Przeczytałem dziś informację, że do wyborów prezydenckich w przyszłym roku przymierza się Andrzej Olechowski. Miałby kandydować z ramienia Stronnictwa Demokratycznego, czyli partii Pawła Piskorskiego.
Nie ukrywam, że bardzo by mnie cieszył taki scenariusz, gdyż jest niemal pewne, że Andrzej Olechowski najwięcej głosów zabrałby Donaldowi Tuskowi, lub innemu kandydatowi PO na prezydenta. Przypuszczalnie Andrzej Olechowski mógłby liczyć na 10-15, a może nawet 20% poparcia. W związku z tym niemal niemożliwe byłoby wygranie wyborów prezydenckich przez PO w pierwszej turze.
Załóżmy, że poza Andrzejem Olechowskim o fotel prezydenta będą się ubiegali również: Lech Kaczyński, Donald Tusk, Włodzimierz Cimoszewicz (lub inny silny kandydat lewicy), Marek Jurek i kto wie, może i Lech Wałęsa. Taka lista kandydatów według mnie gwarantowałaby emocje do samego końca i dziś nie mam pewności kto z tej szóstki zostałby prezydentem.
Co prawda pierwszą turę prawdopodobnie wygrałby Donald Tusk, ale drugie miejsce byłoby wielką niewiadomą. A to z kim Donald Tusk spotkałby się w drugiej turze zapewne będzie miało decydujący wpływ na zwycięstwo w wyborach. Gdyby w drugiej turze spotkał się z Lechem Kaczyńskim, bądź Lechem Wałęsą to zwycięstwo prawdopdobnie miałby w kieszeni. Ale jak zagłosowaliby wyborcy gdyby kontrkandydatem Tuska był właśnie Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz czy czarny koń tych wyborów (liczę na to) Marek Jurek? Tutaj żaden wynik niebyłby niespodzianką.
Tak więc trzymajmy kciuki za Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego, aby się szybko dogadali i aby Pan Olechowski namieszał nam trochę w tych nadchodzących wyborach.
Inne tematy w dziale Polityka