Tomasz Matynia Tomasz Matynia
287
BLOG

Moje pokolenie

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 1

 Pochodzę z rocznika 1990. To pierwszy, który rodził się w państwie Rzeczpospolita Polska po okresie PRL-u. Razem z tzw. rocznikiem `89, ale także kilkoma późniejszymi tworzymy pierwsze po wojnie pokolenie urodzone w wolnej Polsce. Wielu próbowało porównać nas z wybitnym pokoleniem Kolumbów. Po 20 latach III RP jesteśmy w podobnym wieku, jak wspomniani Kolumbowie u schyłku II Rzeczpospolitej, w czasie gdy świat szykował się do wojny. Mając dwadzieścia lat mało wie się o świecie. Młody człowiek w tym okresie potrzebuje formacji, odniesienia do autorytetu, który byłby nauczycielem i zarazem recenzentem. Kryzys myślenia w ten sposób sprawia, że tracimy bezpowrotnie, ważny dla nas czas. Musimy w tym miejscu zadać sobie pytanie: co nas łączy? Co decyduje, że rzeczywiście tworzymy pokolenie przełomu? Czy rzeczywiście je tworzymy? Rodzi się także pytanie o naszą zdolność do działania na rzecz kraju. Jesteśmy pierwszym pokoleniem od wielu lat, które nie posiada wspólnej misji. To pokolenie, to pierwsze pokolenie indywidualistów. Przynajmniej tak wydaje się dziś lewicowym elitom.

 

Bardzo wiele zarzuca się dzisiejszej młodzieży. Rola młodych ludzi zmalała. Kiedyś byli oni nadzieją społeczeństwa, uwidaczniali marzenia swoich rodziców. Dziś wielokrotnie okazuje się, że młodzi są krytykowani za swój osobisty pęd do kariery. Chciałbym zastanowić się nad tym, jaką role dla mojego pokolenia ma położenie względem historii. Jest arcyciekawe, czy w demokratycznym kraju gaśnie potrzeba odpowiedzialności pokoleń za jego losy. Zastanawia czy rzeczywiście brakuje dzisiejszym młodym wspólnego celu umieszczonego w przyszłości. Spoglądając na problem historycznie można spróbować zanalizować postawy młodych ludzi. Odpowiadając przy tym na pytania, które padły wyżej.

 

Słynne pokolenia w dziejach Polski

Polska w 1795 roku, po wielu politycznych błędach, wynikających głównie z braku dbałości o dobro wspólne, utraciła podmiotowość polityczną. Pożegnanie z bytem państwowym wytworzyło niewiarygodną traume, pewne poczucie bezsilności. Pierwszym ratunkiem miał być Napoleon. Szybko okazało się, że pokolenie, które było świadkiem utraty państwa, nie było zdolne do budowania nowego bytu u boku Napoleona. To samo działo się w latach istnienia Królestwa Polskiego, znajdującego się pod berłem cara. Impas spróbowało przełamać nowe pokolenie, urodzone już pod zaborami, ale ani w 1830/31, ani w 1863 roku nie mogło się to udać. Wówczas brakowało tym ludziom spoiwa. Mówili tym samym językiem, ale nie mieli siły, która wyniosłaby ich do zwycięstwa.

Klęski obu powstań to klęski ich przywódców. Pokolenia pierwszej połowy XIX wieku cierpiały na brak liderów politycznych. Istnieli oni natomiast w świecie kultury, zabrakło ich na co dzień, w sprawach dla społeczeństwa kluczowych. Zdecydowaną przeszkodą był podział na trzy zabory, który zamykał Polaków w obrębie społeczeństw zaborców. Polskie życie toczy się wówczas głównie na emigracji. Tam mieszka większość ówczesnych twórców, wspominając choćby Mickiewicza, Norwida czy Chopina. Ich twórczość dociera z opóźnieniem do kraju. Miesza się z późniejszmymi ideami, choćby pozytywizmem. Pytanie, dlaczego wielkie pokolenie romantycznych Polaków znajduje się na emigracji? Bo tam są także ci, którzy odbierają ich sztukę. Wybitni Polacy wyjechali z terenów I Rzeczpospolitej. Dzisiejsze pokolenie przemian też chętnie odwiedza zagranicę, jednak ze zgoła innych powodów. Poszukując jednak czegoś podobnego. Czegoś czego te pokolenia nie dostały w kraju. Wówczas problemem był zaborca, dziś jest to opóźnienie, a także wszechogarniający nihilizm.

 

W drugiej połowie XIX na emigracji powstają polskie stronnictwa polityczne. Bez tamtego zaangażowania polskich emigrantów, stawianie sprawy polskiej w trakcie I wojny światowej byłoby niemożliwe. Podobnie trzeba się odnieść do społeczeństwa w kraju, które dało w sobie zaszczepić pozytywistyczne koncepcje pracy organicznej i pracy u podstaw. Te pokolenia nie dostały nic na wstępie. Kryterium decydującym dla ich późniejszej pozycji było zaangażowanie, konkretne działania.

 

Ten cały historyczny wywód ma głównie jeden cel. W czasie gdy Polska nie istniała, oczywistym zadaniem zbiorowym dla czterech pokoleń, było odzyskanie tej niepodległości. Każde z nich dołożyło swoją cegiełkę do tego ostatecznego sukcesu. Dziś trzeba wyrazić im wdzięczność za tamte poświęcenia. Warto wspomnieć, że wielka część polskiego kulturowego dziedzictwa przypada właśnie na czasy, kiedy Polski nie było na mapie.

 

Nowa sytuacja spotkała nas po 1918 roku. Powstaje zupełnie nowe państwo. Już na wstępie boryka się ono z wielkimi problemami. Głównym  powodem jest podział na trzy zabory. Trudno jest, w sensie społecznym, połączyć tych ludzi. To się jednak udaje. Wielkim celem II RP jest odbudowa silnego państwa. Co więcej, społeczeństwo Polski dwudziestoletniej, mimo wszystkich trudności, gotowe jest podjąć te wielkie działania zbiorowe. Polska wstaje z kolan. Do dzisiaj, pomimo zawieruchy wojennej i powojennej, trwa wspomnienie o tamtych czasach, jako o tych, kiedy Polacy budowali razem wielkie rzeczy. Gdynia, Główna Magistrala Kolejowa, Centralny Okręg Przemysłowy, odbudowa miast po stratach wojennych - to wszystko zasługi społeczeństwa II RP. Jednak udało się coś jeszcze większego, zbudowanie pierwszego pokolenia wolnych Polaków - słynnego pokolenia Kolumbów, którego pamięć trwa do dziś. Najwybitniejszym ich przedstawicielem był Karol Wojtyła. Polska jednak w większej części straciła tych ludzi w II wojnie światowej. Symbolem tych, którzy zginęli jest Baczyński. Pokolenie wychowane w II Rzeczpospolitej miało specyficzne podejście do swojej Ojczyzny. Pewnie dlatego to pokolenie musiało zginąć. Było niszczone, najpierw przez niemieckiego, a potem sowieckiego okupanta. Powracający do naszej świadomości Żołnierze Wyklęci, to w znakomitej większości przedstawiciele przedwojennej Polski. To pokolenie musiało zostać zniszczone, bo reprezentowało Polskę wolną, niepodległą i z silnym głosem. PRL głównie z tego powodu, bezpardonowo rozprawiał się z pamięcią państwa polskiego sprzed 1939 roku.

 

W PRL-u wychowanie młodzieży było ważnym celem społecznym. Przy okazji zawsze udawało się władzy zaszczepić teorię klas społecznych i inne zdobycze myśli marksistowsko-leninowskiej. O ile pokolenie wychowane zaraz po wojnie było gotowe na działania zbiorowe, o tyle późniejsze roczniki były słabe. Pokolenie protestu w PRL-u nie było jednolite, jego członkowie nie byli bezpośrednio połączeni datą urodzenia. Cechowała ich głównie wspólna pamięć przełomowych wydarzeń. W stoczni byli urodzeni zaraz po wojnie, ale także osoby z późniejszych dekad. Tych młodszych zabrakło w 1970 roku.

 

Pokolenie protestu okazało się niezdolne do funkcjonowania w wolnej Polsce. Także zdobycz okazała się niedoskonała, głównie dlatego że w pamięci walczących o wolność, tej wolności próżno było szukać. Doceniono połowiczny sukces, choć można było pójść na całość. Początki III RP to zastanawiający imposybilim. Zaczął się przy Okrągłym Stole i charakteryzuje współczesną Polskę. Jednak dziś jest on mniej widoczny niż przed kilkoma laty. Wciąż niestety nie chcemy iść na całość, zadowalamy się małymi rzeczami. Zamiast autostrady na czas, będziemy mieli otwartą tylko na EURO 2012, bez stacji obsługi i parkingów, zamiast przejezdnego mostu, „półprzejezdny”. Nawet się o to nie denerwujemy, choć normalność jest stanem odwrotnym od obowiązującego. Właśnie w tym miejscu na scenę teatru historii wkracza nowe pokolenie.

Ciąg dalszy na www.tomaszmatynia.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka