Tomasz Matynia Tomasz Matynia
143
BLOG

Jednoczenie prawicy

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 1

 Polska prawica ma szansę na zwycięstwo tylko wówczas, gdy wystawi jedną listę – te słowa są sednem obecnej kondycji polskiej prawicy. Kolejne rozłamy powodowały poważne kryzysy, co za tym idzie słabsze wyniki prawicy. Wystarczy spojrzeć na ostatnie dziesięciolecie. Gdyby PiS i LPR wystawiły jedną listę w wyborach w 2005 roku, to ugrupowanie mogłoby osiągnąć większość w parlamencie. W 2007 roku, gdy PiS był jedyną liczącą się partią polityczną po prawej stronie, zdobył ponad 5 mln głosów. Gdyby znowu nie rozbicie z 2010 roku, to dziś rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u musiałby składać się z jeszcze jednego ugrupowania. 2% głosów zdobyte przez PJN (urwane głównie PiS) spowodowało, że PO z PSL-em udało się stworzyć rząd. W ostatnim czasie odszedł Zbigniew Ziobro, który często powtarza tezę, że prawica musi mieć dwa płuca, bo wtedy jest zdolna do zwycięstw. Solidarna Polska powołuje się przy tym na przypadek z 2005 roku. Jednak łatwo policzyć, że gdyby prawica wystawiła wówczas jedną listę to byłaby zdecydowanie silniejsza. W ostatnią sobotę doszło natomiast do pierwszego ruchu integracyjnego na polskiej prawicy od czasu katastrofy pod Smoleńskiem. Marek Jurek będzie współpracował z PiS, a jego Prawica Rzeczypospolitej dołączy do listy Prawa i Sprawiedliwości. Istnieją jednak pytania, kto jeszcze może zasilić ten blok i jak wpłynie to na kondycje polskiej prawicy.

Zapraszam na www.tomaszmatynia.wordpress.com

Prawica Rzeczypospolitej okazała się niewypałem. Ta partia praktycznie nie różniła się od Prawa i Sprawiedliwości, co przeszkodziło jej w zbudowaniu poparcia społecznego. Jej lider już w dwa lata po odejściu z Prawa i Sprawiedliwości, prawdopodobnie żałował tej decyzji. Dziś Jurek po raz kolejny będzie współpracował z Jarosławem Kaczyńskim. Liderowi Prawicy RP było o tyle łatwiej, że PiS-owi zależało na przykryciu akcji Solidarnej Polski, dlatego partia zgodziła się na wiele warunków Marka Jurka. Porozumienie pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a Prawicą Rzeczypospolitej to pierwszy ruch jednoczący na prawicy od czasu katastrofy smoleńskiej, po której w szeregi PiS powrócili dysydenci z Polski Plus, w tym Kazimierz Michał Ujazdowski, Jerzy Polaczek czy Jarosław Sellin. Obie inicjatywy – Polskę Plus i partię Marka Jurka – łączy jedno, obie nie odnalazły się na scenie politycznej i obie wykorzystały najlepszy moment, żeby wrócić pod skrzydła Prawa i Sprawiedliwości, z zyskiem także dla partii Jarosława Kaczyńskiego, która po raz kolejny rozbudowuje swoje skrzydła. Brakuje jednak woli do dalszej integracji prawicy. Warto się jednak zastanowić, kto jeszcze mógłby przyjąć propozycję Jarosława Kaczyńskiego wystosowaną w ostatnim czasie do organizacji prawicowych.

Mimo wszystko najbliżej tego są niektórzy ludzie z Solidarnej Polski. Po wyborach emocje w PiS sięgnęły zenitu, co nie sprzyjało racjonalnemu przemyśleniu sytuacji po obu stronach. Na rozłamie straciły oba ugrupowania, w szczególności ludzie, którzy ślepo poszli za Ziobrą. Nie było sondażu, w którym wynik Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro wyniósłby ponad 5%. Jeśli wrócimy pamięcią do sytuacji po rozłamie grupy, która później stworzyła PJN, to trzeba przyznać, że tamta inicjatywa na początku rzeczywiście miała szansę. Szansę, której w całej mierze nie wykorzystano. W polityce trudno uprawiać historię alternatywną, ale wydaje się, że gdyby niektórzy politycy Solidarnej Polski mogli, to cofnęliby czas do momentu, kiedy zdecydowali się założyć swój klub parlamentarny. Sam Kaczyński nie wyklucza możliwości powrotu polityków z tego nowopowstałego ugrupowania, ale potrzeba do tego ustępstw z obu stron. Wydaje się jednak, że szansa nie jest kierowana do wszystkich, bo Kurski już raczej jej nie dostanie.

Podobnie jest z PJN. Projekt rozpoczynany z wielką pompą okazał się klapą, która od początku mogła być zaplanowana jako pas transmisyjny liderki ugrupowania do Platformy Obywatelskiej. Są w tym ugrupowaniu ludzie, którzy do PiS już nie wrócą. Na pewno skreślony jest Michał Kamiński, a także Paweł Poncyljusz. To oni najdalej szli w atakowaniu PiS. Jednak na pewno w szeregach swojego ugrupowania, Jarosław Kaczyński widziałby takich polityków jak Paweł Kowal czy Jan Ołdakowski, a także Elżbietę Jakubiak, która stała się ofiarą własnej solidarności z liderką – Joanną Kluzik-Rostkowską.

Po prawej stronie, oprócz wymienionych wcześniej ugrupowań, są jeszcze inne, mniejsze i luźniej związane z największą partią po prawej stronie – Prawem i Sprawiedliwością. Wśród tego politycznego planktonu na pierwsze miejsce wybijają się ugrupowania związane z Januszem Korwinem-Mikke. Nowa Prawica to swego rodzaju polityczny fenomen, który do każdych wyborów staje z inną nazwą. Nie jest to ugrupowanie jednolite, ale w dużej mierze oparte na liderze. Brak jednak szans, żeby to środowisko mogło stworzyć jedną listę z Prawem i Sprawiedliwością. Podobnie jest z organizowaną właśnie skrajną prawicą. Środowisko Młodzieży Wszechpolskiej i ONR to byty szczególne, które w jeziorze prawicy są barwne, ale niezdolne do jakiejkolwiek współpracy.

Prawa strona skupiona wokół Prawa i Sprawiedliwości potrzebuje jednak czegoś więcej niż tylko jednoczenie z własnymi odpryskami. Od 2001 roku na scenę polityczną weszło wielu ludzi skłonnych do działania w ramach prawicy. Niestety nikt do tej pory ich nie zaangażował, nie spróbował ich włączyć w działanie prawej strony sceny politycznej. Wszystko jest wynikiem słabej organizacji na dole ugrupowania. Tam często bardziej chodzi o partykularne interesy liderów, niż o budowanie szerokiej podstawy dla polskiej prawicy. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość ma wygrać, to potrzebuje zaangażowania w społecznościach lokalnych, otwarcia na nowe grupy społeczne, zaangażowanie ich do życia politycznego.

W tym miejscu trzeba jeszcze odpowiedzieć na jedną sprawę związaną z Prawem i Sprawiedliwością. Dlaczego akurat ta partia jest szansą na zwycięstwo polskiej prawicy? Mimo wszystko to ugrupowanie ma wielki mandat społeczny. W ostatnich wyborach głosowało na tę partię ponad 4 miliony ludzi, a klucz do wyborców prawicy dzierży Jarosław Kaczyński, co widać po prawie 8 milionach głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2010 roku. Ówczesny wynik Kaczyńskiego był najwyższy w historii polskiej prawicy. W dalszej kolejności trzeba uznać, że PiS posiada szeroką podstawę społeczną. Wśród swoich wyborców ma wiele grup społecznych. Ostatecznie Prawo i Sprawiedliwość posiada wielki aparat, który jest tu atutem mimo wewnętrznej słabości struktur lokalnych.

Pierwszą próbą dla prawej strony sceny politycznej będą wybory do europarlamentu w 2014 roku. Dokładnie za dwa lata dojdzie do zderzenia Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski. Jeśli ci drudzy zdecydowanie polegną w tej elekcji, to do wyborów w 2015 roku będzie istnieć już tylko jedna lista prawicy. Jednak, żeby osiągnąć sukces w kolejnych wyborach parlamentarnych trzeba wciąż pracować na dole partii. Odpowiedzią na pytanie jak struktury wykorzystają swoją szansę będą wybory samorządowe, które odbędą się na rok przed parlamentarnymi. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka