zareagowała: „Chciałam powiedzieć, że telewizja, w której pracuję, potrafi powiedzieć krytycznie o jednej i drugiej stronie, a 'Telewizja Trwam' jest tylko pisuarowska i nigdy nie potrafi powiedzieć czegokolwiek pozytywnego o rządzie Tuska, cokolwiek by zrobił, ani o Komorowskim.” W jednej chwili dogryzała Sasinowi, że zwolenników PO uważa za lemingi, choć nic takiego nie powiedział, a w drugiej sama dość wulgarnie obraziła zwolenników PiS. Mało tego, w tym samym zdaniu dowodziła swojej dziennikarskiej obiektywności.

W dyskusji, która nastąpiła po tym zdarzeniu na blogach, nikt nie był zaskoczony stronniczością Olejnik. Nawet zwolennicy PO przestali udawać, że media są bezstronne, ograniczając się stwierdzenia, że sami zasłużyliśmy na takie traktowanie. Pozostali przyjęli, że Olejnik „puściły nerwy”, dlatego bezwiednie powiedziała otwarcie na antenie, co myśli. I tutaj ja bym się nie zgodził i to z dwóch powodów. Po pierwsze nie jest aż taką idiotką, by na antenie ogólnopolskiej na żywo wymyślać swoim przeciwnikom od „pisuarów”. Co by nie mówić o jakości jej dziennikarstwa, siłą rzeczy stoi za nią wieloletnie doświadczenie – każda średnio inteligentna osoba po takim czasie nabiera ogromnej rutyny. Po drugie, każda audycja w radiu i tv jest efektem pracy wieloosobowego zespołu dopracowującego szczegóły i na pewno nie Olejnik decyduje, kogo „lubimy”, a kogo „nie lubimy”. Na wizji Olejnik może Giertychem gardzić, a może okazać mu koleżeńską sympatię, takie zmiany frontu należą do jej zawodu. Myślę zatem, że obraźliwe słówko w tej audycji nie pojawiło się przypadkowo, może tylko nie spodziwała się, że akurat Kurski tak tę sprawę wyeksponuje, a wiedziała, że grzeczny Sasin przyjmie to w milczeniu. Świadczy o tym zaczepna uwaga do Kurskiego: „Broni pan PiS-u?”.

Monika Olejnik, a ściślej nadzorcy systemu medialno-politycznego, zdecydowali się więc na pewien ruch, którego jednym z efektów był opisywany epizod na antenie Radia Zet. Jakie socjotechniczne cele stoją za tym ruchem? Można spekulować, że chodzi o kontrolowane rozpalanie emocji i agresji w społeczeństwie, o przykrycie kolejnych porażek rządu czy odwrócenie uwagi od spraw istotnych. Moim zdaniem chodziło jednak o rodzaj testu. Test, na ile można sobie pozwolić w obrażaniu całego społeczeństwa. Obrażono bowiem ogromną liczbę zwolenników PiS, ale także tych rozsądnych przeciwników PiS, którzy przyjmują z satysfakcją, że ich strona ma władzę i medialną siłę, ale nie chcą być sprowadzani do plujących jadem medialnych pajaców typu Niesiołowskiego czy Kutza.

Lepiej dla nas wszystkich będzie, jeśli będziemy umieli ustawić w tym miejscu granicę medialnym funkcjonariuszom i ich mocodwacom. Proponują zatem nie przechodzić nad tą sprawą do porządku dziennego, nieustannie przypominać, do czego posunęła się Olejnik. Sam będę o tym od czasu do czasu pisał. Sprawą powinny zająć się osoby publiczne, burzę powinny zrobić media, które – jak na razie – chyba trochę na wyrost określają się jako „niepokorne”. Proponuję też stały przydomek 'pisuardessa' dla Moniki Olejnik, gdyż w tej audycji, broniąc się przed zarzutami Kurskiego, stwierdziła, że słowo 'pisuar' w odniesieniu do człowieka w ogóle nie jest obraźliwe

Dalibor Kot
O mnie Dalibor Kot

Polska na kursie, na ścieżce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka