RobertK RobertK
1413
BLOG

A jednak samolot to kosiarka do drzew.

RobertK RobertK Polityka Obserwuj notkę 60

Wróciłem z wakacji, gdzie net dawkowałem sobie ostrożnie. A jak wróciłem, to się okazało, że w międzyczasie jakiś polski profesor  z USA udowodnił, że byle brzózka nie jest w stanie doprowadzić do katastrofy samolotu. Wiemy to z prezentacji w PowerPoincie, którą podobno pan ten przygotował. Co prawda profesor podpisuje się tytułem doktora, więc na wszelki wypadek będę używał obu tytułów na raz, żeby nie urazić ani jego, ani jego nowych wyznawców.

Popatrzyłem co tam jest i jestem rozczarowany. Na początek dużo o samym naukowcu, potem sporo powszechnie znanych materiałów- dokumentacji TU-154 ze szczególnym uwzględnieniem skrzydła. Trochę danych dotyczących brzozowego drewna i materiałów stosowanych do produkcji samolotu TU-154.

Jest oczywiście bardzo ważna informacja, do czego służy i jak działa skrzydło w samolocie. Mamy też info, że dokładność obliczeń zależy od wielkości elementów użytych w modelu (w domyśle matematycznym). Co to znaczy? Jeden autor wie, pewnie mu chodziło o to, że im mniejszy skok, tym dokładniejsze obliczenia. Ale tego uczą w polskiej szkole średniej przy omawianiu całek, albo na zajęciach z informatyki przy omawianiu algorytmu do obliczania pola powierzchni metodą kwadratów albo trapezów. Czyli oczywista oczywistość, jak mawia klasyk.

 

Wróćmy jednak do tego 'eksperymentu'. Na rysunku skrzydło wygląda jak jednolita bryła, a w rzeczywistości to układ wielu połączonych ze sobą elementów mechanicznych o różnej konstrukcji, wykonanych z różnych materiałów. Żeby wykonać model rzeczywistego samolotu, czy nawet samego skrzydła, należało by zbudować matematyczny model każdej śrubki użytej przy budowie skrzydła. To zadanie dla całych zespołów ludzi,a w tym wypadku profesor-doktor musiał by zaprojektować całe skrzydło tupolewa od początku, bo wątpię, że model matematyczny dostał od ruskich. Śmiem wątpić, by to zrobił, raczej potraktował skrzydło jako bryłę wykonaną z jednorodnego materiału. Szkoda, że zamiast rozpisywać się nad mało istotnym zagadnieniem wspaniałych maszyn obliczeniowych z których skorzystał i czasu, jakie poświęciły na te obliczenia, nie wyjaśnił w jaki sposób przygotowany został matematyczny model. Jak się już tak namęczył, to mógłby też ten model udostępnić innym i dać szansę na weryfikację swoich obliczeń.

Cały 'eksperyment' to kilka obrazków i animacji. Taką, a nawet lepszą animację bardzo prosto zrobić w byle programie graficznym, to żaden problem i nie potrzeba do tego jakiegoś dokładnego modelu skrzydła. Problemem jest to, czy taka animacja ma coś wspólnego z rzeczywistością. W tym przypadku nie wiadomo jak dokładny model skrzydła został zbudowany, nie wiadomo czy potraktowano je jak złożoną konstrukcję, czy jak jednorodną bryłę, czyli na temat zwiazku animacji z rzeczywistością nie da się powiedzieć w oparciu o przedstawione informacje zupełnie nic. Nie wiadomo, czy skrzydło w modelu traktowane jest jak nieruchoma bryłą przymocowana jednym końcem do wielokrotnie wielkiej masy (w przybliżeniu chyba tak należało by to zrobić) i czy uwzględnione zostały siły dążące do złamania skrzydła w momencie uderzenia końcówką skrzydła w przeszkodę- raczej na to nie wygląda.

I na koniec, pan doktor-profesor pisze coś, co wprawia w zdumienie każdego, kto choć trochę myśli. Profesor liczy energię samochodu i energię samolotu traktując je jako masy punktowe, następnie gładko przechodzi do konkluzji, że nie można porównać zderzenia drzewa ze skrzydłem samolotu i zderzenia drzewa z samochodem. Problem w tym, że samolot to nie punkt. Pan doktor-profesor powinien się zastanowić, czy samochód jest w stanie złamać albo ściąć drzewo uderzając w nie lusterkiem (do wszystkich zbulwersowanych- lusterko to oczywiście przesada, jednak w przypadku lusterka i skrzydła działają dokładnie te same prawa). Wyraźnie widać też sugestię, że skoro energia samolotu większa, to drzewo powinno zostać ścięte skrzydłem, a to nie powinno doznać większych uszkodzeń. Przyznam, że to innowacyjna interpretacja III zasady dynamiki...

Jak dla mnie cała ta prezentacja, bo trudno nazwać ją symulacją nie przedstawia żadnej wartości i niczego nie dowodzi, ani nie obala żadnych tez. Przynajmniej w takiej formie, w jakiej została zaprezentowana obecnie. Dziwie się więc wszystkim tym podnieconym głosom, które cieszą się z 'naukowego' dowodu na to, ze po zderzeni z drzewem nie odpadł kawałem skrzydła. Bo to nie jest żaden dowód, a już na pewno nie naukowy.

RobertK
O mnie RobertK

Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka