Twórcze Nic Twórcze Nic
390
BLOG

Posiadanie - czemu jest ważniejsze od własności

Twórcze Nic Twórcze Nic Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Ludzie to żyjątka broniące swojego, wyznaczające sobie terytorium i broniące go. Ta skłonność przenosi się tam, gdzie nie ma żadnego terytorium, rozumianego jako długość, szerokość, wysokośc i czas - bronimy wiary, przekonań, uczuć itd. Jak rzeczy czasowych i przestrzennych.

To nie jest rzecz przypadkowa - dopóki nie opuścimy sami czterech wymiarów, będziemy to robić. I będziemy wybiegać tą perspektywą w rzeczy "pozaterytorialne".

Jako indywidualista* nie chcę krępować nikogo. Także siebie. I dlatego posiadanie jest ważniejsze od własności. Pozwala na dynamikę, która jest niezbędna, by uszanować w jak największym stopniu wolność każdego. Bo wolność jednego kłóci się z wolnością drugiego bardzo często. Stąd szacunek dla wszystkich nie może być jednoczesny. Raz jeden będzie górą, raz drugi. Nie wolno natomiast, w ramach tego dopuścić, by ktoś został całkowicie wyrzucony z tego kołowrotka. Oczywiście nie wolno z wyjątkami - są tacy, którzy w ogóle nie zaakceptują tego, że innym trzeba ustępować. Ci nie chcieliby kręcić się razem z resztą, Ci chcą, by wszystko kręciło się w okół nich. Droga wolna, ale jeśli każdy by tak chciał, to i tak najbliżej tego będzie moje wolnościowe diabelskie koło.

Własność którą znamy to prawo - coś, co ktoś może i coś, co inni musza uszanować. Prawo to dotyczy rzeczy - prawo to określa to, co wolno komuś robić z rzeczą i czego nie wolno innym z tego względu. Prawo to powinno jak najwierniej podążąć za posiadaniem. Posiadanie to faktyczne rządzenie rzeczą. Powinno być bronione, bo by pozwolić komuś działać, trzeba pozwolić mu posiadać choćby powietrze, którym oddycha. A większości nie wystarcza tylko oddychanie.

Ale oznacza to też, że własnośc powinna wygasać, gdy wygasa posiadanie. Oznacza to też, że ważniejsze jest posiadanie bezpośrednie, a nie przez kogoś. Tak, jest to wizja takiego porządku, który gwałtownie się zmienia i do pojęcia tego wystarczy pojąć, że czyjaś rzecz obecnie może mieć ogromną rzeszę osobistych posiadaczy. W dodatku posiadanie bez trudu staje się posiadaniem zbiorowym. W dodatku posiada się często tylko w jakimś stopniu rzecz. I całe to zamieszanie jest jak najbardziej moją muzyką - po prostu uszanowanie cudzej indywidualności wprowadza do polityki uszanowanie dzikiej wręcz złożoności. Dlatego też wszystko, co służyło władzy jednych nad drugimi takiej różnorodności się sprzeciwiało. Czy to uprawa lasów czy ściaganie podatków - wymagały uproszczeń, nie tylko w postrzeganiu zasobu (ludzi czy drzew). Także w traktowaniu, przez co ludzie byli przycinani do przekonania o tym, jacy są. Albo wyrywani z korzeniami.

I w duchu jakby tej różnorodności, to co napisałem oznacza, że nie da się zabsolutyzować zasady podążania własności za posiadaniem. Złodziej zdobywa posiadanie i to bezpośrednie. Oszust też. Kradzież to życie czyimś życiem - oczywiście tylko ta kradzież, którą warto się przejmować. I oszustwo też. A ja nie chcę żyć w świecie, w którym jedni żyją i żywią się cudzym życiem. A gdyby to już musiało nastąpić - niech każdy po równi może żerować na drugim. Bo taka równość wprowadzi równowagę, a ta zmniejszy zjawisko pasożytnictwa do minimum.

*zupełnie niepotrzebna do zrozumienia uwaga, bo inywidualista nie jest kimś przez to, że jest indywidualistą, jest indywidualistą takim, a nie innym, przez to, kim jest w danym momencie, kim był i kim bedzie, i co z tymi faktami zrobi.

Chcę szklanego domu nad morzem lemoniady.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości