waw75 waw75
710
BLOG

Pieniądze nie buchną

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 11

Polska jest dziś dokładnie w tym okresie czasowym jaki analizowali podczas słynnych rozmów w restauracji „Sowa&Przyjaciele” szef MSWiA Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka.

Czyli:

„Mamy dupę pogłębiająca się na poziomie budżetu państwa. OK., Polska wychodzi z kryzysu, dzieje się to na tyle wolno, wszystko działa, tylko problem polega na tym że wpływy są opóźnione, wiemy że buchnie pieniędzmi, nie wiem, tam w 15-tym pod koniec, ale na razie nie bucha, są sygnały że idzie ku lepszemu, brakuje pieniędzy w budżecie, cięcia są niewystarczające. I mamy osiem miesięcy do wyborów. Jak zmniejszymy ten okres, to ten warunek jest bez znaczenia wtedy, i PiS ma 43% w sondażu CBOS.”

Oczywiście scenariusz pisany przez Sienkiewicza nie jest precyzyjny, choćby z tego powodu, że nawet gdyby PiS miał realnie 60% poparcia to w sondażach CBOS nie przekroczy 30. Niemniej jednak cała reszta się zgadza, czyli: jest świetnie i będzie coraz lepiej tyle tylko że państwo jest coraz bardziej niewypłacalne a wszędzie tam gdzie zmniejszono unijne dotacje okazuje się że jest po prostu krach i w wielu branżach firmy tracą płynność a ludzie nie mają z czego spłacać kredytów. Na domiar złego propaganda sukcesu przestaje już ludzi czarować i okazuje się że – jak choćby w górnictwie czy rolnictwie  - zaniedbania ostatnich lat okazują się nie do naprawienia w ciągu kilku tygodni, choćby z powodu unijnych dyrektyw. I nagle okazuje się, że dla ekipy która dwie ostatnie kadencje rządziła dzięki hasłom o ekonomice jako naczelnym kryterium funkcjonowania państwa,  owa ekonomika straciła „nieco” na swojej wartości. Ekonomika jest dziś największym przeciwnikiem władzy „liberalnych menedżerów”. Ale co tam władza – ekonomika jest według Sienkiewicza i Belki wręcz wrogiem państwa. Sienkiewicz przestrzega:  

„Czyli idziemy w taki wariant, nie czarujmy się , że tylko ekonomika decyduje o ocenie stabilności kraju. Tylko wiemy że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych i parę innych kłopocików, ale to już takich wewnątrzpolskich.. I to jest dokładnie taka sytuacja w której trzeba podjąć decyzję co my robimy z tym./.../ W związku z tym albo idziemy wariantem czysto finansowym, i wtedy nie ma żadnego powodu żeby uruchamiać tego rodzaju mechanizmy, albo jednak rozumiemy, że między polityka a stabilnością finansową państwa, jest pewien związek który w ostatnich latach się szczególnie mocno objawił w Europie.”[1]

Oczywiście nie odkryję Ameryki jeśli stwierdzę że ekonomika ma i zawsze miała dla obecnej ekipy znaczenie tylko i wyłącznie wtedy, gdy pozwalała na sprawowanie władzy. Kiedy jednak popełniło się tak dużo błędów, ze ekonomika strąca Polakom łuski z oczu i coraz trudniej ich bajerować socjotechniką, to najważniejsze staje się utrzymanie władzy a ekonomika jest problemem który należy przed społeczeństwem zamaskować – na przykład poprzez dosypanie pieniędzy bez pokrycia.

Można by się było zgodzić z jakąś logiką tego rozumowania Belki i Sienkiewicza, gdyby naprawdę była pewność że w drugiej połowie 2015 roku – jak to ujął Sienkiewicz: „buchnie pieniędzmi”. Problem jednak w tym że ... nie buchnie. I katastrofą może się stać nie dojście PiS-u do władzy, ale bankructwo sektora publicznego jeszcze przed końcem 2015 roku. Co prawda doszło do zmiany ustawy o NBP i podziękowano – jak go określił  Belka: „hrabiemu von Rostowskiemu” a nowym ministrem finansów został apolityczny, „techniczny” człowiek znikąd, ale w kwestii wykupu państwowych obligacji Belka powiedział też wprost: „mogę to zrobić tylko z Tuskiem” . Co więcej, Marek Belka – przy pełnym zrozumieniu ze strony Sienkiewicza ostrzegał: „Krótko mówiąc, żeby kraj to zrozumiał, to nie może się to zdarzyć później niż osiem miesięcy przed wyborami”.

Wiadomo, że od początku września Marek Belka nie ma już partnera w postaci Donalda Tuska, którego wymieniał jako jedyną osobę z którą byłby skłonny rozmawiać o złamaniu Konstytucji  i wykupie części obligacji poprzez BGK i PKO. A nie sądzę aby takie interesy zaryzykował z Ewą Kopacz. Wiadomo też, że właśnie minęło owe graniczne osiem miesięcy przed wyborami, które były przez Sienkiewicza i Belkę określane jako ostatni dzwonek żeby obronić władzę.

Co więcej, wszystko wskazuje też na to, że – z powodu konsekwencji „wojny na sankcje” gospodarcze z Rosją, zmniejszenia nakładów na polskie rolnictwo w nowym unijnym budżecie, lawinowej obniżki cen węgla na którym wisi polskie górnictwo (a tym samym poziom socjalny społeczeństwa na Śląsku) - pieniądze w drugiej połowie 2015 roku  „nie buchną”.

Nie wiem więc jaki „wariant” przyjmie dziś, na osiem miesięcy przed wyborami parlamentarnymi środowisko szeroko pojętej władzy, ale można zaryzykować pewność że nie będzie to wariant w którym „decyduje ekonomika”. Pojawienie się zaś w otoczeniu rządu takich ludzi jak Michał Kamiński czy Roman Giertych pozwala spodziewać się „wariantów” nieograniczonych żadną barierą moralności. Być może też dziś Marek Belka powinien odczuwać naprawdę ogromną wdzięczność, tajemniczej wciąż, ekipie, która upubliczniła podsłuchy z rozmów z Sienkiewiczem, bo wpompowanie pieniędzy NBP poprzez pośredników, w wykup państwowych obligacji, w sytuacji kiedy Donald Tusk powiedział Polakom „a dios”, drastycznie pogorszyła się koniunktura i szansa na „buchnięcie pieniędzmi” w końcu 2015 roku po prostu znikła, mogłoby mieć dla niego trudne nawet do przewidzenia konsekwencje.

Proponuję też jeszcze raz zerknąć do scenariuszy jakie pisał Bartłomiej Sienkiewicz w czerwcu ubiegłego roku, bo słuchając jego słów dziś po przeszło pół roku, i patrząc jednocześnie na nasilające się protesty górników, rolników, kolejarzy czy pielęgniarek trudno się nie zgodzić że to domino ruszyło w 2014 roku i tylko wtedy można było temu zapobiec. Dziś tej lawiny zatrzymać się już nie da i to niezależnie od tego czy uda się zagasić pojedyncze pożary.   

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka