I marzy...
Do rządu nic nie mam, tzn mam, ale to Premier dobiera sobie współpracowników no i jak dobierze tak ma. My niestety też, ale widziały gały co brały - skoro wyborcy głosowali na Platformę to wiedzieli kto będzie rządził.
Jednak już Sejm mógłby w jakiś sposób powstrzymać dzikie harce rządu bo teraz to wygląda, że i władza ustawodawcza i wykonowcza jest w jednym ręku a to jednak kłóci się z trójpodziałem władzy.
No więc widzę ten Sejm tak:
Wszystkie partie wstawiają na listy ludzi znanych z jakiś osiągnięć w swoim środowisku, związanych z konkretnym miejscem na ziemi, nie spadochroniarzy. Że co? Kto ich zmusi?
No właśnie - trzeba by ich zmusić. Skoro udało się przepchnać durne parytety dla kobiet może udałoby się coś mądrego?
I nie piszcie mi o JOWach. Praktycznie JOWy mieliśmy w ostatnich wyborach do Senatu i co? Wybrano partyjniaków, nawet świeżo przechrzczonych. Jeden taki pisze na Salonie.
No więc przyszłą ordynację wyobrażam sobie tak:
Na czele list tylko nowi kandydaci, druga kadencja - tylko od trzeciego numeru w dół. Jak faktycznie będzie cudowny ludzie i tak go wybiorą, może zobaczą wreszcie coś poza jedynkami?
Jakoś trzeba pozwolić na parę osób z aparatu partyjnego, zwłaszcza dla lidera. No więc proporcjonalnie - 5% mandatów z ostatnich wyborów. To i tak daje liczbę około 7 -9 osob dla dużych partii oraz 2 dla tych, które otrzymały mało głosów. Dla przewodniczącego partii i przewodniczacego klubu wystarczy:))
Co to da?
Posłowie - wszyscy jak leci są zupełnie oderwani od swoich wyborców - żyją wyłacznie własnymi sprawami, a nawet jeżeli przebywają w sejmie od stu lat mają zapewnione miękkie lądowanie.
Przykład?
Pani Śledzińska-Katarasińska na nieustającym urlopie z rady tego i owego, chociaż już 7 kadencję w sejmie. Gdzie niby ma wracać? Urodziła się w 1941 - to nawet wydłużony wiek emerytalny jest przekroczony. No, ale jak zechce to wróci, bo takie ma przywileje.
Podobnie jak były wiceminister Grzegorek - mimo wyroku za korupcję chce wrócić na stanowisko ordynatora i kto mu zabroni? Ponieważ nikt go nie chce to pewnie MY zapłacimy sowite odszkodowanie.
A tak to każdy z posłów by wiedział, że na 80% wraca do swoich kolegów, swojej pracy i zwykłych warunków. Nie myślałby jak się podlizać liderowi aby go umieścił na jedynce, dwójce. Może - to już chyba s-f zacząłby głosować zgodnie z własnym sumieniem a nie z linią partyjną?
Aparat partyjny zająłby się partią a nie lataniem po mediach, oglądaniem filmów w sejmie czy bywaniem na różnego rodzaju eventach. Ja jak się tak im przyglądam to wcale się nie dziwię, że już nie mają siły aby siedzieć na tej sali obrad, bo to właściwie jedyne "wolne".
A tak naprawdę praca partii powinna się odbywać bez przerwy i nieustająco - a nie kilka tygodni kampanii, potem sen zimowy przez 3 lata i znowu kampania. To już nawet niedźwiedzie mają więcej do roboty, zwłaszcza, że ten ich sen zimowy to iluzoryczny - niedźwiedzica w "międzyczasie" rodzi małe. Co rodzą nasze partie między kampaniami?
Pewnie jeszcze można by dorzucić kilka szczegółów,ale i tyle wystarczy:
"jaki piękny byłby wtedy świat!" - niestety to tylko marzenia:((
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka