Ex poseł Tomasz Jaskóła Ex poseł Tomasz Jaskóła
1852
BLOG

Zyta – ostatnia Cesarzowa Austro – Węgier.

Ex poseł Tomasz Jaskóła Ex poseł Tomasz Jaskóła Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Zyta – ostatnia Cesarzowa Austro – Węgier.


Nikt nie mógł przypuszczać - w latach, kiedy była jeszcze młodą księżniczką, iż Zyta de Bourbon – Parma zostanie wyniesiona do rangi cesarzowej dualistycznej monarchii Austro – Węgier. Gdyby nie nadzwyczajny zbieg okoliczności, na zawsze pozostałaby żoną jednego z licznych arcyksiążąt z rodu Habsburgów, znaną bliżej jedynie zapaleńcom genealogicznym. Jak doszło do tego, że uboga krewna i przyszła żona Karola, który nie mógł spodziewać się, iż zasiądzie na tronie monarchii naddunajskiej po sędziwym cesarzu – instytucji Franciszku Józefie I, stała się strażniczką ponadnarodowego legitymizmu i ostatnią cesarzową dynastii, nad którą nigdy nie zachodziło słońce?

Piękność z Frenzenbadu

 W 1892 roku Robert de Bourbon – Parma (była to gałąź Burbonów panujących we Francji i w Hiszpanii) i księżniczka Braganza (dynastia panująca w Portugalii oraz w Brazylii, spokrewniona z książętami Orleańskimi, będącymi boczną linią Burbonów) świętowali we wspaniałym włoskim zamku Pianore [Villa Pianore] przyjście na świat swej córki. Ochrzcili ją nadając mało znane i niepopularne imię - Zyta, by na zawsze pamiętała o pokorze i skromności swej świętej imienniczki, XII – wiecznej męczennicy. Wychowana w duchu ponadnarodowego legitymizmu – w myśl zasady „tam twa ojczyzna, gdzie panuje twój krewny”, Zyta należała do tego typu XIX – wiecznych rodzin królewskich, dla których nie istniała ojczyzna w znaczeniu geograficznym. Jej substratem była dynastia. Jej ojciec zwykł był mawiać: Jesteśmy książętami francuskimi, cudem panującymi we Włoszech. Paradoksalnie Zyta w swym długim życiu nazywana była „Włoszką”, a nie „Francuzką”, mimo, że gorliwie podsycała nienawiść swą i swych bliskich do zjednoczonych Włoch i dynastii sabaudzkiej, która pozbawiła jej ojca tronu Parmy. Dla niej zjednoczenie Włoch w XIX wieku nie oznaczało risorgiomento, lecz śmierć dynastyczną – śmierć członków dynastii parmeńskich Burbonów.

Zyta na zdjęciu jako 18 letnia kobieta.


image
źródło: Wikipedia

 
W 1908 roku Zyta, wcześnie dojrzała południowa piękność, przybyła do Franzenbadu, gdzie „przypadkowo” poznała przystojnego i nie wykształconego arcyksięcia Karola, jednego z trzech możliwych następców Franciszka Józefa I. Monarcha chętnie wykorzystał małą aferę miłosną by nakazać ożenek Karola z Burbonką. Karol stanął wkrótce na ślubnym kobiercu wypełniając posłusznie jego wolę. Ślub jednak przebiegł pod złymi auspicjami. Silna grypa, jakiej nabawił się cesarz w tym okresie, uważana była, bowiem za złą wróżbę dla młodej pary i całej dynastii. Na razie jednak młodzi przebywali w gronie krewnych, przyjaciół i oddanych sług. Wśród nich spotkać można młodego adiutanta cesarskiego - Miklasa Horthego, który dziesięć lat później jako admirał i Regent nie dopuścił Karola i Zyty do tronu Węgier.


Film ze ślubu pary cesarskiej:

Źródło: Kliknij film ze ślubu na YT.  


image

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=LbWd1vJ15HE 


Zamach w Sarajewie


 Kochająca i kochana przez swego męża, Zyta zdobyła ogromny wpływ na Karola. Wykorzystując swój wpływ jej ambicje wciąż rosły, a ofiarą jej bardzo protokolarnych ataków stała się morgantyczna żona następcy tronu – arcyksięcia Ferdynanda, hrabina Zofia Chotek. Z gorliwością neofitki Zyta podkreślała dzielące je różnicę sfer. Oficjalnie jednak stosunki między dwiema paniami były jednak więcej niż poprawne.

Ciekawostką jest, iż podczas jednego z odbywanych wspólnie z mężami spotkań, następca tronu Austro – Węgier Franciszek Ferdynand wyraźnie poinformował Karola o planach zamachu na swoje życie. Żartował wówczas, że gotowy jest już grobowiec w Artstetten. Scena ta miała miejsce w maju 1914 roku, a już w kilka tygodni później zginął wraz z żoną, zastrzelony przez zamachowca w Sarajewie. Jak wiadomo, ich śmierć stała się bezpośrednią przyczyną I wojny światowej. Zagadką pozostanie, dlaczego nie zareagowano na wieść o zamachu a także nie zainteresowano się, komu zależało na śmierci arcyksięcia.

 W następstwie tego zamachu następcą tronu został Karol. Natychmiast przytłoczyły go rozliczne obowiązki, zwłaszcza sprawy wojskowe i państwowe. Zyta natomiast zajmowała się wychowywaniem dzieci.


Umarł król – niech żyje król?


 W 1914 roku wybucha wojna. Mimo pierwszych zwycięstw na froncie, cesarz wątpił w końcowy sukces. Początkowe sukcesy na frontach zwykł poczciwy cesarz Franz Józef określać: „Tak, to jest zwycięstwo, ale tak zawsze zaczynały się moje wojny, a na końcu była klęska. Wtedy będzie się o mnie mówiło: on jest stary, już niczego nie rozumie; później wybuchnie rewolucja, a potem będzie koniec. Dla wszystkich wówczas były to słowa bolesne i nie pojęte, również dla Zyty – legitymistycznej arystokratki. Na razie szczęśliwa matka trójki chłopców, przekonana o miłości ludu do rodziny cesarskiej nie dawała im wiary.

 Tymczasem wśród wojska i dworu rosła niepopularność Karola. Narzekano na jego braki w wykształceniu oraz brak przygotowania do sukcesji. Nikt już w tym czasie nie ufał Habsburgom, a zwłaszcza młodemu sukcesorowi.

 Nadszedł dzień, który napełniał serca Austriaków drżeniem – 21 listopada 1916 roku. W środku wojny, po 68-letnim panowaniu, odszedł z tego świata Franciszek Józef I – człowiek instytucja, łącznik między rewolucyjnym XIX wiekiem a katastroficznym wiekiem XX. Okrzyków „umarł król, niech żyje król” nie przepełniał entuzjazm.

Zyta i Karol zostali cesarską parą. Jednakże, jak jednogłośnie stwierdzają oficjałowie, jeszcze żaden cesarz nie wstępował na tron w tak trudnej sytuacji, mając dodatkowo tak słabe przygotowanie. W dzienniku szefa kancelarii gen. C. Bardolffa można przeczytać: Byliśmy ze starym Panem zbyt mocno spleceni, ażebyśmy mogli tak szybko wiwatować na cześć nowego. Nie było z nim kontaktu, prawie Go nie znaliśmy.


Na straży legitymizmu


Mimo dobrych chęci nie udało się Karolowi pokonać nieprzychylności ludu wielonarodowej monarchii. Zycie natomiast zarzucano, iż próbowała doprowadzić do zakończenia destruktywnej wojny przez tajne pertraktacje z wrogimi państwami Ententy, co poczytano jej za zdradę. Celem „szermierczyni legitymizmu” było tymczasem niedopuszczenie do zrujnowania cesarstwa habsburskiego. Diaboliczny plan zmiany sojuszy, urastający w jej oczach do miana cudu, a mający przynieść pokój, pogłębił niepokój ludu, co do uczciwości cesarzowej. W realizacji zamierzeń pomogli jej bracia, notoryczni pretendenci, służący w armii belgijskiej. Plan ugody z aliantami i wyjścia z bloku państw centralnych jednak upadł, gdyż na jego drodze stanęły roszczenia terytorialne Włoch do monarchii Austro - Węgierskiej wysuwane od 1915 roku (Włochy weszły do wojny po stronie państw centralnych, lecz w 1915 roku zmieniły front i stanęły po stronie aliantów). Wyszedłszy na jaw, rokowania zostały zerwane, dyskredytując jednocześnie całkowicie parę cesarsko – królewską.

 Przemożny wpływ Zyty na Karola określało się jako zgubny i to właśnie ją, „Włoszkę”, obciążało się winą za niepowodzenia frontowe. Na jej nalegania cesarz zlikwidował polowe domy publiczne na froncie wschodnim, które skutecznie zwalczały ryzyko chorób wenerycznych od szeregowca po generała. Decyzja ta spowodowała, iż armia austriacka miała więcej problemów z kiłą niż z Rosjanami. Zyta odwiodła również Karola od zamiaru zbombardowania Wenecji w odwecie za ataki włoskie na austriackie miasta, czego dziś nikt już nie pamięta, a zwłaszcza Wenecjanie.


Ostatni akt tragedii habsburskiej


11 listopada 1918 roku spełniły się prorocze, przedśmiertne słowa starego cesarza. Gdy Karol i Zyta zmuszono do rezygnacji z tronu, nadszedł kres panowania dynastii habsburskiej w dualistycznych Austro - Węgrzech. Dramatycznie przebiegła scena podpisania przez Karola aktu abdykacji. Zyta krzyczała w furii: Nie! Nigdy! Nie możesz abdykować. Władca nigdy nie może abdykować. Może zostać zdetronizowany, może oświadczyć, że utracił swe prawa panującego. Dobrze, to jest przemoc! Nie zobowiązuje ona do uznania utraty swych praw. Można ich dochodzić w zależności od sytuacji i czasu, ale abdykować?! Nigdy, nigdy! Raczej polegnę tu z Tobą, potem nastąpi Otton. A gdybyśmy polegli razem, to są jeszcze inni Habsburgowie. Tego wieczora Zyta nie potrafiła, bądź nie chciała zrozumieć, że Domu Rakuskiego [inna nazwa Habsburgów], nikt już w Europie nie potrzebował, a już z pewnością nie żaden z narodów trzeszczącej w szwach monarchii, „nad którą zaszło słońce”.

Przez swe legitymistyczne nalegania i żądania, Zyta rozbudziła w mężu nadzieje i przyczyniła się do powstania mitu o tęsknym wyczekiwaniu monarchów na Węgrzech. W konsekwencji Karol dwukrotnie ubiegał się o tron Węgier, uciekając się do operetkowych zamachów stanu. (Habsburgowie nominalnie nie zostali zdetronizowani przez Węgrów i przy Regencji M. Horthy’ego nominalnie nimi pozostali aż do 1946 roku).

Obie próby puczu promonarchistycznego miały miejsce w 1921 roku, oba były skazane z braku akceptacji aliantów na niepowodzenie; oba złamane zostały przez Horthy’ego – pierwszy w wyniku rozmowy, drugi przez strzelaninę. Ostatniej parze cesarskiej pozostała emigracja. Osiedli na Maderze, gdzie miał miejsce kolejny akt tragedii pary cesarskiej – tutaj w 1922 roku Karol wydał ostatnie tchnienie, a Zyta nigdy już nie zdjęła żałobnej sukni.

Pozostawiona bez opieki, z ośmiorgiem dzieci, które chciała wychować na Austriaków, Zyta wybrała tułaczkę po Hiszpanii i samotną walkę z przeciwnościami losu, niż litość królewskich krewniaków. Nieugięta wola i duma nie pozwoliły jej zaakceptować propozycji zamieszkania na dworze hiszpańskim.

Wkrótce jednak Zyta przeniosła się do Belgii. Tutaj jej nadzieje zostały rozbudzone przez kanclerza austriackiego Schauschnigga, który w liście do Ottona nazwał go „Jego Cesarską Wysokością”. Kolejna nadzieja, a zaraz potem rozczarowanie, przyszła wraz z II wojną światową; Roosevelt i Churchill odrzucają plan dr Ottona dotyczący ładu w Europie wschodniej. Zmęczony i zniechęcony Otton sam zrezygnował ostatecznie z pretensji do tronu w 1964 roku.


U kresu drogi

Głęboko dotknięta tym ciosem Zyta wycofała się w milczeniu – nie oznaczającym zresztą akceptacji – do klasztoru w Szwajcarii, gdzie cieszyć się będzie jedynym uratowanym klejnotem – rodziną.

 Po wielu bojach i niekończących się prośbach władze Republiki Austrii wyraziły zgodę na odwiedziny grobów rodzinnych przez Zytę. Starsza – dziewięćdziesięcioletnia już pani, poruszająca się o dwóch laskach, jeszcze raz spojrzała na miejsca, których niegdyś tak żałowała, mówiąc nigdy zrzeczeniu się tronu przez Habsburgów. Tak, jak krótko brzmi to słowo, tak krótko trwał jej cichy pobyt w dawnej monarchii. Lecz wróciła tu jeszcze raz, by spocząć na wieczność w krypcie austriackiego klasztoru .

Był to dzień marcowy, roku pańskiego 1989, kiedy stuletnia bez mała Zyta - ostatnia Imperatorowa C.K. Austro - Węgier zeszła z tego świata w szwajcarskim klasztorze. Wraz z nią umarła dewiza uosabiająca potęgę Habsburgów: „Przeznaczeniem Austrii jest rządzić światem”.


Biedna grzesznica i śmiertelniczka


Republika, z inicjatywy ludowej, jeszcze raz wykonała gest dobrej woli, zezwalając na organizację pogrzebu, który miał być pozbawiony cech oficjalnych. Jego celebrantami byli kardynał Groer oraz jego poprzednik na stolcu arcybiskupim Wiednia, kardynał Koenig. Na uroczystości obecni byli liczni Habsburgowie z Ottonem na czele, kardynałowie, biskupi, kapłani, wyższa arystokracja oraz dawni poddani. We wspaniałym spektaklu ceremonii pogrzebowej wielkość i majestat Zyty przeplatał się ze skromnością i pokorą. Ciało zmarłej miało spocząć w kaplicy klasztoru kapucynów St. Denis de Habsburg, miejscu tradycyjnego spoczynku jej rodziny, obok 12 cesarzy, 16 cesarzowych i ponad setki książąt dynastii habsburskiej. Brakowało tam tylko jednego – Karola.

Zanim jednak trumna ze zwłokami Zyty została złożona w krypcie, kapucyn stojący za bramą klasztoru zapytał - według legendarnego zwyczaju: Kto prosi o wpuszczenie? W odpowiedzi usłyszał niekończący się ciąg tytułów wypowiedzianych przez mistrza ceremonii: Jej Cesarska Wysokość, cesarzowa austriacka, królowa węgierska, czeska, chorwacka, słoweńska, galicyjska ... etc. etc. Zza bramy odpowiedział głos mnicha: Nie znamy jej. Drzwi nie otworzą się póki nie zostanie przedstawiona jako stworzenie ludzkie, biedna grzesznica i śmiertelniczka.

Ta właśnie chwila miała znaczenie symboliczne: upór, duma i wielkość umarły, by zrodziła się pokora. Bóg nie liczy tytułów. Zyta w pokorze znalazła miejsce wiecznego spoczynku!

image

Zródło: http://www.youtube.com/watch?v=l6fxpufnoeg scena sprzed bramy krypty Kapucynów w Wiedniu z pogrzebu Zyty Habsburg.

Tomasz Jaskóła


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura