Wpisałam się z krótkim komentarzem pod tekstem Freemana ale to za mało i wyszedł mi skrót myślowy:))
Bo byłam nieco wkurzona tekstem, a dlaczego postaram się wyjaśnić. Już nie pamiętam który z blogerów zapytał się ze trzy lata temu - Ufka - naprawdę nic się nam w tej Polsce nie udało? Obiecałam tekst i słowa dotrzymałam. Wśród plusów wymieniłam możliwości młodzieży. Owszem, nieco się ostatnio skurczyły, ale skurczyły się wszystkim. Jeżeli traktować Polskę jak wielką rodzinę to tak jak w rodzinie - pewne rzeczy dzieciom, młodzieży się należą, ale inne prowadzą na manowce. Konkretnie - prawidłowo zbilansowane jedzenie, odpowiednia ilość białka czy witamin - i rodzice to rozumieją, od ust sobie odejmą. Ale np ciuchy? Naprawdę uważacie, że dobrze to wpływa na małolata kiedy matka chodzi trzeci rok w tych samych butach aby kupić mu najnowsze najki?
Więc przekładając na Polskę. Nie uważam, aby mieli mniejsze możliwości niż za komuny, ośmielam się powiedzieć, że większe. Owszem, na wsiach jest kłopot z dotarciem do szkoły, ale sorry - jeśli we wsi jest dwójka, trójka dzieci to żadne państwo nie utrzyma dla nich szkoły. Jeżeli jest więcej to rodzice potrafią się skrzyknąć i uratować taką szkołę. Sa organizacje które im w tym pomagają, co nie znaczy, że wyręczają. A jak już szkoła we wsi jest to często lepsza niż w mieście - bo po prostu mniejsza. W Warszawie bywają szkoły gdzie są klasy pierwsze do litery G! O pracy zmianowej tych szkół nie wspominam. W prawie każdej szkole wiejskiej są komputery z dostępem do netu, w bibliotekach podobnie. Znam przypadki, że do szkoły wiejskiej dowożą rodzice dzieci z miasta powiatowego - bo jest mniejsza, bardziej przyjazna dla dzieci.
A dalsze wykształcenie? No trudno, jak dziecko nie chce się uczyć lub ma duże kłopoty z przyswojeniem wiadomości to może nie należy mu za wszelką cenę fundować matury? A potem studiów z politologii, reklamy czy marketingu? Znam mnóstwo osób których nazywam "humanizdami" ( proszę o nie oburzanie się prawdziwych humanistów). Szczycą się tym, że bez kalkulatora nie potrafią nawet policzyć 10:2, ale zapytane o ostatnio przeczytaną książkę milczą jak grób ( zwykle piszą "grup"). Czy tak trudno zrozumieć, że po tych ukończonych ( opłaconych?) studiach wylądują na bezrobociu? Może dobry fach w ręku dałby i pracę i pieniądze i zadowolenie?
A zdolni, pracowici? Mają większe możliwości niż my w młodości. Owszem, jeżeli rodzice biedni to muszą nałamać sobie głowę, ale dadzą radę. Sa internaty ( szkoły średnie), fundacje kościelne, nawet społeczne szkoły zwykle udostępniają kilka miejsc za darmo - często nie najzdolniejszym, ale po prostu w trudnej sytuacji życiowej.
Z "mojej" wsi dzieci, które chciały się kształcić ( biedne, matka wdowa) przyjeżdżały do Warszawy i zaczynały studia zaoczne - praca wystarczała na studia i mieszkanie ( wspólne z innymi). Dały radę.
O studiach za granicą mogliśmy tylko marzyć, teraz mogą jeżdzić. Po studiach w kraju też mają szanse na zagraniczne staże. Za komuny owszem - dzieci wysokich partyjnych dostojników mogły postudiować stosunki międzynarodowe w Moskwie.
Nie chcę ciągnąć dalej w tym stylu. Powiem tak - nie czuję się winna. Chciałabym aby było lepiej - wszystkim. Chciałabym aby były jasne zasady i faktycznie - ten lepiej wykształcony, bardziej pracowity miał lepszą pracę lub lepszą płacę. Ale każdy - nie tylko młody. No i niestety słabo to widzę - widocznie mamy takich polityków na jakich zasługujemy. W komentarzu pisałam coś o demonstracjach. Oczywiście nic to nie da. W najgorszym razie będzie kilka szyb do wstawienia. Ale dlaczego mam płakać nad młodzieżą? Oni mają jeszcze nadzieję, mnie jej ubywa z każdym rokiem.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości