Tomasz Włodarczyk Tomasz Włodarczyk
529
BLOG

Epidemia wirusa przenoszącego gen gorszego sortu

Tomasz Włodarczyk Tomasz Włodarczyk Polityka Obserwuj notkę 31

Polityka dzielenia ma swoje oczywiste zalety. Znalezienie wroga pozwala skonsolidować grupę ludzi wokół wspólnej idei. Prezydent Putin straszy obywateli zagrożeniem i spiskiem ze strony państw zachodnich, kreując się na obrońcę Rosji - spadkobierczyni zbrukanej mocarstwowości Związku Radzieckiego. Z kolei bolszewicy w okresie po rewolucji z 1917 r. ustanawiali nowy ład społeczny wskazując na konieczność walki z "wrogami ludu". Także propaganda PRL-u przestrzegała obywateli przed zagrożeniem ze strony "podżegaczy" i "agentów imperializmu". 

Na poczuciu zagrożenia wewnętrznego i zewnętrznego poparcie społeczne buduje także PiS. I nawet jeśli było i jest w tym trochę przesady, to jednak trudno nie zauważyć, że retoryka ta otworzyła wielu osobom oczy na rzeczy, nad którymi wcale się nie zastanawiali. A nie zastanawiali się dlatego, że przekaz mediów głównego nurtu był jednostronny. Uwłaszczenie nomenklatury, pewne objawy fasadowości demokracji, utrata suwerenności na rzecz głównych rozgrywających w UE - przestały być tematem tabu. 

Polityka dzielenia, tj. wskazywania różnic interesów w obrębie danej grupy społecznej ma sens o ile nie prowadzi do eskalacji przemocy (jak w Rosji w okresie rewolucji) i prowadzi do wyrównania niesprawiedliwości. Tymczasem w wydaniu PiS-u coraz bardziej przypomina to branie odwetu na przeciwnikach politycznych. Coraz mniej jest w tym interesu państwa, a coraz więcej zachłystywaniem się władzą w przekonaniu o moralnej wyższości nad przeciwnikiem. Całe grupy społeczne bez mrugnięcia okiem zaliczane są do kategorii gorszego sortu: związkowcy z ZNP, działacze NGO, działacze KOD itd. Czy na pewno nie ma tam nikogo, kto chciałby lepiej dla kraju (a nie tylko dla siebie)? Czy na pewno nie ma tam ani jednej porządnej, uczciwej osoby, która potencjalnie mogłaby być sprzymierzeńcem rządu, przynajmniej w niektórych sprawach? Chęć odwetu na przeciwnikach politycznych (która eksplodowała nie raz, choćby wykluczeniem posła Szczerby z obrad) jest tak silna, że władza aktywizuje przeciwko sobie coraz więcej wcześniej dość biernych politycznie obywateli. Z kolei ci, którzy powinni być na celowniku - aferzyści, skorumpowani urzędnicy i politycy, nadgorliwi aparatczycy z PZPR-u - wykorzystają zamieszanie, by jakoś się wyślizgnąć, a być może nawet nieźle odnaleźć się w nowym układzie. W końcu im większy opór społeczny przeciwko obecnej władzy, tym bardziej będzie ona potrzebowała wiernych sojuszników. Trudno sobie wyobrazić sprawne funkcjonowanie aparatu państwowego w atmosferze społecznych niepokojów. Prokuratorzy, sędziowie, urzędnicy będą coraz częściej zastanawiać się co robić, by nie podpaść przyszłej władzy. Każdy lider w dobrze funkcjonującym przedsiębiorstwie wie, że aby zespół sprawnie realizował projekt trzeba go skonsolidować i dać ludziom poczucie sensu z realizacji wspólnego celu. Jak na razie w polityce PiS zbyt mało jest przekazu pozytywnego, a zbyt dużo polowania na czarownice obarczone genem gorszego sortu w ramach wyrównywania politycznych rachunków.

Lubię poniedziałki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka