Wczoraj można było zobaczyć cały plac pomarańczowych ludzików koło pomnika M. Kopernika w Warszawie. Jest to ogólnoeuropejska akcja trzeciego w UE pod względem wielkości producenta energii elektrycznej – Vattenfall. Akcja polegała na zbieraniu podpisów pod manifestem klimatycznym. Główne hasło akcji:
„Twój podpis może zahamować zmiany klimatu.
Podpisz manifest i pomóż politykom chronić klimat.”
Cele akcji:
1.Cena emisji CO2 – jedna na świecie
2.Technologie przyjazne dla klimatu potrzebują więcej wsparcia
3.Nowe wymagania techniczne dla produktów – przyjazne dla klimatu
Akcja odbyła się już min. w Sztokholmie, Brukseli, Berlinie, Kopenhadze, Hamburgu, Warszawie. Figurka pomarańczowego ludzika ma symbolizować poparcie akcji przez każdego kto podpisał się pod manifestem i będą przekazane politykom.
Bardziej chciałbym się skupić na owych „technologiach przyjaznych dla klimatu”, a mianowicie na technologii CCS, czyli wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla w warstwach geologicznych znajdujących się pod dnem oceanu. Ponieważ to jest tak naprawdę podstawowy projekt na którym bazuje swój rozwój Vattenfall.
9 września br. Vattenfall uruchomił pilotażową instalację CCS w niemieckiej elektrowni na węgiel brunatny Schwarze Pumpe. Jest to pierwsza w historii tego typu instalacja. Lars G. Josefsson, prezes grupy Vattenfall, podkreśla iż „dzięki temu projektowi badawczo - rozwojowemu nasi inżynierowie otwierają nowy rozdział: od teraz możliwe będzie przechwycenie i zamienienie w ciecz ponad 90% CO2, jaki powstaje w procesie spalania”. Zapewnia on również, że rezultaty badań będą w pełni dostępne najpóźniej w roku 1015.
Vattenfall prowadzi prace nad planami budowy kolejnej elektrowni i według prezesa koncernu „ten kolejny etap rozwoju pozwoli na weryfikację, czy technologie CCS będzie można wdrożyć według odpowiednich standardów i czy jej wprowadzenie na szeroką skalę do roku 2020 jest wykonalne.”
W dyskusji nad przyszłością takiego rozwiązania, czyli wychwytywania i składowania CO2 pod ziemią, jest dużo wątpliwości zarówno pod względem technologicznym jak i normatywnym.
W Parlamencie Europejskimi trwają prace nad projektem dyrektywy wprowadzającej obowiązek budowy instalacji CCS dla nowych źródeł oddanych do eksploatacji po roku 1015. Dotyczyć to ma nie tylko nowych ale również modernizowanych elektrowni. I tutaj już się pojawiają protesty, że dlaczego to ma dotyczyć tylko elektrowni, bo przeciąż np. cementownie i huty też emitują CO2.
Zakończenie prac nad projektem jest planowane na koniec 2008 r. co oznacza, że będzie on obowiązywał w państwach członkowskich od 2010 r. (rok na implementację). A nawet gdyby wywalczono jeden rok dłużej na implementację to i tam to będzie za wcześnie na wprowadzenie takiego obowiązku, ponieważ technologia ta nie jest jeszcze wdrożona i jest wciąż udoskonalana. 2 miesiące temu powstała pierwsza taka instalacja przy elektrowni o bardzo małej mocy wytwórczej, nie znamy jakie będą tego konsekwencje a UE już nakłada na państwa członkowskie obowiązek w postaci obligatoryjnego podporządkowania się założeniom ekologicznego rozwoju w sektorze energetycznym.
Vattenfall najpierw zobowiązał się do 2030 r. zredukować emisję CO2 o połowę (przyjmując 1990 r. za rok bazowy), a później prezes tego koncernu w wystąpieniu na forum PE zapowiedział iż jego grupa w ogóle zaprzestanie emitować CO2 do 2050 r. Są to plany oczywiście dalekosiężne, ale jak można stanowczo zapowiadać coś na przyszłość, jeśli rezultatów wpływu takich instalacji na środowisko nie znamy jeszcze dziś i nie poznamy jeszcze do 2015 r. co wynika z wypowiedzi samego Lars G. Josefssona.
Tego typu przemówienia oraz organizacja akcji z pomarańczowymi ludzikami nie jest przejawem troski o czyste środowisko, lecz marketingiem. Instalacje CCS są już bowiem kojarzone z Vattenfallem, a Vattenfall z instalacjami CCS (czytaj z ochroną środowiska). Nie ważne jest jakie będą skutki wprowadzenia takich magazynów podziemnych i czy nie będzie ten dwutlenek węgla wypływał nam gdzieś w innym miejscu, ważne jest wizerunek i PR firmy rzekomo dbającej o środowisko. Dlatego też akcje w dużych miastach europejskich zostały zorganizowane tuż przed konferencją klimatyczną ONZ COP 14 w Poznaniu, która rozpoczyna się w 1 grudnia.
UE planuje współfinansować 12 takich projektów pilotażowych polegających na dobudowaniu do elektrowni węglowych instalacji CCS. Warto przy tym się zastanowić o sensowności budowy takich instalacji, kiedy nie znamy jeszcze jakie będą skutki tego rozwiązania. Żeby nie wyszło, iż w imię jakże szczytnego celu jakim jest zatrzymanie procesu cieplarnego, nie zaszkodzić środowisku naturalnemu jeszcze bardziej.
Przechodząc na nasze podwórko należy zauważyć, że Minister Gospodarki Waldemar Pawlak nigdy nie zostawał na końcu jeżeli chodzi o „ciekawostki” w energetyce. Tak było chociażby z pomysłem na gazyfikację węgla. Teraz też jest wielkim zwolennikiem budowy instalacji CCS w Polsce nie wiedząc jakie będą tego konsekwencje na większą skalę, ponieważ jest to technologia nowa i nikt nie wie jaki będą skutki zastosowania tego nowego rozwiązania za kilka lat. Zostało to zapisane w projekcie „Polityki energetycznej Polski do 2030 roku” jako tzw. inwestycje w czyste technologie węglowe. Sam minister nie jednokrotnie wyrażał chęć ubiegania się o przyznanie Polsce nawet dwóch projektów pilotażowych UE, chcąc pokazać, że jak najbardziej jesteśmy „w głównym nurcie polityki europejskiej”.
Tekst został opublikowany również na portalu ww.gover.pl
Inne tematy w dziale Polityka