MaciejWąsik MaciejWąsik
1551
BLOG

Kampania Komorowskiego wcale nie była zła

MaciejWąsik MaciejWąsik Polityka Obserwuj notkę 26

Większość komentatorów i politologów nie pozostawia suchej nitki na kampanii Bronisława Komorowskiego. Nie zgadzam się zgadzam z tymi opiniami. W mojej ocenie najsłabszym punktem kampanii Bronisława Komorowskiego był sam Bronisław Komorowski. Pięć lat spędzonych pod żyrandolem w Pałacu Namiestnikowskim, pięć lat zauroczenia wysokimi sondażami i bycia liderem w rankingu zaufania, pięć lat braku realnego kontrkandydata do urzędu sprawiło, że Bronisław Komorowski na progu wyścigu o reelekcję jawił się jako tłusty kocur który właśnie zakończył poobiednią drzemkę w pluszowym fotelu, przeciągnął się i zeskoczył dywan. Wysiłek ten według niego powinien wystarczyć, by wybory wygrać w pierwszej turze.

Sztabowcy Prezydenta mieli trudne zadanie. Szczególnie, kiedy okazało się, że główny kontrkandydat - Andrzej Duda, dotychczas słabo rozpoznawalny europoseł, w przeciwieństwie do Komorowskiego posiada niesłychany retoryczny dar porywania tłumów, a na dodatek nie używa do tego kartki i wszystkie przemówienia wygłasza z głowy. Sztabowcy Prezydenta mieli trudny orzech do zgryzienia, kiedy okazało się, że Andrzej Duda energetyzuje słuchaczy, a Bronisław Komorowski jedynie usypia. Sztabowcy Prezydenta musieli poczuć się źle, kiedy okazało się, że w internecie królują zwolennicy Janusza Korwina-Mikke, Andrzeja Dudy, bądź emanującego świeżością Pawła Kukiza, a wszyscy za cel ataku przyjmują nie zły PiS, nie Antoniego Macierewicza, ale obciachowego, obciążonego dziesiątkami gaf, jowialnego Bronka.

Mimo takich wad i ograniczeń oraz tak mocnego przeciwnika, Bronisław Komorowski uzyskał w drugiej turze wyborów ponad 8 milionów 100 tysięcy głosów. Jak to się stało? W mojej ocenie stało się to dzięki, mimo wszystko, sprawnej pracy sztabowców kierujących kampania Bronisława Komorowskiego. To nie była zła kampania. To była przemyślana kampania, storpedowana przez ułomności Bronisława Komorowskiego.

Po pierwsze próba podziału Polski i Polaków, na Polskę racjonalną i Polskę radykalną, mogła przynieść Prezydentowi sukces w postaci reelekcji. Nie przyniosła, gdyż reakcja sztabu Andrzeja Dudy była na tę propozycje była błyskawiczna i inna niż przewidzieli sztabowcy dotychczasowego Prezydenta. W 2005 r. Lech Kaczyński potrafił narzucić podział na Polskę solidarną, na czele obozu której stał i Polskę liberalną Donalda Tuska. Tusk przyjął taki podział i przegrał z kretesem. W 2015 r. Andrzej Duda nie dał złapać się w pułapkę zamknięcia w obozie radykalnym. Szybko ogłosił, że takiego podziału nie ma, a on zwraca się do wszystkich Polaków.  Ale mimo tego obóz Platformy taki podział Polakom narysować mógł. Mógł, ale nie zrobił tego gdyż szybko okazało się, że Komorowski na swoich nielicznych wiecach nie jest w stanie poradzić sobie z garstkami młodych ludzi, którzy przychodzili zademonstrować swoje niezadowolenie. I szybko okazało się, że strona bardziej agresywną na wiecach staje się Prezydent Rzeczpospolitej. Sztab Andrzeja Dudy błyskawicznie wykorzystał ten moment produkując najlepszy spot tej kampanii – „Dobra Zmiana”. Tym samym w mojej ocenie trudna zagrywka dla obozu Prawa i Sprawiedliwości podziału narzuconego przez Platformę spaliła na panewce.

Kolejna sprytna i skuteczna zagrywka sztabu Bronisława Komorowskiego to próba wypchnięcia Andrzeja Dudy z centrum. W tym celu wyciągnięto tematy światopoglądowe, które betonowały Andrzeja Dudę w prawicowym elektoracie, budząc jednak ogromne wątpliwości centrowych wyborców. To właśnie narzucony przez sztab Komorowskiego temat in vitro był tematem bardziej eksploatowanym w kluczowych momentach kampanii, niż temat przyjęcia przez Polskę waluty euro, który był osią kampanii Andrzeja Dudy we wcześniejszych fazach.

Uważam, że dużym sukcesem sztabu Komorowskiego, było dobór taktyki i przygotowanie Prezydenta do pierwszej debaty z Andrzejem Dudą. Komorowski wypadł na niej dużo lepiej niż się wszyscy spodziewali i w kilku momentach potrafił zaskoczyć swoja reakcją kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Media okrzyknęły go szybko zwycięzcą bezpośredniego starcia i to był chyba najtrudniejszy moment tej kampanii z punktu widzenia szansy na zwycięstwo kandydata PiS.

I w tym momencie sztab Bronisława Komorowskiego otrzymał cios z chyba najmniej spodziewanej strony. Zamiast pójść za ciosem i spróbować wykorzystać ostatni tydzień kampanii do pokonania przeciwnika, obóz Komorowskiego musiał odpierać ciosy spowodowane programem Tomasza Lisa z udziałem członka komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego aktora Karolaka, którzy w sposób zupełnie bezmyślny, na podstawie fejkowego konta na twisterze, zaatakowali Kingę, córkę Andrzeja Dudy. Internet  zawył i zareagował z wściekłością. Zwolennicy Dudy dostali nowe paliwo. Złej aury dla Komorowskiego nie dało się już odwrócić.

Wspomniałem tu jedynie niektóre aspekty kampanii. Ale  sztab PBK popełnił jeden zasadniczy błąd. Nie docenił, a co za tym idzie fatalnie przygotował kampanie w internecie. Ale nie łudźmy się, tego błędu Platforma już nie powtórzy. Są tam ludzie, którzy potrafią robić kampanie i wyciągać wnioski z porażek. Nie dajmy się uśpić sondażom, które dziś dają PO ledwie 17%. Wygrywa ten, który pracuje nie patrząc na sondaże, tak jak robił to sztab Andrzeja Dudy pod silna ręka Beaty Szydło.

I podkreślę jeszcze raz, sztab Andrzeja Dudy miał niezwykle groźnego, działającego z refleksem przeciwnika. To była niezwykle trudna walka.  Na jesieni wcale nie będzie łatwiej. Przestrzegam przed triumfalizmem i uznaniem, że jesienne wybory są wygrane.

Poseł na Sejm RP z okręgu płocko-ciechanowskiego. Sekretarz Stanu w Kancelarii Premiera. Zastępca Ministra Koordynatora Służb Specjalnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka