Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
448
BLOG

Chodakiewicz: Narcosendero

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 3

Gdy w 1992 r. peruwiańskie siły bezpieczeństwa ujęły przywódcę maoistycznego Świetlistego Szlaku (Sendero Luminoso), profesora Abimaela Guzmana (przewodniczący Gonzalo) władze sądziły, że to koniec rewolucji, a już na pewno tego ruchu. To samo stwierdzono po ujęciu następcy Guzmana, czyli Oscara Ramireza Duranda (towarzysz Feliciano) w 1999 r. oraz w tym roku – w lutym, marcu i kwietniu 2012 r., gdy w ręce policji wpadło trzech wysokich stopniem maoistów, a w tym towarzysz Artemio. 

W 1999 r. Senderos podzielili się na dwie grupy. Mniejsza, około 150 rewolucjonistów, operuje w górnej części doliny Huallaga a większa, około 500 radykałów, w dolinie rzek Ene i Apurimac. Tą pierwszą do niedawna dowodził tow. Artemio, który pozostaje wierny Guzmanowi. Ta druga walczy pod komendą towarzysza Jose, który odciął się od Guzmana i potępia rzezie chłopów (campesinos), które miały miejsce szczególnie przed 1992 r., oraz okresowe zawieszenia broni, na które zgadzał się tow. Artemio od 1999 r.
 
Przypomnijmy: rewolucja zaczęła się w 1980 r. gdy Guzman i jego studenci opuścili uniwersytet i podjęli walkę terrorystyczną. Mordowali każdego, kogo uznali za wroga ludu. Rekrutów brali spośród niepiśmiennych chłopów, głównie Indian. Dwadzieścia lat po ujęciu Guzmana odłamy maoistowskiej partyzantki kontrolują pewne połacie kraju. Zmieniły taktykę, stały się łagodniejsze w stosunku do ludności cywilnej. Koncentrują się zwykle na celach militarno-policyjnych. No i na narkotykach.
Kokaina jest niezwykle ważna dla maoistów. Utrzymują się z jej sprzedaży. A jednocześnie dzięki transakcjom handlowym uzależniają od siebie chłopów. Senderos mają gotówkę. Chłopi są biedni. Nawet jeśli nienawidzą maoistów za popełnione przez nich zbrodnie, chcą sprzedać wyhodowane przez siebie płody. Senderos kupują na pniu zbiory koki, którą przetwarza się na pastę, z której uzyskuje się kokainę.
 
W 2007 r. Peru wyprodukowało około 210 ton czystej kokainy. W 2011 r. na produkcję przeznaczono ponad 61 000 hektarów ziemi. To więcej niż w Kolumbii. 75 proc. peruwiańskiej produkcji kokainy pochodzi z górnej części doliny Huallaga i doliny rzek Ene i Apurimac.
Przejęcie tych zbiorów pomaga również maoistom nawiązywać i utrzymywać kontakty z kartelami. To one przerzucają kokainę z Peru na rynek, a ich kanały sięgają USA. Płacą Senderos nie tylko za dostarczane narkotyki, ale również za ochronę przed siłami bezpieczeństwa Peru. Na dodatek rewolucjoniści zdzierają z chłopów podatki, myto i opłaty za „protekcję” podczas produkcji koki.
 
Cały ten proces wytwórczo-handlowy to dla Świetlistego Szlaku czysty zysk. (Nota bene, pionierem takiego systemu jest kolumbijski lewacki FARC). Jest to naturalnie system pasożytniczy, wyzyskujący przede wszystkim chłopów. To też przykład, jak socjaliści, nawet niebędący formalnie u władzy, specjalizują się w prześladowaniu ludu.
Paradoksem jest to, że obie frakcje Sendero Luminoso obiecują zbudować w Peru socjalizm, ale polegają na czarnym (wolnym) rynku narkotykowym i jego instytucjach, aby ten wiodący system zbudować. Jak tego chcą dokonać? Kiepsko im idzie na polu walki. Od 2008 r. zabili 65 żołnierzy i najemników, ostrzelali 25 helikopterów rządowych – z różnym skutkiem. Ostatni sukces odnieśli w marcu w Kepachiato, gdy porwali 30 pracowników szwedzkiej firmy Skanska. Chcą ich wymienić za tow. Artemio (albo wyłudzić 10 milionów dolarów). Od czasu do czasu wpadają do małych miast i spędzają ludność na masówki, ględząc o pokoju i „rozwiązaniu politycznym”. Niedawno na przykład przeprowadzili akcję w Campanilla – na dwustu domach wymalowali czerwoną farbą sierpy i młoty – swój znak. Potem rozdawali ulotki w Pucayacu. Ale z tego władzy nie będzie. Dlatego od całkiem niedawna Senderos inwestują w legalną przybudówkę rewolucji – Movadef.
 
Ruch na rzecz Amnestii i Praw Podstawowych (Movadef) powstał w 2009 r. Stworzyli go inteligenci, prawnicy Guzmana oraz inni radykałowie, a w tym Walter Humala, kuzyn prezydenta Peru. Członkami są w 30 proc. weterani rewolucji (głównie byli więźniowie polityczni wywodzący się z Sendero Luminoso) oraz nowi rekruci, zwykle osoby bardzo młode i idealistyczne. Aby się zarejestrować jako partia polityczna zebrali 360 000 podpisów pod petycją. Rzekomo odżegnują się od przemocy. Ich program jest dość standartowy, lewacki, pełny pustych sloganów. Walczą o prawa „ludu pracującego, dzieci i kobiet”. Żądają amnestii dla wszystkich więźniów odbywających kary z powodu wojny domowej i rewolucji w Peru. I obiecują ustanowić państwo marksistowskie.
Władze podejrzewają, że działalność Movadef finansują narkopieniądze.
 
Pojawiają się też raporty, że Senderos zaczynają się zabijać w przepychankach o kontrolę nad uprawami koki oraz trasami je łączącymi. Na przykład w styczniu 2012 r. tow. Jose wysłał bojówkę, która miała zlikwidować tow. Artemio. Do dziś frakcje prowadzą przeciw sobie akcję propagandową. 
Jedyne, co oba odłamy maoistów jednoczy i napędza im zwolenników spośród chłopów to prowadzona przez państwo akcja niszczenia zbiorów koki. Dopóki nie wprowadzi się alternatywnych upraw sytuacja nie zmieni się. A upraw takich nie ma. Jeszcze przed 40 laty chłop mógł godnie żyć, sprzedając kawę i herbatę. W tej chwili nie ma na to już popytu. Na kokainę tak.
 
Jedno jest pewne. Sendero Luminoso dostosowuje się do nowych warunków. Ma potencjał, aby zostać najpotężniejszym kartelem kokainowym Ameryki Łacińskiej. Na władze na razie widoki są marne.
 
Jan Marek Chodakiewicz
 
 
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka