Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1864
BLOG

Fedyszak-Radziejowska: Spytajmy Przewodnika...

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 28

Kilka miesięcy temu wybraliśmy nowy sejm i nowy senat i dzisiaj widzimy konsekwencje tamtego wyboru. I nie myślę tu o programach partii, czy wiarygodności konkretnych polityków, bo rozumiem, że wielu wyborców nadal w nich wierzy. Myślę o mechanizmie, który sprawia, że rządzący przestają liczyć się z rządzonymi; z opozycja parlamentarną, partnerami społecznymi, Kościołem, opinią publiczną, a nawet ze swoimi własnymi wyborcami. Ten mechanizm to związek między zachowaniem a reakcją na zachowanie. Jeśli nagradzamy nieudolność, to w drugim rozdaniu może być tylko gorzej. Co nagrodzone, będzie wzmocnione, czyli spodziewajmy się większej nieudolności, większej uległości wobec silniejszych państw oraz większej arogancji w stosunku do słabszych - czyli własnych rodaków.
Kiedy politycy o solidarnościowych korzeniach, bo przecież z opozycyjnej działalności czerpią swoją legitymację do bycia „polityczną elitą III RP”, lekceważą NSZZ Solidarność, bo jest „roszczeniowy”, ignorują osoby wierzące, gdy domagają się równoprawnego dostępu do „swojej” telewizji i rodziców, gdy chcą mieć wpływ na program edukacji w zerówkach i liceum, to mamy prawo zapytać, kim dzisiaj są politycy, których wybrali moi rodacy. W nazwę partii wpisali słowo „obywatelska” a z niezwykłą arogancją lekceważą dwa miliony podpisów za referendum w sprawie przymusu pracy do 67 roku życia oraz inne dwa miliony podpisów domagających się miejsca na multipleksie cyfrowym dla TV Trwam. Mają solidarnościowe korzenie, a obchody rocznicy zbrodni katyńskiej przenoszą na jesień i na Ukrainę, by nie urazić Rosjan. Drugiej rocznicy tragedii smoleńskiej nie traktują na tyle poważnie, by wpisać ją do kalendarza uroczystości o publicznym charakterze. A przecież chodzi o współtowarzyszy opozycyjnej działalności...., o przyjaciół z Solidarności.
Coś dramatycznie obcego i nieomal nikczemnego wdarło się do polskiej polityki. Kiedy jest aż tak źle, trzeba szukać wiarygodnego Przewodnika, który nigdy nas nie zawiódł. Czas przypomnieć sobie słowa bł. Jana Pawła II, którego przywództwo w wielkim zrywie Polaków ku wolności i niepodległości jest dzisiaj unieważniane, a nawet kwestionowane.
Dwadzieścia lat temu, w czerwcu 1991 roku, Jan Paweł II przyjechał z pierwszą pielgrzymka do wolnej Polski. Przywiózł nam stary jak przymierze z Bogiem, a mimo to aktualny  przewodnik po wolności, czyli Dekalog. Przyznajmy, że nie słuchaliśmy wtedy zbyt uważnie tego, co chciał nam powiedzieć. Byliśmy zachwyceni własnym sukcesem i pełni naiwnej wiary w ludzi, którzy już wtedy pisali o Janie Pawle II, że nie rozumie nowoczesności, a Jego nauczanie nie przystaje do potrzeb demokracji.  
Dzisiaj płacimy słone rachunki za tamtą, nieprzerobioną lekcję. Ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc w kolejną, kwietniową rocznicę Jego śmierci przypomnijmy sobie to, co chciał nam przekazać w 1991 roku, u początków niepodległej, demokratycznej Polski. W liście zapowiadającym pielgrzymkę wzywał do modlitwy o dobry użytek z wolności i przezwyciężenie kryzysu moralnego. W trakcie pielgrzymki przypominał, że jest synem polskiego narodu wezwanym na stolicę św. Piotra, że Polska jest „ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa”, a naród polski wiele wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa. Dla Ojca Świętego byliśmy narodem o wspaniałej i zarazem straszliwie trudnej przeszłości. Wspominał św. Wojciecha, Bolesława Chrobrego, Warszawę z Sierpnia 1944, naszą nierówną walkę, opuszczenie przez sprzymierzeńców. Mówił, że  nie może być sprawiedliwej Europy bez niepodległej Polski.
Wiele bardzo przenikliwych słów powiedział wówczas o wolności i prawdzie; „Polacy już umieli być wolnymi(...) .umieli swoje umiłowanie wolności przekształcić w twórczość, przymierze, solidarność....a także w ofiarę. ..pozwólcie mi być dobrej myśli i pomóżcie papieżowi, żeby nie musiał się martwić..”.  W Olsztynie, gdy mówił o VIII przykazaniu, przypomniał o ścisłym związku wolności z prawdą:„Wolność publicznego wyrażania swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa. (...) Nie można prawdy oddać na służbę kłamstwu. (...). Człowiek jest wolny. Człowiek jest wolny także dlatego, żeby mówić nieprawdę, ale nie jest naprawdę wolny, jeśli nie mówi prawdy. (...). Zachłystujemy się wolnością, wolnością słowa i innymi wolnościami, które się z tym wiążą...której przedtem nam odmawiano, ale zapominamy...nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni wolność. ...Poza prawdą wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem”.
Po dwudziestu latach Centrum Myśli Jana Pawła II, we współpracy z CBOS zadało Polakom kilka pytań nawiązujących dla ówczesnych słów Ojca Świętego. Latem 2011 roku zdecydowana większość (76 proc.) ankietowanych zgodziła się, że brak prawdy w życiu publicznym w dzisiejszej Polsce jest naszym poważnym problemem. Częściej dostrzegały ten problem osoby praktykujące  (85 proc.), o poglądach prawicowych (81 proc.). Wyraźnie rzadziej osoby całkowicie lub raczej niewierzące (31 proc.), nie uczestniczące w praktykach religijnych (27 proc.), deklarujące poglądy centrolewicowe (25 proc.) i centroprawicowe (22 proc.). Lewica i centroprawica (?) o prawdę walczyć nie zamierza. Ktoś jednak musi o to zabiegać... Może my?
 

Barbara Fedyszak-Radziejowska

Facebook.com/TygodnikSolidarnosc

 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka