Świętości

W każdej religii są pewne świętości których naruszenie powoduje w "ludziach religijnych" gniew.

Ustanowiono w wielu religjach świętości i  rzeczy nietykalne np. "święte krowy". Taką nietykalnością "byle jak" cieszyła się latami w kościele katolickim monstrancja. Nie można jej było wziąć do ręki. Trzeba było mieć odpowiednie "białe" rękawiczki. 

Nie trzeba dalko szukać żeby widzieć jak "religia" mąci umysł i narusza zachowania społeczne.

System społeczny oparty na prawie religijnym - najwyższy poziom "patologii" oddziaływania religii na społeczeństwo. System w którym nie ma "Boga" który żywy przemawaia lecz są interpretujący jego wolę którzy ustanawiają "różniące się lokalnie" prawa.

Gdzie nie spojrzeć - system kast zabraniający mezaliansu ( łączenia się ludzi z różnych warstw społecznych ).

Dawniej kapłan, arcykapłan czy nauczyciel religii ( np., imam, rabin czy guru ) mocno wpływali na życie ludzi. Wiara dawała im tą przewagę nad innymi że mogli "poprowadzić tłum" przeciwko swojemu oponentowi.

Strażnicy świętości nie zawsze mieli tak mało do powiedzenia co dziś. Obecnie świętności znalazły się w rękach ludzi z kałasznikowami ( ekspansja islamu w Afryce ). Dawniej takimi samymu ludźmi z karabianami byli chrześcijanie.

Dziś Proboszcz podczas mszy uderza dziesięciolataka w twarz za upuszczenie sakramentu. Dorosłego mężczyzny by tak nie potraktował bo by mu dorosły oddał tak żeby się kapłan krwią zalał.

Incydent ? Kolejny incydent w kościele który dobrze wie co zrobić z opłatkiem który spadł na posadzkę. 

Każda religia określa co zrobić ze swoimi świętościami gdy zostaną nieprawidłowo potraktowane. 

Z drugiej strony kiedyś kapłan by wypowiedział żarliwe kazanie o tym małym nieuważnym "zepsutym" dziecku. Nikt by go nie osądził. Dziś kapłana czeka pozew cywilny. Ktoś powie za co?

Rana jaka powstała w młodym człowieku, wstyd jaki mu wyrządzono nie patrząc na wypadek ale zniewagę. To się nie zabliźnia. To powoduje wewnętrzny gniew i odrzucenie wartości.

Niestety nawiążę do kapłana który mnie wychował. Ks. Lemański był i możliwe że nadal jest człowiekiem kontrowersyjnym. Jest taki tylko do czasu gdy się go naprawdę osobiście pozna. Gdy on zakorzeni w parafianinie czy rozmówcy swoje "dobre" do ludzi nastawienie trudno pogodzić się z utratą jego obecności, z podeptaniem jego opinii. Okresowa spowiedź, mądre kazania do wiernych, podejście do dzieci. Takie ludzkie, ciepłe, ojcowskie. Po pierwsze człowiek i bóg w nim działający. Do drugie - nie osądzał lecz mówił jak winno być i starał się abyśmy zrozumieli od czego czasami "giniemy".

Zgubiła tego człowieka droga do ludu. Większy rozgłos dla jego sposobu myślenia i ideii o które walczył. Dziś te idee nabierają drogą "przymusu" ton kościołowi katolickiemu. A mimo to można za "złe" zrozumienie świętności dostać w twarz. To jeszcze małe ryzyko praktyki religijnej wymagającej bliskości z rzeczą świętą. W innej religii mogłoby się to skończyć gorzej.

Można za podarcie biblii, koranu czy innej świętej księgi zostać osądzonym lub choćby nawet oskarżonym. W walce religijnej palono księgi innych wyznawców wiele razy. Obrażano strony, cytaty i przede wszystkim ludzi którzy traktowali zawarte tam słowa jak "wyrocznię" lub "wskazówkę dla  stosowania prawa".

Nergal uniewinniony. Proboszcz Józef M - nieosiągalny.  Coś się zmieniło i trzeba chyba lat aby islam osiągnął ten sam poziom odpowiedzialności za czyny. Jak narazie idea szariatu zatruwa umysły zbyt wielu.