trajkotek trajkotek
149
BLOG

Infiltracja, cz. 1.

trajkotek trajkotek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Pan "trajkotek" jest sfrustrowanym blogerem i niespełnionym komentatorem na forach wyborcza.pl, gazeta.pl, tokfm.pl - słowem tych, które należą do Agory. Jego bloga nikt nie czyta, komentarzy pisać nie może, bo kolejne konta, jakie zakłada, są blokowane. Próbował gróźb i próśb, pisał do abuse@gazeta.pl - niczego nie wskórał. Stracił nadzieję. I wtedy ...

1. Spotkanie o świcie.

Nad ranem zadzwonił telefon:
- Wroński. Za piętnaście minut macie być gotowi. - odezwał się w słuchawce głos świadczący o tym, że jego właściciel nie przywykł, by mu się sprzeciwiano.
 -Nie nazywam się Wroński i nie zamawiałem budzenia. - starałem się być równie stanowczy, jednak nie odłożyłem słuchawki. Ciekawość – pierwszy stopień do piekła.
- Ja nazywam się Wroński, kiedy się spotkamy, wszystko wyjaśnię.
- Ten Wroński? - spytałem ni w pięć, ni w dziewięć. Wydawało mi się jednak, że to nazwisko znam. I ten głos ...
- Tak, ten!
- Aleksiej Kiryłowicz? - nie mogłem uwierzyć.
- Za piętnaście minut! - odłożył słuchawkę. A ja chyba się obudziłem.

Limuzyna była czarna, z kierowcą w ciemnym garniturze. Wroński przyglądał mi się uważnie, czekałem aż przerwie milczenie i wyjaśni, o co właściwie chodzi.
- Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, a mimo to rozpoznaliście mnie. Prawie. -  nie krył podziwu.
- Ależ hrabio, kto …
- Sza! - położył palec na ustach i nie pozwolił mi dokończyć.

Dokąd jedziemy? - pomyślałem. Poranna mgła była już nie tak gęsta, jak pół godziny temu, ale nie mogłem rozpoznać miejsc, które mijaliśmy.
- Pewnie zastanawiacie się, dokąd i po co jedziemy? - zapytał Wroński.
- Mam nadzieję, że to wyjaśnicie Alieksieju Kiryłowiczu.
- Nie nazywajcie mnie tak, mówcie do mnie Pawka.
 Pawka kontynuował:

- Po powrocie z Serbii nigdy nie wróciłem do Rosji, to oficjalna wersja. A ja wróciłem, by kontynuować karierę wojskową. Czasy się zmieniły i z jednego etatu nie wyżyjesz, dlatego pracuję na czarno dla konkurencji. Was wytypowałem na tajnego współpracownika.
- A to niby czemu miałbym się zgodzić i na czym ta współpraca miałaby polegać? - zapytałem, tak na wszelki wypadek. Jeśli można coś utargować, należy spróbować.
- Wiemy, że dopadł was ABUSE. Nie odpuści. Wy pomożecie mnie, ja pomogę wam.
- Odblokują? - nie potrafiłem ukryć radości.
- Może tak, może nie, ale zrozumiecie. Ważna jest świadomość. Działanie wymaga świadomości.

Wroński opowiedział mi o ostatnich dniach Anny. Obaj się wzruszyliśmy. Wyjął z kieszeni pudełko, pięknie inkrustowane niewielkie mahoniowe pudełko. Było puste.
- To pudełko na pierścionek zaręczynowy, myślałem, że będziemy mogli wziąć ślub, ale Karenin nie zgodził się na rozwód. Teraz ono przyda się tobie.
Obejrzałem zabytkowe cacko. Jest na pewno wiele warte.
- Do czego mi się przyda to pudełko? - zapytałem szczerze zaskoczony.
- Schowasz do niego sierść kota.
- Kota, jakiego kota?
- To nie jest zwyczajny kot. To kot, który mówi.
- Nie ma mówiących kotów! - odpowiedziałem rzeczowo.
- Ano właśnie, nie ma. Dlatego wykradniesz próbkę sierści i za pomocą badania kodu genetycznego stwierdzimy: czy to jest kot, czy to jest coś, co tylko wygląda jak kot.
- Pawka, a na co tu ja jestem potrzebny, przecież sam możesz …
- Mógłbym, ale nie chodzi tylko o sierść, przekonasz się sam.
- Jesteśmy na miejscu. - kontynuował Wroński - Słuchaj, milcz – ja będę mówił za ciebie i zbieraj sierść. A, zapomniałbym – tu jest maska, wszyscy będą w maskach, anonimowo … maski swojej nie zdejmuj i nikomu pod maskę nie zaglądaj.
Staliśmy przed niewielkim, stosunkowo, budynkiem. Sadowa 10. To chyba w Moskwie jesteśmy? -  pomyślałem wciągając na twarz gumową maskę.

 c.d. n.

trajkotek
O mnie trajkotek

glosmichnika.blox.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości