- nie, wcale nie śpi. a ci, którzy wskakują na teren jego wybiegu wiedzą o tym dobrze. Jest adrenalina, jest fun, są foty!
Na wybieg dla niedźwiedzi w stołecznym zoo wdarł się mężczyzna. Jeden z przechodniów zrobił zdjęcia, które wysłał do zoo. W internecie dopisał, że mężczyzna i jego towarzysz byli pod wpływem narkotyków.

Na miejsce wezwano straż miejską i pożarną. Mundurowi szukali mężczyzn w parku Praskim, ale nie udał o się ich namierzyć. Na wybiegu została bransoletka, możliwe, że należąca do jednego z nich, a już poza wybiegiem ślady krwi, które wskazują, że mężczyzna został raniony - donosi Gazeta Wyborcza.
Ręki nie znaleziono - znaczy, że niedźwiedź albo jej nie odgryzł, albo odgryzł i zjadł, albo odgryzioną własciciel zdołał zabrać ze sobą.
Uważam, że każdy - niezależnie od rodzaju narkotyku lub dopalacza, jaki zażył - ma prawo wskoczyć do wybiegu niedźwiedzi. To podstawowa wolność obywatelska. Niedźwiedzie same będą decydowały o tym komu i co odgryźć.
Straż miejska powinna zająć się mandatami za złe parkowanie, straż pożarna - zdejmowaniem kotów z drzew. Może nowy prezydent Warszawy (gdyby taki był w przyszłości) zrobi z tym porządek?