Tomasz Miller Tomasz Miller
379
BLOG

Kampanię wyborczą PO czas rozpocząć

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 2

 

Dziś równo o północy na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego Bronisław Komorowski ogłosił, że oto rozpoczyna się okres polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Jeszcze wczoraj ten „przywilej” mieli Węgrzy.

Dzisiaj zarówno Węgrzy jak i Polacy są zadowoleni. Węgrzy, że nareszcie mogą skupić się tylko na sprawach swojego kraju, a Polacy? W Warszawie każdy autobus wyposażony jest we flagę Polski i flagę zjednoczonej Europy, to samo na stacjach metra. O północy pod Pałacem Prezydenckim odliczanie jak w sylwestrową noc, po czym średnio, moim zdaniem, efektowna iluminacja Pałacu. Pierwsze strony prawie wszystkich polskich dzienników obwieszczają tę „radosną nowinę”. Czy mamy się jednak naprawdę z czego cieszyć? 

Spora grupa Polaków, mianowicie członkowie PO wraz z sympatykami, na pewno mają powody do radości. Oto rozpoczyna się czas, gdy politycy tej partii całkowicie zdominują wszelkie programy informacyjne. Donald Tusk już kilka tygodni temu prosił partie opozycyjne, by na czas kampanii, przepraszam prezydencji, wstrzymały się od krytykowania rządu, ponieważ może to zepsuć wizerunek PO, przepraszam Polski. Co dziwne, podobno opozycja na to przystała.

Nie tylko PO się cieszy. Cieszy się też Grzegorz Napieralski. Będzie miał teraz aż pół roku na umieszczanie zdjęć na swoim profilu na facebooku z możnymi Europy, na czele ze swoim idolem premierem Zapatero.

A czy reszta Polaków ma się z czego cieszyć? Czy pamiętają Państwo jakieś spektakularne zyski Węgrów podczas ich prezydencji? Głośno o Węgrzech w pierwszej połowie 2011 roku było tylko raz, w momencie uchwalania kontrowersyjnej ustawy medialnej. Kto wie, jakby wyglądała ta sprawa, gdyby Węgrzy wówczas nie przewodniczyli Radzie Unii Europejskiej. Może oczy Europy zwrócone byłyby zupełnie gdzie indziej i nikt nie zainteresowałby się tą kontrowersyjną ustawą.

Jeszcze 2 lata temu prezydencja oznaczałaby całkiem sporo. Donald Tusk lub Radosław Sikorski reprezentowałby Unię Europejską na zewnątrz, mielibyśmy przewodniczącego Rady Unii Europejskiej..., a dziś? O ile dla krajów takich jak Francja czy Niemcy prezydencja mogłaby być jeszcze w pewien sposób korzystna, to dla krajów posiadających mniejszą liczbę eurodeputowanych okres przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej to głównie czas wydawania pieniędzy na podbudowanie ego premiera. Już zapłacono milion Euro belgijskiej agencji public relations w celu pomocy w przebijaniu się do świata zagranicznych mediów podczas polskiego przewodnictwa w Radzie UE. A ile wydamy na organizację szeregu różnych spotkań? Kto wie czy Donald Tusk nie zechce nagle jeszcze bardziej niż zapowiadał, pomóc Grecji przekazując im np. 2 miliardy PLN? W ten sposób pokazałby Unii Europejskiej, a przede wszystkim greckim wierzycielom, a więc niemieckim i francuskim bankom, jakim to wspaniałym jest Europejczykiem. 

Nie od dziś słychać, że Donald Tusk marzy o karierze na europejskich salonach. Dobra w oczach UE polska prezydencja może mu w tym tylko pomóc. Tylko czy dobra dla UE i dla Tuska oznacza także dobrą dla Polski? Czy mamy jakieś zyski z faktu, że Jerzy Buzek szefuje Parlamentowi Europejskiemu? Może powinno nas zastanowić zadowolenie Węgrów, którzy pozbyli się balastu, jakim było przewodniczenie w Radzie Unii Europejskiej?

Tak czy inaczej kampanię wyborczą PO czas rozpocząć. Takiej szansy nie miała jeszcze żadna polska partia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka