Miałam nie pisać jeszcze o tym, bo dramat na Haiti trwa, ale...Są tacy na Salonie,którzy potrafią go wykorzystać do własnych celów, więc...
Mnóstwo było na Salonie komentarzy o jednodniowych akcjach, o słomianym zapale w kontekście Orkiestry.
I tak sobie pomyślałam, co można by zrobić niejednorazowego?
I nie pieniężnego - bo przyznam,że nawet w kościele czasami nie wiem, na co dać, tyle róznych potrzeb, skarbonek,prasy,płyt - a wszczyscy krzyczą daj, daj...A poza kościołem?
Mam też wstręt do fundacji - tzn nie chodzi mi o wszystkie oczywiście, ale wiem, że prowadzenie papierów jest bardzo skomplikowane i chyba nie dla mnie.
Więc wymyśliłam takie Pospolite Ruszenie.
Zacznę po powrocie do Polski.
Gdzie coś można jeszcze zrobić sensownego w Polsce bez biurokracji? Oczywiście w Kościele.
No i do mojego pomysłu parafia najlepsza, bo chodzi o pewne terytorium.
Na wsi - jak widzę, żadne odgórne akcje nie są potrzebne.Każdy widzi co się dzieje u sąsiada, jak trzeba pospieszy z pomoca, nakarmi dzieci, zrobi zbiórkę i pomoże przy odbudowie pogorzelcom.Nawet wyperwaduje Caritasowi dawanie mleka w proszku, bo rodzina ma przecież krowę:))
Ale w mieście?
Czasami nie mamy pojęcia,kto mieszka obok.
A może mieszkać młode małżeństwo z dziećmi, które ma rodzinę w innym mieście, albo na wsi.Obok mieszka jeszcze zupełnie sprawna starsza Pani, która ma może ochotę zająć się czymś pożytecznym.Nie każda dokarmia koty albo zajmuje się bezdomnymi psami.
Na terenie parafii - bywa - jest szpital.Tam też nie tylko babcie mogłyby coś pożytecznego zrobic.
Ja wiem, ze istnieje mnóstwo organizacji i teoretycznie każdy chętny mógłby sie załapać.
Ale czasami brakuje tego impulsu, aby pchnąć sprawę naprzód.Ludzie się boją też formalności, tego, że przyjmą na siebie za duże obowiązki.
Nie wiem jak gdzie indziej, ale ja po trzydziestu latach czekania doczekałam wreszcie sensownego Proboszcza.Myślę, że razem z Siostrą od działalności charytatywnej damy radę coś wymyślić.
Młode małżeństwo będzie czasami mogło wyjść do kina, zabawić się , a starsza Pani będzie się czuła potrzebna.
Młodzi mogą się też odwdzięczyć - to oni zwykle jeżdżą po supermarketach - mogliby sąsiadce coś tańszego kupić, wypełnić jej PIT albo kupić co na Allegro.
Ja tak robię dla moich sąsiadów, ale chociaz uśmiechaliśmy się do siebie w windzie, to tak naprawdę zaczęli prosić o to dopiero,kiedy pilnowali moich kotek.Bo trudno tak bez powodu zwrócić się do sąsiada, ktoś musi uczynić pierwszy krok.
Babcie są dobre też z innego punktu widzenia - zwykle mają aktualne badania lekarskie, więc rodzina może być pewna, że dziecko nie zostanie niczym zarazone.Najwyżej trzeba będzie zrobić mały obrazek,aby być pewnym na 100%.
A więc Babcie Wszystkich Parafii łączcie się!!!
Oczywiście nie chodzi mi o jakąś indoktrynację - babcie naprawdę są mądre.
Koło mnie mieszka Pan po wylewie - chodzi, ale praktycznie nie opuszcza mieszkania.
Sąsiadka, bardzo wierząca ( niestety już nie żyje) robiła mu zakupy, zanosiła ciasto czy zupę.Owszem, w rozmowie ze mną wyrażała cichą nadzieje, że kiedyś ten Pan zaprosi do siebie księdza, ale nigdy mu tego nie sugerowała.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości