Tomasz Miller Tomasz Miller
287
BLOG

Śnieżynka Hanka

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 2

Na początek informacja, że tekst ten pisałem wczoraj, ale z uwagi na przerwy w dostawie Internetu wstawiam go dopiero dzisiaj.

Dobrze pamiętam, jak w październiku ubiegłego roku w Warszawie spadł śnieg i wszyscy narzekali, jak to zima zaskoczyła drogowców. Pamiętam też, że ten śnieg nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem, bo wszyscy synoptycy ten śnieg zapowiadali. Mimo to warszawiacy już w pierwszej turze wyborów samorządowych pokazali Hannie Gronkiewicz-Waltz by kontynuowała swoje dzieło zniszczenia.

Dziś śnieg spadł znowu i znowu nikogo nie zaskoczył, poza... drogowcami. Pracuję w Warszawie i z pracy wracałem grubo po 18 czyli już po pierwszej fali tzw. szczytu. Tramwaje nie jeździły, a jak już jakiś podjechał to zamiast numeru linii wyświetlał się napis - AWARIA. Na szczęście z centrum pod Muzeum Narodowe nie jest tak daleko, więc zrobiłem sobie spacer. Mijając kolejne samochody co i rusz dostrzegałem niezbyt zadowolone miny kierowców, którzy z zazdrością patrzyli na prędkość mojego przemieszczania się. Po krótkiej wizycie przy Muzeum Narodowym nadszedł czas na powrót do domu, czyli do Ząbek. Tramwaje jeździły, ale tylko linii numer 9, a pech chciał, że akurat ta linia mi nie pasowała. Po 40 minutach podjechał nareszcie tramwaj linii numer 25. Nie wiem, na ile zawdzięczam to sobie, a na ile tłumowi nacierających pasażerów, ale fakt faktem, jakoś w tramwaju się znalazłem. I tu nareszcie jakaś pozytywna informacja. Tramwaj zepsuł się dopiero wtedy gdy właśnie z niego wysiadłem. Następnie było już z górki, a w czasie tylko siedmiokrotnie dłuższym niż w normalną pogodę dotarłem do domu. Jakież było moje zdziwienie gdy wjechałem do Ząbek. Tutaj autobus się poruszał jak gdyby śnieg tu nie spadł. Niektórzy powiedzą, że Ząbki są nieporównywalnie mniejsze od Warszawy, dlatego łatwiej zachować porządek. Nie uważam by to był argument, bo Warszawa ma 400 pługów, a Ząbki tylko kilka. Jest jednak diametralna różnica, która powoduje, że w Ząbkach autobus jechał bez problemu, a w Warszawie toczył się w żółwim tempie albo nie jechał w ogóle. Ta różnica to PO. W Warszawie PO ma władze, a w Ząbkach nie i Bogu niech będą dzięki.
W tym miejscu chciałbym przedstawić swoją propozycję. Zacznijmy od tego, że zdecydowana większość mieszkańców Ząbek pracuje w Warszawie. Nie jest to jednak jakaś domena akurat ząbkowian, bo podobna sytuacja ma też miejsce w Łomiankach, w Piasecznie, w Zielonce czy w Legionowie. Każda z takich osób w znaczący sposób wpływa na stan finansów miasta stołecznego. Począwszy od biletów na komunikację miejską, a skończywszy na zwykłych zakupach.

Dlaczego więc musimy się godzić na to, że Warszawą władała Hanna Gronkiewicz-Waltz? Uważam, że niegłupim pomysłem byłoby to, by każdy człowiek niemieszkający w Warszawie, ale w niej pracujący powinien mieć prawo głosu w wyborach samorządowych zarówno w swoim miejscu zamieszkania, jak i w miejscu pracy. Komisji taka osoba przedstawiałaby dowód osobisty i zaświadczenie z pracy. Nie miałbym nic przeciwko temu, by takie prawo działało również w przypadku, gdyby osoba mieszkająca w Warszawie pracowała np. w Ząbkach. Przecież pracując w Warszawie czy innym mieście, spędzamy tam dużo więcej czasu niż w miejscu swojego zamieszkania. Oczywiście w ten sposób nie można mieć pewności co do tego, że wtedy PO nie wygrałoby w Warszawie, ale jeśli jakiś ząbkowianin zagłosowałby w Warszawie na PO to w taki dzień jak dzisiaj nie mógłby mieć do nikogo pretensji, a wręcz powinien być zadowolony. A nic tak nie cieszy władzy jak zadowolony obywatel...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka