Tomasz K Tomasz K
1401
BLOG

Droga do klęski – Republikanie w Alabamie

Tomasz K Tomasz K USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Kiedy Roy Moore wygrał prawybory na kandydata Partii Republikańskiej do Senatu, nikt nie mógł wiedzieć, ile problemów przysporzy on swojej partii. A już na pewno nikt nie sądził, że poniesie on porażkę w starciu z kontrkandydatem demokratów. W końcu mówimy tu o Alabamie – stanie, w którym od 25 lat wybory do senatu zawsze wygrywali Republikanie.

Roy Moore zyskał popularność wśród konserwatystów, jako Prezes Sądu Najwyższego Alabamy. W 2001 r. umieścił on w budynku sądu rzeźbę przedstawiającą dwie tablice z dziesięciorgiem przykazań umieszczone na postumencie ozdobionym cytatami z deklaracji niepodległości USA. Niedługo po tym wydarzeniu kilka lewicowych organizacji złożyło pozew, w którym domagały się one usunięcia rzeźby, powołując się na zasadę rozdziału kościoła od państwa. Proces zakończył się w 2003 roku wyrokiem przyznającym racje aktywistom. Roy Moore otrzymał czas do 20 sierpnia 2003 roku na usunięcie rzeźby. Pomimo tego Roy nie zrobił nic, aby zastosować się do wyroku, co więcej stwierdził on, że wykonując nakaz sądu, podważyłby on podstawy systemu sprawiedliwości. Ostatecznie rzeźbę usunięto bez zgody Moore’a, a on sam został pozbawiony funkcji sędziego.

Nie był to jednak koniec kariery Moore’s w wymiarze sprawiedliwości. W 2013 wystartował on w wyborach na Prezesa Sądu Najwyższego Alabamy, w których zwyciężył. Szybko okazało się, że Moore nic nie stracił, że swojej bezkompromisowości. Z jej powodu ponownie musiał się pożegnać z funkcją sędziego. Tym razem powodem była legalizacja tzw. Małżeństw Homoseksualnych. W 2015 roku Sąd Najwyższy USA wydał wyrok, zgodnie z którym małżeństwa osób tej samej płci miały zostać wprowadzone na terytorium całego państwa. Wyrok ten unieważniał obowiązujące w wielu stanach zakazy. Jednym z tych stanów była Alabama.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku Moore poinstruował podległych mu sędziów, by zignorowali wyrok Sądu Najwyższego i nie wydawali oni aktów ślubu parom homoseksualnym. Nieposłuszeństwo Moora zakończyło się postępowaniem przed Alabama Court of the Judiciary, który zawiesił go w obowiązkach sędziego. Po odrzucenia jego apelacji przez sąd najwyższy Moore zdecydował się na odejście.

Bezkompromisowość, która dwa razy kosztowała Moore’a utratę stanowiska, okazała się atutem podczas prawyborów w Partii Republikańskiej. Moore skorzystał na niezadowoleniu zwykłych Republikanów z działań senatu. Choć Republikanie mają w nim większość, to nie udało im się spełnić żadnej istotnej obietnicy wyborczej. Projekty ważnych ustaw przepadały w wewnątrzpartyjnych sporach. Demokraci nie musieli się nawet wysilać, by blokować proponowane przez Republikanów zmiany. W tym kontekście wybór Moore można postrzegać jako policzek wymierzony nieskutecznemu establishmentowi partii Republikańskiej. Kontynuację rewolucji Donalda Trumpa, choć tym razem bez samego Trumpa, który w prawyborach poparł bardziej konwencjonalnego Luthera Strange’a.

Początkowo wszystko wskazywało, że Moore stanie się jednym z symboli udanej rewolucji przeciw partyjnym liderom. Pod koniec października sondaże wskazywały, że mógł on liczyć na 17% przewagę nad swoim kontrkandydatem. Wydawało się pewnym, że już wkrótce zasili on szeregi amerykańskich senatorów, wzmacniając tym konserwatywne skrzydło republikanów. Wszystko to zmieniło się na początku listopada. Washington Post opublikował wtedy historie Leigh Corfman, która twierdziła, że Moore zaprosił ją na dwie randki w 1979 r. Moore miał wtedy 32 lata a Corfman 14 lat. Podczas jednego ze spotkań Moore miał zacząć całować Corfman i dotykać ją w miejscach intymnych. W artykule WP wspomniano jeszcze o dwóch innych kobietach, które, Roy Moore starał się zaprosić na randkę, kiedy te nie miały jeszcze ukończonych 18 lat.

Po publikacji WP Republikanie znaleźli się w wewnętrznym sporze. Politycy kojarzeni z establishmentem szybko wydali oświadczenia, w których domagali się, by Roy Moore zrezygnował z kandydowania do senatu. Z drugiej strony zwolennicy Moore zaczęli sugerować, że oskarżenia kierowane pod jego adresem są spiskiem lewicowych mediów. Lokalne struktury Republikanów zdecydowały się podtrzymać poparcie dla Moore’a, pomimo kierowanych pod jego adresem oskarżeń. Jedyną osobą, która mogła narzucić partii jakąś skuteczną strategię, był Donald Trump, jednak ten był oszczędny w słowach. Być może było to spowodować tym, że już raz przegrał on z Royem Moorem, kiedy ten pokonał wspieranego przez Trumpa kontrkandydata. Gdyby Moore jeszcze raz skutecznie przeciwstawił się Trumpowi, to całkowicie zniszczyłby powszechne przekonanie o dużym wpływie Prezydenta na Republikanów.

Sytuacja Republikańskiego kandydata wkrótce stała się jeszcze gorsza. Po publikacji WP zaczęły ujawniać się kolejne kobiety, które twierdziły, że były napastowane przez Moore’a. Wkrótce oskarżeń było zbyt wiele, by ktokolwiek mógł stwierdzić, że są one fałszywe bez narażania się na oskarżenia o podwójne standardy. Mimo to wielu wyborców wolało nie wierzyć medialnym doniesieniom. Pomagała w tym postawa Moore’a, który nie przyznawał się do ze stawianych mu zarzutów i nawet nie brał pod uwagę wycofania się z wyborów.

Wiarygodności odkażeniom dodałydziałania Jamesa O’Keefe, z Project Veritas, który postanowił sprawdzić, czy WP weryfikuje w jakikolwiek sposób oskarżenia wysuwane wobec Moore’a. Reporterka PV została wysłana do WP, z wymyśloną historią na temat Roya Moore. Okazał się, że pracownicy WP sprawdzili reporterkę na tyle skutecznie, że powiązali ją VP.

Moore mógł liczyć na to, że zarzuty wobec niego lekko stracą na znaczeniu, kiedy dwóch senatorów z Partii Demokratycznej zostało oskarżonych o molestowanie seksualne. Początkowo kierownictwo partii stanęło po ich stronie, co wielu republikanów odebrało jako sygnał, że nie warto poświęcać politycznych zysków w imię jakichś standardów. Powoli zaczęła się też zmieniać postawa Donalda Trumpa, który stwierdził, że utrata kolejnego miejsca w senacie kosztowałaby Republikanów zbyt wiele. Bez Moore’a Republikanie mieliby jedynie 51 miejsc w 100-osobowym senacie. W dodatku administracja może polegać jedynie na części spośród tych 51 senatorów. Po pewnym czasie Demokraci zorientowali się, że ich zachowanie poprawia sytuację Republikanów i przekonali problematycznych senatorów do ogłoszenia rezygnacji. Jednak wielu Republikanów nie uwierzyło w szczerość ich działań i uznali to za dobry pretekst, by poprzeć Moore’a.

Cała ta afera sprawiła, że kandydat, który wydawałoby się, miał wygraną w kieszeni, w dniu wyborów nie mógł być pewny swojego losu. Choć należy zwrócić uwagę, że jego szanse i tak były o wiele większe, niż można się było spodziewać, patrząc na wagę ciążących na nim oskarżeń. Donald Trump tuż przed wyborami zgodził się nawet w bezpośredni sposób poprzeć Moore’a w wyborach (wcześniej ograniczał się do atakowania jego kontrkandydata) dodatkowo zwiększając jego szanse.

Wynik wyborów pozostawał niejasny aż do samego końca. Dopiero po podliczeniu głosów z niemal wszystkich okręgów sytuacja stała się jasna. Demokrata Doug Jones pokonał Roya Moore’a, zdobywając 49,9% głosów. Moore otrzymał 48,5%, a 1,7% głosów oddano w formie dopisania na listę innego kandydata. Można stwierdzić, że wynik był bardzo zbliżony, ale ja nie mam wątpliwości, że gdyby w porę postawiono na innego kandydata, to Republikanie spokojnie mogliby uzyskać wynik na poziomie 55-60%. Niestety w partii zabrakło kogoś, kto mógłby przeforsować jakieś rozwiązanie wewnętrznego problemu, a semu Royowi zabrakło chęci, by pójść na jakiś kompromis, który uratowałby partie. Można powiedzieć, że pod tym względem Republikanie dostali dokładnie to na co zagłosowali w prawyborach.

Choć przegrana w Alabamie była dla Republikanów kompromitująca, to moim zdaniem uratowała ona Republikanów przed pyrrusowym zwycięstwem. Gdyby Moore dostał się do senatu, Republikanie znaleźliby się pod silną presją, by wykluczyć go z ich szeregów. Podejrzewam, że niezależnie od ich decyzji Moore i tak stałby się dla mediów symbolem hipokryzji Republikanów i mógłby skutecznie zmniejszyć ich szanse na zwycięstwo w kolejnym cyklu wyborczym. Republikanie po przegranej pozostali z bardzo niepewną większością w senacie, ale jak powiedział prezydent Trump: „Mieszkańcy Alabamy są wspaniali, a Republikanie już za nie długi czas będą mieli kolejną szansę na zdobycie tego miejsca w senacie”. 

Tomasz K
O mnie Tomasz K

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka