W dzisiejszej Gazecie Wyborczej (normalnie nie kupuję tej gazety, ale dziś dołączyli do niej "Szósty Zmysł" na DVD) znalazłem informację, z której wynika, że posłanka PiS Mirosława Masłowska, ktora nie tak dawno opuściła szeregi PiS-u, ze względu na, jak to określiła, nieprofesjonalnie prowadzoną kampanie wyborczą, prawdopodbnie wróci do swojej partii.
Co ciekawe podobno o jej powrót prosił sam Jarosław Kaczyński. Niestety Wyborcza nie podaje kto o takie spotkanie prosił, ale sprawa jest co najmniej interesująca. Wczoraj Jarosław Kaczyński miał dzień urlopu, bo jak twierdzili jego partyjni koledzy, nie lubi hucznie obchodzić swoich urodzin. Mimo to odbyła się rozmowa z posłanką Masłowską.
Jeżeli taka rozmowa odbyła się na wniosek pana prezesa to według mnie wynika z niej, że wbrew oficjalnym komunikatom partii, w PiS-ie nie jest jednak tak wesoło. Posłanka Masłowska raczej nie przeszłaby do PO, ponieważ Ludwik Dorn przekonał ją tylko do zawieszenia członkowstwa i czekania na zmianę sposobu zarządzania partią. Dlaczego więc prezes prosił o powrót posłanki do partii? Czyżby w PiS-ie zaczynało się jednak coś sypać?
Zdecydowanie inaczej sprawa by wyglądała gdyby o tę rozmowę zabiegała posłanka Masłowska. Znaczyłoby to tylko i wyłącznie, że pani posłanka trochę pochopnie postępuje. A swoja drogą to zdziwiło mnie jej odejście z partii (czy zawieszenie członkowstwa) powodowane źle prowadzoną kampanią. Śmiem twierdzić, że gdyby kampania była prowadzona najlepiej w historii to posłanka Masłowska i tak nie dostałaby się do Europarlamentu.
O powrocie pani Masłowskiej na łono jej macierzystej partii zadecyduje rozmowa z Joachimem Brudzińskim (do którego pani Masłowska miała najwięcej zarzutów) i z prezesem Kaczyńskim.
Inne tematy w dziale Polityka