Tomasz Matynia Tomasz Matynia
280
BLOG

Wmawianie braku alternatywy

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 0

 Pierwsze sto dni rządu Donalda Tuska były zdecydowanie trudniejsze niż te dotychczasowe. Okazało się, że król jest nagi. W trakcie kampanii wyborczej udało się motywować wyborców strachem wobec Prawa i Sprawiedliwości i Jarosława Kaczyńskiego. Przez ostatnie 100 dni ten straszak został wyłączony, choć nie do końca zapomniany, bo co jakiś czas przypominano sobie o prawicowej opozycji, i to nie tylko w czasach, gdy zdawała się rozpadać. Prawo i Sprawiedliwość wyszło bez wizerunkowego i sondażowego szwanku po rozłamie grupy „ziobrystów”. Partia Kaczyńskiego nie osłabiła się na tyle, żeby można było ją ignorować. Zaczyna się ponowna z nią walka. Potrzebna zwłaszcza w momencie kryzysowego stanu wizerunku rządu, który już dawno nie był tak zły.

Zapraszam na www.tomaszmatynia.wordpress.com

 

Przeszłość pokazuje, że świat jest ułożony w prosty sposób. Realizm polityczny każe walczyć z wrogiem nawet w momentach, gdy jest on słaby, kiedy wydaje się, że w aktualnym momencie nie zagraża. Tak było ze wszystkimi silnymi dyktaturami, które wroga starały się niszczyć już w zarodku, zarazem go pielęgnując w przekazie. Mowa tu o „zaplutych karłach reakcji” czy kułakach w przypadku komunistycznego reżimu, a także stosunku Hitlera do Żydów przed, i w trakcie II wojny światowej, ale także ludności w okupowanych państwach, w tym w Polsce. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Ta prawda przyświeca od dawna politycznym liderom. To myślenie przeniknęło także do demokracji, co widoczne jest także w naszym kraju. Dochodzi do tego, że niepowodzenia rządu są przykrywane wpadkami opozycji, a nawet obwinia się ją za kryzysową sytuacje (wmawianie, że PiS głosował za ACTA w PE, co nie było prawdą). Warto też wspomnieć, że sprawna opozycja radzi sobie z takimi zachowaniami władzy. Choć poważnym problemem w tej sytuacji może być nieprzychylność mediów i aktualnie obowiązująca narracja, która jawi się jako siła nie do przebicia.

 

Symptomatyczna w świetle tego problemu jest postawa premiera Donalda Tuska. Szef polskiego rządu jest w trakcie przeżywania najpoważniejszych problemów odkąd zajmuje stanowisko. Przez pierwsze dwa miesiące kryzysu – Donald Tusk zdawał się nie być sobą. Stracił opinie twardego, radzącego sobie w trudnych sytuacjach szefa rządu. Zastąpiła ją inna – człowieka zmęczonego, będącego na skraju załamania nerwowego, narażonego na próby pozbawienia pozycji. Wpłynęły na to bardzo zdecydowanie kolejne kryzysy i wpadki. Najpoważniejsza dotyczyła ratyfikowania przez Polskę umowy ACTA. Wcześniejsza w kolejności sprawa refundacji leków, zaskakująco nie uderzyła w premiera tak, jak można by się spodziewać. Jest także wiele innych problemów, które nie były przedmiotem tak szerokiej dyskusji w mediach. Wśród nich nie sposób nie wymienić załamania się rządowej narracji w sprawie katastrofy smoleńskiej. Informacje, które wcześniej podawane były za prawdziwe okazały się mrzonką. W ten sposób obrażono choćby honor polskiego generała Andrzeja Błasika – ofiary katastrofy samolotu Tu-154M, 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiej. Na wizerunek premiera, a także całego rządu, wpływa postawa rzecznika rządu - Pawła Grasia, któremu udowodniono kłamstwo w sprawie oświadczenia majątkowego. Do jego pracy zastrzeżenia mają także dziennikarze, od których notorycznie nie odbiera telefonów, a jego samego można spotkać tylko na Twitterze. Jest jeszcze jedna kwestia, która mogłaby być bardzo poważna, gdyby nie próba zmiany frontów przez specjalistów od wizerunku, doradzających szefowi rządu. W prawdziwych tarapatach znalazł się minister Nowak, który udając uczciwego nie ucieknie przed obietnicami swojego poprzednika, a także własnej partii, która zapewniała, że przed Euro 2012 będziemy jeździć siecią sprawnych autostrad i dróg ekspresowych. Jak dziś się okazuje, nie będzie ani autostrad, ani sprawnej kolei. Do tego dochodzi informacja, że dopiero co budowane odcinki już pękają.

 

Wobec tego jawnego kryzysu wizerunkowego, Donald Tusk musiał postawić na inną strategię. Wcześniej niezawodne okazywało się docinanie opozycji, tak więc będzie też tym razem. Premier sam wywoływał lidera opozycji do głosu, próbując dać do zrozumienia, że za nim tęskni. Jarosław Kaczyński podjął rękawice. Obok premierowskiej ochoty potrzeba jednak czegoś więcej, żeby rozprawić się z opozycją, jednocześnie przykryć niewygodne dla rządu tematy. Tym niezbędnym czynnikiem są media, które skutecznie przyjęły rządowy projekt polityki medialnej. Okazało się, że odezwały się głośno w tej sprawie. Od trzech dni trwa prześciganie się na cytaty z Prezesa, które bardziej by go kompromitowały. Ciekawa jest tutaj postawa takich tuzów polskiego świata mediów, jak Tomasz Lis czy Monika Olejnik, która zaczęła akcję od wywiadu z Brudzińskim, w którym ten drugi nie wypadł najlepiej. Wracając jednak do twórcy nowego portalu publicystycznego NaTemat. Tomasz Lis jednocześnie wmawia nam, że Jarosław Kaczyński nie jest żadną alternatywą dla Platformy Obywatelskiej, i pisze, że list który został wystosowany przez Prezesa PiS do członków swojej partii, jest groźny. Jednocześnie nic nie znaczy i zagraża. Ten paradoks może powstać tylko poprzez karkołomne zestawienie tez. Bowiem wg Lisa Prezes nie zajmuje się w ogóle sprawami Polski, ważnymi tematami, które byłyby solidnym podliczeniem stu dni rządu. Nie wiemy czym się sugeruje, bo list rzeczywiście się tymi sprawami zajmuje. Prawdopodobnie używa nagłówków z niektórych serwisów informacyjnych. Tam odnosi się tylko do końca listu, pomijając początek, który jest dłuższy niż ta notka, a dotyczy poważnych zaniedbań rządu w perspektywie tych stu dni, ale także dłuższej. Kaczyński wylicza tam wszystkie błędy, które w małej części pokazałem wyżej, pisząc o kryzysie rządu Tuska. W niektórych sytuacjach wskazuje też pomysły rozwiązania sytuacji. Tak jest choćby w przypadku długu publicznego. Tezie Lisa o braku alternatywy dla Tuska, nie sprzyjają fakty. Przecież Kaczyński był już premierem, a Polska się wówczas nie zawaliła, co więcej była liderem wzrostu z dobrymi perspektywami. Politycy PO sami przyznawali, że decydujące w obronie przed kryzysem było obniżenie podatków i składki rentowej – reformy zrealizowane przez Zytę Gilowską, ministra finansów w rządach PiS-u.

 

Przedmiotowe wykorzystanie opozycji w obecnym momencie, który nie jest pozytywny dla rządu, potwierdza tezę o symbiozie wielu mediów z Tuskiem. To on wezwał Kaczyńskiego do zabrania głosu, a za nim podążyły media. Zastanawiające jest, co byłoby gdyby prezes Prawa i Sprawiedliwości nie użył tak radykalnych zwrotów w liście i wystąpieniu na KUL-u. Być może jest to błąd, ale Kaczyński pamięta, że do najbliższych wyborów są ponad dwa lata, a w okresie między wyborami najważniejszy jest ten najwierniejszy elektorat. Z resztą tak samo myśli Tusk, budząc „PiS-owskiego potwora”. Jego pozycja w partii została nadwątlona przez kolejne błędy. Jednak w momencie, gdy po raz pierwszy pojawiła się teza, że Tusk może okazać się w konsekwencji ciężarem dla Platformy, radykalnie zmieniła się narracja rządu. Postawiono na konfrontacje z opozycją.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka