U jej zarania wiele osób było nader ucieszonych: oto wreszcie powstaje nowoczesna, demokratyczna, wzorująca się na ugrupowaniach zachodnich partia. Twarze i nazwiska "trzech tenorów" gwarantowały, że nie jest to tylko doraźna grupka zebrana wokół sukcesu wyborczego (o ile drugie miejsce jest sukcesem) pana Olechowskiego. Potem zaś - wiadomo, co się wydarzyło; mieliśmy kampanie wręcz ociekające pięknymi słowami ("miłość" jest tu klasycznym przykładem), a potem zdobycie władzy. Na rekordowo długi czas, chociaż o "trzech tenorach" nikt już nie pamięta; jak w szanującym się zespole gwiazda musi być tylko jedna, nie znosząca wokół siebie konkurencji - to nawet wygodne, bo mimo, że gwiazda fałszuje, nikt jej nie wyrzuci, bo wtedy rozleci się cały "band".
Dziś Sejm zajmie się Platformą Obywatelską. A właściwie drugim członem jej nazwy, bo szanowni panowie działacze i panie działaczki przez długi okres rządzenia jak gdyby zapomnieli, że nie służą swoim kolegom, znajomym i członkom rodziny (kto pamięta jeszcze aferę z panią Gilowską oskarżoną o nepotyzm? gdyby i dziś stosować tak godne "podziwu" kryteria, PO - biorąc pod uwagę choćby dane z "listy wstydu" - byłaby partią góra kilkusetosobową) - ale mają za zadanie służyć obywatelom właśnie. Cała PO służy w dość osobliwy sposób, choćby wydatnie zwiększając liczbę podsłuchów (czołówka Europy), instalując nowe fotoradary ("tylko człowiek bez prawa jazdy może montować fotoradary, nie remontując dróg...to bardzo w stylu PiS" - cytat niedokładny, ale oddający sens dawnego wystąpienia pana premiera Tuska) czy - to właśnie będzie dziś przedmiotem uwagi posłów - do perfekcji opanowując instytucję "zamrażarki" sejmowej. Tutaj trzeba pochylić się nad zdolnościami pani marszałek Kopacz, która potrafi tak sterować ruchem projektów ustaw, że opozycja praktycznie nie ma nic do gadania. Jest zresztą za to powszechnie krytykowana (nie tylko przez opozycję, także przez politologów, socjologów, prawników, konstytucjonalistów itp.) ale też znajduje wdzięcznych obrońców - choćby panią redaktor Paradowską, która arbitralnie orzekła, że czegoś takiego jak "zamrażarka" (mimo, że pośrednio przyznaje się do jej stosowania nawet pani Kopacz) nigdy w Sejmie nie było i nie będzie. Niestety, nestorka Polskiego dziennikarstwa została dotknięta dość przykrym schorzeniem - tzw. "syndromem Sekuły" - polegającym na tym, że człowiek publicznie się kompromituje i nie dostrzega rzeczy, które widzą wszyscy inni (w przypadku pierwowzoru - afera hazardowa). Jedynym znanym lekarstwem na ten kłopotliwy syndrom jest umieszczenie skompromitowanego chorego na dobrze płatnym stanowisku Państwowym w ministerstwie, gdzie w spokoju może nie dostrzegać ile dusza zapragnie.
Projekt uchwały, której autorem jest pan poseł Kazimierz Ujazdowski z PiS jest sam w sobie dość ciekawy - przeczy nieco powszechnemu sterotypowi, że partia pana Kaczyńskiego usiłuje wywrócić ład demokratyczny w Polsce i zdobyć władzę na tzw. "zgliszczach"; w tym wypadku projekt jest nieźle opracowany i ma za zadanie zmienić zasady przyjmowania i rozpatrywania projektów ustaw - wedle twórcy przyśpieszy to pracę w procesie legislacyjnym i da więcej szans pomysłom opozycji. Sejm nie mógłby też odrzucić w pierwszym czytaniu obywatelskiego projektu ustawy - takiego, przy którym podpisało się minimum 100 tysięcy ludzi. Jednym z najważniejszych, usprawniających założeń jest utrudnienie blokowanie ustaw w komisjach sejmowych - odtąd rzeczone komisji musiałyby opiniować w dziewięć miesięcy.
Dziś w owej "zamrażarce pani Kopacz" czeka na swój dalszy los ponad 120 przeróżnych projektów ustaw; w znakomitej większości są to projekty opozycji (ledwie 8 projektów PSL i 7 projektów PO) - dedykować te dane należy najbardziej oczywiście wspominanej już pani redaktor Paradowskiej, o ile akurat ta szacowna dama nie jest zajęta tłumaczeniem mało lotnym telewidzom, że kawałki szmat i śmieci w ciałach ofiar smoleńskich zaszywano dla lepszej ich identyfikacji przez rodziny. Projekt pana Ujazdowskiego przekonał do siebie zarówno SLD ("to rozsądna propozycja") jak i Ruch Palikota ("oczywiście jesteśmy za tym projektem"); języczkiem u wagi jest tutaj postawa PSL-u pod nowym kierownictwem. Podczas prac komisyjnych posłowie ludowców byli za tym projektem, obecnie zaczynają się wahać - przeważa jednak opcja, by głosować koalicyjnie, czyli przeciw.
Sama zainteresowana - czyli PO - swojego zdania na razie nie zdradza; decyzja ma zapaść na posiedzeniu klubu, ale politycy opozycji generalnie powątpiewają, czy ktokolwiek w partii pana Tuska zechce głosować za przyjęciem tego projektu. Trudno oczekiwać, że z własnej woli pozbawią się tak świetnego instrumentu sterowania Sejmem, jakim jest zamrażarka; a że mało w tym demokracji i postawy obywatelskiej? Trudno, zwycięzców nikt nie sądzi. Pojawiają się wprawdzie głosy, że w wypadku przyjęcia projektu pana Ujazdowskiego Sejm zapcha się setkami nowych projektów - nie zawsze mądrych, bo do poziomu merytorycznego większości parlamentarzystów nie możemy mieć złudzeń - ale to w żaden sposób nie upsrawiedliwia dalszego trwania tak szkodliwego narzędzia jakim jest zamrażarka.
Będzie to zatem pewien test na intencje PO; dotychczas w większości wypadków z ust jej prominentnych działaczy słyszeliśmy, że opozycja jest mało aktywna, popisuje się indolencją i nie przedstawia rozsądnych projektów nad którymi można podyskutować - przeczy temu choćby bagaż owych 120 ustaw błąkających się pod czujnym okiem pani marszałek Kopacz. Jeśli Platforma nadal chce być "Obywatelska" to powinna chyba pochylić się z troską nad tym projektem; może nawet swoją mocą sprawczą coś w nim zmienić (na lepsze!) ale z pewnością nie odrzucać. Nie tędy droga.
By żyło się lepiej! (dziś wyjątkowo - wszystkim!)
Inne tematy w dziale Polityka