Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą
744
BLOG

Cybernetyka Wszechświata cz.VII.

Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Drodzy Czytelnicy!

Ten rozdział moich rozważań przedkładam bogatszy o doświadczenie, iż większość dyskutujących w dziale "Nauka" Salonu 24, wcale nie nie dyskutuje, lecz w tej przestrzeni medialnej usiłuje uprawiać okazjonalność do przedkładania i obrony swych przeświadczeń. Te osoby ignorują nie tylko swoich partnerów, ale przede wszystkim nie próbują nawet przejawiać troski o to, aby ich interlokutorzy mieli jasność tego, jak należy rozumieć używane przez partnerów pojęcia. Nauka ma to do siebie,że nawet na Salonie, nie może być traktowana okazjonalnie, czyli w zwolnieniu od dyskutowania ze zrozumieniem intencjonalności używanych pojęć, terminów i orzekań. W nauce sumienność polega na trosce o to, aby dane pojęcie nie było przez partnerów rozumiane na dwa różne sposoby. Publikowanie i dyskutowanie w sprawach naukowych nawet na Salonie, nie zwalnia nikogo od  staranności o mówienie w uwspólnieniu intencjonalnym czyli w trosce o ciagłe bycie w porozumieniu.

Język ludzki jako narzędzie opisu i przekazu nie spełnia tylko funkcji nośnika komunikatów. Jest przede wszystkim narzędziem konotacyjnym. Konotatywność języka zaś nie tylko polega na nadawaniu nazw i sensów faktom obserwowanym, ale jest także formowaniem do wymiaru pojęć i orzeczników naszych wyobrażeń o elementach świata Przyrody i świata świadomości. Badania semantycznej strony języka wyczulają na to,że bycie desygnatem, czyli tym o czym rozprawiamy, nie dotyczy tylko elementów przyrody zewnetrznej, ale także elementów tej naszej świadomości, w której przyroda jest postrzegana, gdzie "ja" i "to" są zanurzone we wspólnym ośrodku przyczynowym.

Na moim głównym blogu (Eureka) zatrzymałem się przed potrzebą omówienia istoty konotacji, pragnąc zakończyć tam prezentowany cykl rozważań nad TOE pokazaniem, iż prócz konotacji dodatniej, istnieje jeszcze konotacja ujemna. Zdałem sobie jednak w między czasie sprawę, że mój wysiłek będzie kamieniem w studnię, o ile choćby jeden czytelnik nie zostanie na równi z autorem przygotowany do współbrzmienia w ważności sprawy. Postanowiłem więc na niniejszym blogu powtórzyć to wszystko, co jest moją troską o pozyskanie tego jednego tylko Czytelnika. W nauce nie ma odkrycia tak długo, jak długo nie ma języka o nowych faktach: język zaś zaczyna się od dwóch. I jeżeli odkrycia na swoją zasadność musialy czekać dziesiątki lat, a niekiedy stulecia, to tylko dlatego,że czekały na współodkrywców. W nauce nie ma odkryć jednoosobowych: Kopernika odkrył Galileusz, Keplera - Newton, Einsteina progresywnie w stosunkowo krótkim czasie wręcz całe pokolenie fizyków. Autor niniejszych słów nie szuka przeto sposobu na jednoosobowy sukces twórczy, lecz na zaistnienie efektywniejszego języka zdającego sprawę, jak zrobić kolejny krok w nauce o Przyrodzie. Co warto powiedzieć raz, warto przedłożyć na piśmie wiele razy. 

 

O istocie grawitacji, przestrzeni, ciała, cząstek elementarnych, ruchu i czasie .

Copyright:                                                            Lennestadt, listopad 2007 - luty 2008
Stanisław Heller
ISBN 83-915922-2-7
Wykład III - cz. I (Przybliżenie I)

 

O istocie grawitacji, przestrzeni, ciała, cząstek elementarnych, ruchu i czasie

 

1.  Streszczenie wykładu
2.  Teoriopoznawcze przygotowanie poprawnego wyprowadzenia dowodów
2/1.  Rytm cybernetyczny a rytm językowy
2/2.  Cybernetyka a hipostazy logiczno-fizyczne
2/3.  O nieskończoności w sensie cybernetycznym
2/4.  Rytm jakość-ilość, a rytm ciało-przestrzeń
2/5.  Wyprowadzenie modelu sposobu istnienia Wszechświata
    A.  Aksjomaty i pojęcia
    B.  Elementy modelu sposobu istnienia Wszechświata
        1.  Ideogram nieskończoności jednopostaciowej substancji
        2.  Zobrazowanie aktywności substancjalnej Wszechświata
        a)  Przybliżenie I
        b)  Przybliżenie II
        c)  Przybliżenie III
        d)  Przybliżenie IV
        e)  Przybliżenie V
3.  Logiczne odzwierciedlenie sposobu istnienia Wszechświata
4.  Zakończenie

 

Uwaga, Czytelnicy!

Niniejszy wykład kończy się treścią:"a) Przybliżenie I".Pozostałe rozdziały opisane w spisie treści powyżej, czyli od części" b). do 3.",aby wywołać należy kliknąć dodatkowo po najechaniu kursorem na dany rozdział. W najbliższej przyszłości z treści b),c),d),e),3.,i 4. utworzymy oddzielne części "W poszukiwaniu Toższamości Kosmicznej".

Preludium

Jest rok 2006. Święty Piotr wchodzi do przedsionka Niebios i podchodzi do Alberta Einsteina: Profesorze Einstein, Bóg zaprasza na rozmowę.
     Bóg: Zapraszam do stołu, siadajcie profesorze, rozgośćcie się? Może mojego ulubionego tytoniu? O ile wiem, palisz fajkę.
     Einstein: Z największą przyjemnością. A Ty, Panie, też palisz?
     Bóg: Czy nadal sądzisz, że czegoś nie mogę?
     Einstein: Rzeczywiście: zastanawiałem się kiedyś czy Ty, Panie, tworząc Wszechświat, mogłeś czegoś nie móc. Czy miałeś wybór, czy mogłeś wszystko urządzić inaczej?
     Bóg: Jak mam to rozumieć?
     Einstein: Czy jest coś, czego Ty, Boże, nie mógłbyś stworzyć?
     Bóg: Nie mógłbym stworzyć drugiego boga takiego jak Ja, aby zagrać z nim w kości o to, kto z nas stworzy inny wszechświat z innym Einsteinem. Wszechmocność mnoga nie jest wszechmocnością, co, będąc tak wyrafinowanym matematykiem, Albercie, łatwo mogłeś stwierdzić...
     Einstein: Wycofuję pytanie.
     Bóg: To właśnie dlatego nie rozwiązałeś zagadki grawitacji, ponieważ grawitacja jest spoistością Wszechświata jako całości, a nie właściwością mas. Gdybyś przyjął takie założenie, odkryłbyś antygrawitację, która tkwi w istocie przestrzeni. Zauważyłbyś, że grawitacja jest przejawem spójności, zaś antygrawitacja rozległości jedynej substancji, mojej substancji. Z tego powodu siedzisz przy moim stole, mnie słyszysz, lecz nie widzisz. Ty i ten stół jesteście z masy, zaś przestrzeń wokół ciebie z antymasy. Stąd nie widzisz mnie, ponieważ Jestem substancją tworzącą. Przecież wiedziałeś, że światła nie daje się widzieć z boku. Na tym polega nieskończoność. Nie mogłem stworzyć drugiej nieskończoności, bo gdzież bym miał ją umieścić?!
     Einstein: Wybacz, Boże, że nie pojąłem tak prostej racji. Był moment jednak, że wyczuwałem, iż coś mi się nie zgadza. Pamiętam, jak powiedziałem Infeldowi, że albo grawitację można tylko odnieść do punktu geometrycznego, albo Wszechświat jest zupełnie inny, niż go sobie wyobrażaliśmy...
     Bóg: A czy ty wiesz, że ludzie nadal wierzą w twoje teorie, że czczą ciebie bardziej niż mnie, czy wiesz, że tracą panowanie nad bombą, której możliwość zbudowania właśnie ty uwiarygodniłeś?!
    Einstein: Przekonany, że wszystko możesz, Panie, mogę jedynie prosić, byś powołał umysł, który zdolny będzie mnie poprawić...
    Bóg: Problem nie jest prosty nawet dla mnie: ślepe czczenie w nauce, które rozbudziły Twoje teorie, jest bardzo oporne na argumenty logiczne. Ludzie utracili mądrość w nadmiarze wiedzy. Wymyślają wszechświaty, a niszczą Ziemię, własny grunt pod nogami. Błogosławię jednemu z uczonych obecnie pracującemu na twojej planecie...
     Einstein: I ja mu błogosławię!
     Bóg: Ale czy naszej życzliwości starczy?
     Einstein: Należy mieć nadzieję.

Usłyszane na falach poza-radiowych.

<< początek

1.  Streszczenie wykładu

Wszechświat jest nieskończonością jednorodnej substancji. W powyższy sposób rozumiany Wszechświat jest całością, która nie podlega opisowi przedmiotowemu rozumianemu jako ogląd obiektu odcinającego się na tle. Względem Wszechświata nie ma tła, jak i nie ma składników, które byłyby obiektami mającymi własne zawartości. Wszechświat nie podlega byciu rodzajem i liczbą. Z uwagi na bycie nieskończonością absolutnie ciągłej substancji, Wszechświat jest dwubiegunowy przez brak równowagi między zawartością a objętością. Nierównowaga ta wyraża się zawsze wewnętrznym napięciem i jest sposobem bycia Wszechświata. Napięcie wynikające z nierównowagi zawartości i objętości nieskończonej substancji powoduje, że Wszechświat jest substratem, a więc substancją pojedynczą o cechach zawartości, objętości i ośrodka odmiennie przejawiających się.

Pochodną zawartości jest grawitacja, pochodną objętości jest antygrawitacja, zaś napięcie między grawitacją a antygrawitacją przyjmuje funkcję ośrodka. Struktury przyrody, które obserwujemy są różnymi formami przejawiania się wyżej wymienionych cech Wszechświata. Grawitacja przejawia się spoistością, zaś antygrawitacja rozległością. Ośrodek powodowany napięciem Wszechświata przejawia się jako uspójnienie substancjalne miedzy ciałami i przestrzeniami. Dualizm ciało-przestrzeń w mikrokosmosie przyjmuje postać korpuskuła-pole, zaś ośrodek różne formy oddziaływań wymiennych1[1].

2.  Teoriopoznawcze przygotowanie poprawnego wyprowadzenia dowodów

2/1.  Rytm cybernetyczny a rytm językowy

Przed odkryciem kosmologicznych odniesień własności generatora informatycznego, przyrodoznawstwo okazuje się mieć szereg tak zwanych nieprzezwyciężalnych ograniczeń. Wynikają one na styku eksperymentu i opisu. Ów styk można odnieść do relacji świat naoczny - świat wyobraźni. Analizując oba te światy porównawczo, okazuje się, że świat naoczności i świat wyobraźni przenikają się. Stąd zaś, iż "jest1 obiektu" i "jest2" użyte do jego stwierdzenia przez obserwatora nie dają się odróżnić, przeto w dowodzeniu pewności logicznej i pewności fizycznej raz odwołujemy się do oczywistości pochodnej z twierdzenia, a innym razem do obiektywności pochodnej z obiektu. Logika i fizyka miały się do siebie tak, jak badanie składowych definiowania do badania składowych przyrody. Traktując więc logikę jako badanie uwarunkowań poprawnego definiowania, trzeba mieć na uwadze, że czy się tego chce, czy też nie, analiz logicznych nie da się oderwać od analizy znaczenia pojęć. W badaniu pojęć nie daje się zatem uniknąć odnoszenia ich do obiektu, znaku, nazwy, relacji, znaczenia, intencji, doznania itp. Wykształcona w obrębie logiki semantyka uwyraźnia związek i przeciwieństwo między nazwą a tym, co nazywane. Daleko idące zmiany w rozumieniu fizyki zachodzić więc muszą w każdym przypadku, kiedy odkrywamy nieznane własności pojęć lub obiektów. Odkrywając występowanie nazw pozornych, Kotarbiński odkrył ważne zjawisko logiczne zwane "hipostazą". Tadeusz Kotarbiński pokazał, jak wielki błąd możemy popełnić, kiedy nie mamy świadomości, że nazwie nie odpowiada odniesienie do konkretnego desygnatu. "Miłość" np. jest cechą pewnego fragmentu w obszarze zachowań ludzkich, zaś tylko sumarycznie ich sprowadzenie do jednopojęciowego wymiaru przyjmuje kształt rzeczownikowy, a więc nazwowy. "Pogoda", "dynamika", "statyka", ale i "masa" należą do hipostaz, ponieważ nie są to obiekty, lecz złożone relacje między zjawiskami i obiektami. Masa w fizyce, o czym doskonale wiedzą fizycy, nie jest już materią jako konkretną substancją, lecz relacją między siłą a oporem w relacji obiekt1-ruch-obiekt2. Jeżeli w badaniach fizykalnych odkrywa się, że dotąd tak, a nie inaczej nazywany obiekt, nie jest tym za jakiego go miano, to natychmiast ulegają zmianie tak momenty wyobrażeń logicznych jak i momenty wyobrażeń fizykalnych. "Jest" twierdzenia i "jest" o tym, co twierdzono, ulegają zmianie. To wtedy ulega ujawnieniu i to, że zdanie empiryczne (zdjęte z eksperymentu- doświadczenia) i zdanie językowe, jako twierdzenie logiczne, były w obszarze wspólnym, a nie, jak się zdawało, w strefach oddzielnych: w myśli (języku) i rzeczywistości (w fizyce stanu przyrodniczego-obiektu).

<< początek

2/2.  Cybernetyka a hipostazy logiczno-fizyczne

Rozwój wiedzy ludzkiej polega na przyroście sposobów uzyskiwania pogłębionej jasności faktów logicznych i fizycznych. Praca nad metodami pogłębiającymi rozumienie i pogłębiającymi doświadczenie, to logika w sensie teoriopoznawczym i fizyka w sensie eksperymentalnym. W zakresie empirycznego badania przyrody do fizyki przynależą także chemia i biologia, a także inżynieria, jak jest to badanie desygnatowej strony przyrody. Wskazując na hipostazowanie, jako na nieadekwatność pojęć (nazw, ale i sądów) do tego z czym je łączymy, należy zauważyć, że także każde odkrycie innej istotowości obiektu, niż ją uprzednio zakładaliśmy jest koniecznością uznania, że hipostazowaliśmy. To wtedy okazuje się, że błędnym było tak "widzenie obiektu" jak i sądzenie o tym obiekcie. W przyborze wiedzy o przyrodzie uczestniczą także przypadkowe i manipulatywne odkrycia zjawisk i związków. Jest ich ogrom. W tym procesie przyrostu wiedzy swoiście bocznej zachodzi zjawisko nazewniczych wymuszeń: zjawiska zostają nazwane szybciej niż zostają zrozumiane. O tym procesie zaświadcza pokrewieństwo pojęć naukowych z językiem potocznym: "linia" od liny, "koło" od wokół lub odwrotnie, "chód zegara" od chodu krokami, "przestrzeń" od prześwitu, "jasność w logice" od jasności dnia itd. Zdających się nam precyzyjnymi, wiele "obiektów" pojęciowych pęka, kiedy ich niestosowność odkrywamy jako błąd w źródłosłowie. Przed Kopernikiem o porządku ciał niebieskich sądzono, że jest właśnie tak, jak jest. Po Koperniku geocentryzm zmieniono nazewniczo na "heliocentryzm". W czasach najnowszych zakładany wcześniej autonomiczny atom nazwano "dualizmem korpuskularno-falowym". Badając pod takim kątem rozwój wiedzy ludzkiej zauważa się, że rozwój ten w ogromie przypadków prowadził do mnożenia odróżnień nazewniczych, zaś niezmiennym zachowywano pojecie "jest". Obrazując to, co powiedzieliśmy, rozwój ten miał taką postać:

  Np.    Nie jest0 tak1, lecz jest0 tak2.[2]
           To nie Słońce1 jest0 na orbicie, tylko Ziemia2 jest0 na orbicie.
           Układ Słoneczny jest0 geocentryczny1.
           Układ Słoneczny jest0 heliocentryczny2.

Powyższy przykład obrazuje, że łatwiej o przyrost wiedzy niż o przyrost rozumienia, a więc łatwiej jest zdobywać umiejętności. Stąd to zjawisko, iż często nie panujemy nad całością tego, co potrafimy.

Umysł poznający ma skłonność do klasyfikowania poznawanych obiektów wedle podobieństwa i różnicy. Stąd konie, krowy, owce, kozy, kwalifikujemy do klasy zwierząt. Kiedy zaś dysponujemy klasami "substancji", to zasięg wnioskowania poszerza się. O danym obiekcie możemy bowiem orzekać wieloma następującymi po sobie wnioskami i konkluzjami. Nabieramy przy tym przekonania, że tak długo zachowujemy postęp w rozumieniu, jak długo konkluzje nie są powtórzeniem tego, z czego zostały wywiedzione. Tautologia, jako określenie tego samego przez to samo, oznacza albo koniec systemu opisowego, albo brak jego sensu, jeżeli po wielu jego sądach sąd ostatni znaczy to samo, co sąd pierwszy. W sytuacji kiedy system wiedzy odznacza się zawartością tysięcy pojęć (nazw, konkluzji) i dziesiątek aksjomatów, to to, co najczęściej zdarzyć się może, to pomylenie wiedzy z rozumieniem. Różnica między jednym, a drugim ujawnieniu ulega z momentem, kiedy użyjemy rozróżnienia między świadomością a rozumieniem. Rozumienie polega na zestawianiu obiektów w związki, zaś świadomość szuka istoty obiektu i jego zdolności do związku z innymi obiektami, a więc w istocie świadomości tkwi popęd do uchwycenia istotowości obiektów i istotowości relacji. W sytuacji wysokiej przewagi nazewnictwa nad orzecznikowością, zagrażającym jest to, iż łatwo mylić można systemy porządkujące od systemów wyjaśniających: ginie zdolność odróżniania "wiem" od "rozumiem". "Rozumiem" w istocie jest funkcją świadomości, a "wiem" - wiedzy.

Parmenides i Demokryt, których stanowiska dokładnie omówiliśmy w poprzednich wykładach, rozważali o związku substancji ze Wszechświatem. Szukali sposobu uzgodnienia części z całością w ostatecznej skali. Parmenides udanie orzekł o sensie "jest1 całości Bytu", lecz nie zdołał wyjaśnić, na czym polega swoistość rzeczy poszczególnych w tym właśnie znaczeniu, w jakim "ich jest2" nie potrafił powiązać z "jest1 Bytu" ostatecznego. Demokryt uznał, że Byt ostateczny (Wszechświat) jest sumą bytów cząstkowych. "Całość jest2", Demokryt złożył z "jest1 atomu" pomnożonego przez ilość całkowitą takich atomów. Konsekwencją atomizmu jest to przede wszystkim, iż sens "jest atom (część)" przenosi się na "jest" zbiorów tak pojmowanych atomów. Stąd "jest atomu", "jest materii", ale i "jest kozy, wołu, jabłka, gwiazdy" znaczyły to samo: istnienia bytów. Uniwersalne "jest" oznaczało prawdziwość obiektu, prawdziwość sądu, prawdziwość liczby, prawdziwość obecności, zdarzenia, ruchu i relacji. Wszystkie teorie grzęzły jak w bagnie składającym się z nazw. Usiłując zeń wydostać się, uczeni teoriami posługiwali się często jak nogami: unosząc jedną, opierali się na drugiej i zanurzali w bezsensie. Niektórzy z nich wiedzieli, że ratunkiem byłoby, gdyby było możliwe wyciągnąć się z błota, ciągnąć rękami za własne włosy. Rytm logiczny i rytm fizyczny wiązane uniwersalnym "jest", muszą tonąć w nieporozumieniach, ponieważ nie jest możliwe wywiedzenie różnicy między obiektywnością obiektu a obiektywnością twierdzeń logicznych o tym obiekcie.

Staraliśmy się wykazać, że mechanika kwantowa i teoria względności nie uzyskały swych reputacji przez to, iż wywiodły nowe zjawiska, lecz dlatego, że usiłowały je wyjaśnić. Powodem było odkrycie promieniotwórczości radioaktywnej oraz zjawisk wokół elektryczności i magnetyzmu. Teoria względności i mechanika kwantowa w istocie rzeczy okazują się teoriami o informacyjnych uwarunkowaniach jasności obiektów i zdarzeń w przyrodzie. Mechanika kwantowa bada uwarunkowania jasności logicznych i pomiarowych obiektu mikrokosmicznego, usiłując wykazać, które i jakie własności są dostępne, a które i dlaczego nie są stwierdzalne. Teoria względności również dąży do wyjaśnienia stwierdzalności zjawisk, ale usiłuje zbadać nośnik informacji. Stąd Einstein światło użył jako sygnał lokalizujący obiekt i obserwatora, a nie jako zjawisko fizyczne. Gdyby bowiem Einstein światło usiłował rozumieć istotowo, to wiedząc, że jest niewidoczne z boku i od tyłu, że nie ulega rozproszeniu foton na fotonie - wiedząc to, Einstein nie użyłby światła jako wędrującego sygnału, aby był on punktem odniesienia dla zdarzenia fizycznego.

Odkrycie rytmu cybernetycznego pozwala w zupełnie nowy i niezwykle głęboki sposób rozumieć zależności w strukturze przyrody. Budując najprostszy generator bitu informatycznego, budujemy przecież najprozaiczniejszy obwód elektryczny: bateria elektryczna, przewód, przerywacz i żarówka. Posługując się płasko-uniwersalnym "jest", składowe i przejawy obwodu elektrycznego możemy wyrazić następująco:

           1.  Bateria jest0 (jest bateria).
           2.  Przewód jest0 (jest przewód).
           3.  Przerywacz jest0 (jest przerywacz).
           4.  Żarówka jest0 (jest żarówka).
           5.  Obwód elektryczny jest0 (jest obwód elektryczny).
           6.  Prąd elektryczny płynie (prąd jest0).
           7.  Prąd elektryczny nie płynie [(prądu nie ma) - nie jest0].
Zauważmy: w treściach 1-5 znajduje się "jest", oznaczające ten sam fakt: bycie. W punktach 6 i 7 zawierają się treści, które ujawniają zjawisko elektryczności tylko w odniesieniu do przepływu, zaś brak przepływu oznacza, że zjawisko "nie jest", czyli brak bycia i brak obecności.

Jeżeli powyższy obwód elektryczny odniesiemy do generatora informatycznego, to okazuje się, że ogniwo elektryczne, obwód, przerywacz i żarówka rozumiane już jako generator informatyczny, ujawniają go jako układ o zupełnie nowej strukturze faktów i odniesień, lub odwrotnie: generator zmienia rozumienie obwodu elektrycznego. Generator informatyczny, aby wygenerować najmniejszą porcję informacji, musi być układem dynamicznym na wyjściu, żeby móc wytwarzać sygnał. Rzecz w tym, że informacja nie polega na samym sygnale. Fizyk powiedziałby, że paląca się żarówka jest informacją o tym, że w obwodzie jest prąd. Informatyk z kolei powiedziałby, że dla niego prąd w obwodzie i światło żarówki mają sens jako sygnał, ale nie jako informacja. Jest to bardzo istotna różnica. Jeżeli włączymy komputer, to ekran można przyrównać do żarówki: świeci się. Żeby uformować informację, trzeba użyć czegoś, co odróżnia się od sygnału. Jeżeli na ekran położyć nieprzezroczysty materiał z wyciętą literą "A", to tak, jakby odciął sygnał dochodzący z ekranu i zachował jego część uformowaną w "A". Ten sam efekt można osiągnąć naklejając "A" wykonane także z nieprzezroczystego materiału.

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_1_ws3_1.jpg

Używając prądu elektrycznego, informatycy wykorzystują jego obecność jako sygnał, zaś nieobecność jako brak sygnału. Brakiem przepływu prądu modelują "obrys" planowanej informacji, a wprowadzając w obrys sygnał uzyskują jawność informacji. Jeżeli wykonać ekran z bardzo wielu świecących żarówek, to informację o treści "A" uzyska się na dwa sposoby: 1) można wygasić żarówki na ekranie w taki sposób, aby paliły się tylko te, które składają się na efekt "A" lub zapalić żarówki w ten sposób, aby nie paliły się tylko te, które uprzednio paliły się w obrysie "A". Już na tym etapie rozumiemy, że sygnał i brak sygnału tylko razem mogą tworzyć informację, a ich funkcje mogą się wymieniać. I tu pojawia się problem "jest".

W generatorze informatycznym ogniwo elektryczne, obwód, przerywacz i materiał żarówki uzyskują przedmiotowość wspólną: są układem dynamicznym. Mogą emitować dwa różne zjawiska. Generator jest substancją aktywną. Sygnał emitowany przez generator nie ma jednak zdolności ani właściwości bycia informacją. Kiedy sygnał przerwiemy i ponownie wyemitujemy, to powstaje para zjawisk np. jasno-ciemno lub ciemno-jasno. Mało tego: generator zawsze może być tylko w jednym z tych stanów. Jeżeli zachodzi emisja sygnału, to nie oznacza, że generator emituje sygnały. Stan generatora z prądem nie dozwala na emisję sygnału. Stan generatora bez prądu z kolei na emisję braku sygnału. Chodzi o to, że sygnał ciągły nie jest nośnikiem informacji ani stan ciągły braku sygnału także nie jest nośnikiem informacji. Oznacza to, że tak sygnał, jak i brak sygnału nie mają możliwości bycia informacją o sobie. Stąd sygnałowi w pojedynkę nie można przypisać "jest sygnał" ani brakowi sygnału nie można przypisać "jest brak sygnału". Sygnał ma sens w porcji (w kwancie). Stąd brak sygnału "tnie na kawałki" sygnał, zaś sygnał "tnie na kawałki" brak sygnału.[3] Czasu trwania nie zmierzymy w sygnale sygnałem. Początkiem sygnału jest koniec braku sygnału. Końcem sygnału będzie więc początek braku sygnału. Zatem sygnał uzyskuje sensowne "jest" dopiero wtedy, kiedy odczytujemy go między dwoma aktami braku sygnału. Zatem częstotliwość braków sygnału wyznacza ilość i czas sygnałów. Zupełnie podobnie jest z brakiem sygnału. Wniosek stąd taki, że sygnał i brak sygnału nie mają nie tylko znaczenia, ale i obecności w pojedynkę. To zaś oznacza, że w parze sygnał i brak sygnału uzyskują obecność dualną. W parze sygnał "jest1" i brak sygnału "jest2". Dualność sygnał - brak sygnału jest komplementarna w ten sposób, że "jest" dla sygnału tkwi w braku sygnału, zaś jest braku sygnału tkwi w sygnale.

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_2_ws3_1.jpg

I to czego informatycy nie spostrzegli, to to, że brakowi sygnału przysługuje jest. Ciągły sygnał nigdy nie przerwany odpowiada światowi bez struktury, czyli bez relacji, a więc bez obiektu i bez obserwatora. To samo dotyczy braku sygnału. Pełnia substancji i pusta przestrzeni są analogami światów pełni i pustki. Są to hipostazy, absurdy, niedorzeczności. W takich światach nie ma zjawisk, nie ma relacji, a więc nie ma fizyki, matematyki, logiki ani informacji. Zakładanie takich światów nie jest możliwe, a sam nasz ich opis wynikł jako zbiór zdań o ujemnej prawdzie logicznej.

Odkrywając dwie formy znaczenia "jest" w relacji sygnał-brak sygnału, które w parze stanowią najmniejszą (elementarną) cząstkę informacji, odkryć musimy i to, że sam generator wymaga nowego oglądu w jego "jest". Okazuje się bowiem, że sygnał nie jest generatorem i brak sygnału także nie jest generatorem ani jego brakiem. Generator okazuje się być emiterem sygnału i braku sygnału, a przez to z "jest3 generatora", "jest sygnału1" i "jest braku sygnału2" wynikają jako przejawy, a nie jako generatory. Jeżeli teraz zauważymy, że istotą generatora jest napięta (dynamiczna) substancja, to sygnał i brak sygnału są skutkiem dwubiegunowości stanu generatora, a więc przejawami, a nie istnieniami. Istniejący generator emituje swoje przejawy, których nie wolno nazywać istnieniami: przejawy są obecnościami. Wychwytując istotowe odmienności między generatorem, a sygnałem i brakiem sygnału, uzyskujemy podstawy, aby przyjrzeć się czy z istotowości generatora nie wynika coś więcej, co mogłoby mieć znaczenie przyrodoznawcze. Otóż tak. Gdy oto bowiem składowe generatora, a więc baterię, przewód, żarówkę i przerywacz traktować jako autonomiczne istnienia, to generator nie mógłby mieć zdolności do emisji czegokolwiek. Traktując tym bardziej ogniwo elektryczne w kategoriach zbioru składników autonomicznych, nie daje się uzasadnić samej elektryczności. Prościej mówiąc: relacja generator-bit ujawnia, że informatywność jest zjawiskiem, które wymaga relacji istnienie-objaw, gdzie objaw nie może być istnieniem. Zatem w rozważaniu nad związkiem Wszechświata jako całości i jego struktury, należy uwzględnić rytm cybernetyczny, który okazał się związkiem między istnieniem a obecnościami. Zasada generatora i bitu informatycznego wskazuje, że o Wszechświat należy zapytać, w jaki sposób istnieje substancjalnie, aby mógł generować z siebie zjawiska umożliwiające dookreślanie się. Składowe bitu okazały się być określone na zasadzie przemienności rzutowania "jest". Wszechświat, ciało, przestrzeń są już na tym etapie wykazanych faktów w głębokiej analogii do generatora, sygnału i braku sygnału. Aby ciało i przestrzeń mogły występować jako własności Wszechświata, ten musi być generatorem: substancją dynamiczną, aby ciało i przestrzeń były objawami uzależnionymi. "Uzależnionymi" teraz oznacza oddziałującymi i informatywnymi. Oddziaływanie i informatywność wymagają wspólnego ośrodka, co pokazaliśmy w relacji generator-bit. Wszechświat jako substancja, musi więc łączyć w sobie zawartość i ośrodek.

<< początek

2/3.  O nieskończoności w sensie cybernetycznym

Nieskończoność należy do szczególnego rodzaju problemu. Jest bowiem w większym stopniu problemem niż nazwo-pojęciem. Kiedy z nieskończonością kojarzymy czas , to rozumiemy ją jako wieczność. Wieczność odnosimy do trwania. Problem powstaje, kiedy trzeba rozróżnić trwanie od czasu. Łącząc nieskończoność z odległością, odnajdujemy bezkres, jako brak końca na zewnątrz od nas. Nieskończoność jawi się katastrofą sensu matematycznego, ponieważ niszczy każde równanie. Pojawiając się w dowolnym miejscu równania, staje się nierównością, złamaniem symetrii, bezsensem wyniku, osobliwością, w której jak w czarnej dziurze traci sens znana nam logika, fizyka i matematyka. Niematematyczną i niefizyczną zdaje się nam nieskończoność substancji, gdyż niszczy nasze wyobrażenie obiektu. Obiekt nieskończenie pełny niszczy pojęcie i występowanie przestrzeni. Ulega zniszczeniu pojęcie ruchu, a więc i czasu. Giną pojęcia granicy, środka, miary... Ginie najsłodsza nadzieja: nadzieja fizyków i matematyków na opisanie budowy Wszechświata, wytłumaczenie jego początku i końca, ginie sposób na biznes żerujący na głodzie spraw ostatecznych, który świetnie się zaspokaja teoriami o wielości Wszechświatów i kolorowych kwarkach, antymateriach, ale także o możliwościach modulowania przeszłości aż do przeniesienia narodzin [zaistniałych] w niestarzejącą się przyszłość... Najbardziej potrzebujemy i najbardziej nie znosimy nieskończoności. Unieważnianie nieskończoności w fizyce i matematyce jest tylko techniką, a nie przekonaniem. Bez tej techniki skończyłaby się nadzieja na znalezienie kolejnej elementarnie nieelementarnej cząstki oraz kolejnej wariacji ilościowej, tworzącej kolejny Wszechświat, kolejną czarną dziurę z światem wewnątrz (niepoznawalnym).

Nieskończoność jest zaś przyczyną wszystkiego w religii. Życie ludzkie potrzebuje związku z nieskończonością, jak nie sposób godzić się z brakiem sensu w byciu człowiekiem. Czy jest możliwe odkryć nieskończoność taką jaką jest? Jeżeli jest, to na czym polega jej związek z rzeczami skończonymi w wymiarze i czasie? W tej sprawie danych dostarczyła nam analiza generatora informatycznego. Zauważmy bowiem, że:

:Dla sygnału generator jest nieskończenie wcześniejszy. Wynika to z tego, że aby sygnał mógł powstać, musi poprzedzać go istnienie generatora i zanik obecności braku sygnału. Logika tkwiąca w relacji generator-bit jest głębsza przez to, że dotyczy relacji istnienia i przejawu, a więc wyjaśnienia odmienności i pochodności miedzy "jest całości", a "jest składowych" całości. Sygnał i brak sygnału wskazują, że generator jest dla nich bazą ich powstania. O bazie tej wiemy także z całą pewnością, że musi być dynamiczną, a więc, że musi zawierać składowe powodując to napięcie, które ma zdolność sprawstwa. Przez bycie ogniwem elektrycznym, generator jest dwubiegunowy tak, jak różnica potencjałów jest przyczyną prądu elektrycznego (jego przepływu). Pytaniem, które już stawialiśmy, jest, czy nasz generator składający się z wyraźnej ilości elementów, uprawomocnia próbę dociekania możliwości generatora, który będzie substancjalnie niezłożony, a jednocześnie dynamiczny? I właśnie tym pytaniem wyzwalamy właściwe uchwycenie sensu nieskończoności: aby substancja o pojedynczej, bezskładnikowej zawartości (absolutnie nieziarnista) mogła być dynamiczną, musi być nieskończenie rozległa, musi być bezkresem. Bezkres oznacza brak granicy zewnętrznej, a to przekłada się na brak objętości, którą dotychczas rozumieliśmy jako ścisłą ilość zawartości wypęłniającą pustą przestrzeń. Objętość jest dotychczas rozumiana jako miara skutku zawartości, zdejmowana po granicach powodowanego przez tę zawartość wypełnienia przestrzeni. Rzecz w tym, że przyjęcie nieskończonej zawartości nie niszczy sensu objętości. Zmusza jedynie do uznania, że objętość nieskończoności substancjalnej nigdy nie uzyskuje końca swej cechy. Że objętość Wszechświata jest niedomknięta. Zatem każdy moment jakiegokolwiek wyróżnienia zawiera się we wnętrzu nieskończoności, a przez to także objętość musi być rozumiana jako przesunięta względem zawartości cecha, ale nie mająca granicy, czyli końca swego objawu. Jeżeli kosmosem nazwiemy bezkres jednorodnej substancji, to zawartość i objętość będą różniły się od siebie kierunkami tak, jak zbieżność i rozbieżność, lecz zawsze będą wskazywały ten sam kosmos:

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_3_ws3_1.jpg

Zawartość i objętość wyznaczają sobą odróżnienie makro- od mikrokosmosu. Zawartość i objętość, jako ewidentne cechy substancji nieskończonej muszą realizować różne przejawy, a jednocześnie nie być względem siebie zjawiskami oddzielnymi. Zastanówmy się przeto, czym musi przejawiać się bezkresna objętość, a czym bezkresna zawartość. Dwie cechy już wskazaliśmy: objętość wskazuje przyrost obszaru, a więc makrokosmos. Zawartość wskazuje zaś wypełnienie, czyli mikrokosmos. Stąd korpuskuła zawsze jest w przestrzeni, a nie odwrotnie. Nigdy ciało nie jest "bryłą przestrzeni", otoczoną "substancją". Objętości nieskończonej substancji nie da się przeto zobaczyć z boku, ponieważ nieskończoność nie ma granicy zewnętrznej. Oznacza to, że substancji Wszechświata nie przysługuje przedmiotowe odzwierciedlenie, a więc obraz boczny. Fakt ten przenosi się na zawartość w ten sposób, że tej także nie daje się obserwować jako zjawiska autonomicznego. Zawartość, aby być widzianą, musi być otoczona tłem o innym niż ona "obrazie" przejawu. I dokładnie o tym wszystkim informuje nas relacja generator-bit.

Sygnał i brak sygnału łączy to, że ich "jest" uzyskują stwierdzalność przemiennie: ujawnianie "jest sygnału" realizuje "jest braku sygnału". Jeżeli zmienimy nieco konstrukcję generatora i w miejsce żarówki zainstalujemy reflektor bardzo wąskiego "strumienia" światła, to przekonamy się, że:

:Światło widzimy tylko tak:
http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_4_ws3_1.jpg
z: "źródło" światła
o: obserwator
s: światło

Światła nie widzimy tak:
http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_5_ws3_1.jpg
http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_6_ws3_1.jpg

 

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_7_ws3_1.jpg

: brak efektu

Rzeczą znamienną we własnościach światła jest i to, że nie podlega ono efektowi zderzenia:

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_8_ws3_1.jpg

Skrzyżowane, czyli biegnące po liniach się przecinających, wiązki światła nie dają żadnego efektu katastrof fotonów, które powinny zderzać się[4] z prędkościami 300000 km/sek. Jakkolwiek byśmy nie usiłowali zmienić "częstotliwość" światła w poszczególnych wiązkach, obraz tych wiązek na ekranie jest taki, jakby wiązek, kolidujących z torem wiązki danej, nie było. Jest jeszcze zjawisko inne, a które ujawnia relacja generator-bit. Otóż w przejściu sygnału w brak sygnału i braku sygnału w sygnał nie występuje stan trzeci, któryby przedzielał sygnał od braku sygnału i odwrotnie. Sygnał i brak sygnału są przejściem natychmiastowym. Oznacza to, że relacji sygnał-brak sygnału nie określa czas. Czas jest pochodną tej relacji, ponieważ dwa "jest" braku sygnału ujawniają sygnał w wymiarze początku i końca, zaś dwa "jest" sygnału ujawniają brak sygnału w wymiarze jego obecności. Ponieważ początki sygnału i braku sygnału tkwią w końcach swych przeciwstawień, a końce sygnału i braku sygnału tkwią w początkach swych "zmienników", przeto czas ulega ujawnieniu, że nie jest zewnętrznym zjawiskiem zdolnym określać chwile sygnału i chwile braku sygnału, lecz że jest generowany tak samo jak sygnał i brak sygnału. Czas nabiera sensu, jako chwila z tym momentem, kiedy ujawnieniu ulega tożsamość sygnału i tożsamość braku sygnału. Oznacza to, że jeżeli wykształcenie sygnału zachodzi dzięki końcowi i początkowi braku sygnału (patrz poniżej),

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_9_ws3_1.jpg

sg.: sygnał
kbs: koniec braku sygnału
ks: koniec sygnału
ps: początek sygnału
bs: brak sygnału
pbs: początek braku sygnału

to czas jako chwila rodzi się z momentem uzyskania przez sygnał "odrębności", której "jest" polega na tym, że jest możliwa przez tło braku sygnału:

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_10_ws3_1.jpg

Czas wynika ze zmiany jakości "jest", a nie zmiana z czasu.
Sygnał i brak sygnału nie mają własnych, powodowanych przez siebie początków i końców. Oznacza to, że są "obiektami", których granice nie przynależą do nich. Z tego zaś powodu, że zachodząca różnica między sygnałem a brakiem sygnału realizuje się w obszarach, których granice nie są właściwością tych obszarów, przeto sens graniczenia okazuje się momentem quasiliniowym, gdzie sygnał przechodzi w bycie tłem dla braku sygnału, zaś brak sygnału przechodzi w bycie tłem dla sygnału. W przejściach tych realizuje się postęp nieliniowy. Dlaczego? Otóż dlatego, że koniec braku sygnału (będący natychmiastowo początkiem sygnału) nie jest ciągiem dalszym początku braku sygnału (który natychmiastowo kończy sygnał).

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_11_ws3_1.jpg: kbs ≠ pbs

Początek sygnału unicestwia ciągłość braku sygnału, zaś nowy brak sygnału unicestwia ciągłość sygnału. Nowy brak sygnału nie zaczął się od siebie, lecz od końca będącego przed nim sygnału. Powyższe zmusza do poniższych wniosków:

1.       Aby mogły wystąpić sygnał i brak sygnału, musi istnieć generator zdolny wytwarzać odmienność sygnał-brak sygnału.

2.       Będące pochodną dynamicznego generatora, sygnał i brak sygnału przynależą do tych momentów nierównowagi w generatorze, przez które jest on dynamiczny (mający napięcie sprawcze).

3.       Ponieważ w istocie nierównoważności zawiera się napięcie jako potencjał powodujący przepływ (jako dążenie do zrównoważenia), przeto sygnał i brak sygnału mają zadane rozwoje: przemieszczają się "od"-"do": sygnał od + ∞ do - ∞, zaś brak sygnału od - ∞ do + ∞.

4.       Z tego powodu każdy początek sygnału i braku sygnału są postępem w "do".

5.       Z treści p. 4. wynika, że szeregując sygnał i brak sygnału wedle ich kroków "do", każdy następny jest już w innym miejscu ze względu na kierunek "do": w innym miejscu makro- lub mikrokosmosu.

6.       Z tej zaś racji, że w rytmie sygnał-brak sygnału nie ma przerw w czasie oraz dlatego, że w przejściach między sygnałami a brakami sygnałów zachodzi odwracanie się relacji obiekt-tło, przeto sygnał i brak sygnału są sprzęgnięte substancjalnie, czyli, że ich odmienności są powodowane jedną i tą samą substancją!!!

7.       Z punktu 6. wynika, że sygnał i brak sygnału ujawniają generator, jako tworzący rozwój przejawów dwukierunkowych. W jednorodnej substancji musi to być tylko zawartość i objętość: jedyne dwie cechy jakie tylko może mieć substancja informatycznie jednobitowa,(dualna).

Nieskończoność uchwycona w poprawny sposób, to odkrycie, że w bezkresie substancji jednopostaciowej jej zawartość i objętość są w czynnym przesunięciu zjawiskowym.

<< początek

2/4.  Rytm jakość-ilość, a rytm ciało-przestrzeń

Wszechświat z uwagi na swoją substancjalną nieskończoność jest obszarem o nieskończonej wewnętrzności. Jest to jego jednorodność, a więc to, co inaczej można powiedzieć i tak : We Wszechświecie każdy obserwator widzi zawsze zawartość i objętość substancji Wszechświata w postaci dualizmu ciało-przestrzeń.[5] Ideograficznie wygląda to tak:

I

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_12_ws3_1.jpg

II

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_13_ws3_1.jpg

III

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_14_ws3_1.jpg

IV

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_15_ws3_1.jpg

Wszechświat w każdym punkcie jest ten sam. Ciała są "sygnałem" zawartości, a przestrzenie - "sygnałem" objętości. Obie formy są pełne substancjalnie.

Analizując sprzężenie sygnału i braku sygnału w bicie informatycznym, okazało się, że sygnał i brak sygnału nie są faktami autonomicznymi. Oznacza to, że jeżeli w podobny sposób funkcjonuje relacja ciało-przestrzeń, to granica ciała (obiektu) nie przynależy ani do tego ciała, ani do przestrzeni w tym miejscu, gdzie styka się ona z ciałem. Z faktu zaś tego wynika jeszcze coś więcej: a mianowicie to, że jeżeli odmienność ciała i odmienność przestrzeni nie są oddzielone graniczeniem, to treść ciała i treść przestrzeni mają wspólną substancję, która w obrębie ciała wygląda jak ciało, zaś w obrębie przestrzeni - jak przestrzeń. Stąd nieuniknionym jawi się pytanie: jak realizuje się owe przekształcanie się substancji absolutnie pojedynczej w dwie swoje odmienności? Odpowiedź jest prosta: Odwołując się do nieskończoności jako braku kresu, tę trzeba uznać, jako nie mającą środka. Brak środka oznacza geometrycznie asymetrię, zaś fizykalnie - brak równowagi. Jeżeli bezkres jest substancjalny, to oznacza, że substancja nie osiąga nigdy równowagi między byciem zawartością, a byciem objętością. Zatem odnosząc zawartość do wypełniania, a wypełnianie jako powodujące skutek w postaci objętości, to uznać trzeba, że zawartość jako wypełnienie i objętość jako skutek, nie będą mogły ujawniać się we wspólnym punkcie. Ten zaś fakt pokazuje, że punkt matematycznie zakładany jako bezwymiarowy znacznik miejsca (lokalizacji) jest najzwyczajniejszą niedorzecznością. Jeżeli w podobny sposób tworzyć wszelkie formy idei ilościowych, to tak rozumiane abstrakty, są błędnymi przez to, że funkcjonują jako sygnały w sobie, a co pokazaliśmy, że jest niemożliwe. Sygnał w pojedynkę jest nieinformatywny, a więc nie niosący treści jakiejkolwiek. Oznacza to, że abstrahowanie jest niemożliwe, a przeświadczenie o takim odrywaniu pojęć od obiektów realnych - zwykłym złudzeniem.

Czy można zatem wyciągnąć inne jeszcze wnioski z wykazania, że Wszechświat jest dualny przez odmienność przejawu zawartości i objętości? Tak - i to bardzo głębokie.

Wykazując, że składowe bitu (sygnał i brak sygnału) w pojedynkę nie mają swoich tożsamości znaczeniowych i zjawiskowych, pokazaliśmy, że "jest1" sygnału ujawnieniu ulega przez "jest2" braku sygnału. Zatem zdefiniowanie sygnału i braku sygnału zachodzi następująco:

a)  Sygnał jest1 obszarem, w którym nie ma braku sygnału.
b)  Brak sygnału jest2 obszarem, w którym nie ma sygnału.

Zdejmując powyższą regułę i odnosząc ją do relacji ciało-przestrzeń, otrzymujemy:

a1)  Ciało jest obszarem, w którym nie ma przestrzeni.
b1)  Przestrzeń jest obszarem, w którym nie ma ciała.

 

Wnioskiem z obu podobieństw definiotwórczych jest wskazanie, że definicje sygnału i braku sygnału są swoistościami konotacyjnymi. Sygnał i brak sygnału mają wspólną własność w tym, że są. Zatem "jest" obszarów sygnału i ciała polega na obecności. Analogicznie jest z brakiem sygnału i przestrzenią. "Jest" sygnału i "jest" braku sygnału nie są jednak symetryczne z tego powodu, że w relacji obiekt-tło, obiekt jest mniejszy od tła, jak tło okala obiekt. Jest to następstwo różnicy między zawartością i objętością. Zatem do wyrażenia Wszechświata jako objętości należy użyć odniesienia do braku sygnału. Ponieważ wykazaliśmy, że brakowi sygnału przysługuje "jest2", czyli "jest brak sygnału", to punktowi pojęciowemu zdjętemu z "jest brak", przysługuje funkcja oznaczająca "tu jest brak". Tworząc z linii złożonej z punktów konotujących "tu jest brak" okrąg, ten uzyskuje sens "tu jest brak granicy" (graniczenia, oddzielania). Jest to najprostszy model nieskończoności Wszechświata w jego rozległości (patrz rysunek nr 4 i rys. nr 5 str. 25 i 32 w "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata" na www.sheller.pl i na www.heller-institut,de). Łatwo zauważamy, że to, co dotąd zdawało się niemożliwe, zostało przełamane: dzięki odwróceniu konotacji stało się możliwe "narysowanie" nieskończoności na skończonej kartce papieru. Zauważmy: obszar wewnątrz odwróconego konotacyjnie okręgu przynależy do obszaru na zewnątrz okręgu, a na tym polega nieskończoność: wykraczająca poza swój przejaw objętość. Stąd objętość musi być jednorodnie odmienna: musi być okalająca i zmieniać swoje przejawy. Tło ciał niebieskich jako przestrzeń przejawia się polem antygrawitacyjnym, a w skali mikrokosmicznej polem ładunkowym (o czym ściślej nieco później). Zawartość przejawia się grawitacją jako polem spajającym. Ze wskazania na niezdolność sygnału i braku sygnału do autonomicznego przejawiania się, wynika bardzo poważna konsekwencja matematyczna. Otóż zauważmy: Pokazaliśmy, że sygnał nie jest dla siebie swoją wielością. Zatem długość sygnału nie ma żadnego sensu, dopóty nie pojawi się brak sygnału. Prościej mówiąc: czy sygnał będzie trwał sekundę, czy pięć godzin[6], jest to sygnał bez miary. Nie jest mnogością sygnałów sygnał, gdyż nie jest możliwe odcinanie sygnałów przez sygnał:

I

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_16_ws3_1.jpg

II

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_17_ws3_1.jpg

Powyższe stwierdzenia i zobrazowania rzutują na ważkie dla matematyki zagadnienie interwału w rytmie ilościowym lub prościej mówiąc tak zwanych "kroków ilościowych".

Poprzez to, że abstrahowanie matematyczne polega na metodycznym uznawaniu obiektów ilościowych za autonomiczne, czyli oderwane od związku z obiektami realnymi fizycznie, przeto relacje między tak zakładanymi obiekto-pojęciami są również abstrakcyjne. Abstrakcjonizm matematyczny nie jest następstwem pozytywnych doświadczeń (także eksperymentów) na materiale realnej przyrody, lecz odwrotnie: jest skutkiem niepowodzenia w poszukiwaniu uniwersalnego składnika wszystkich rzeczy (minerałów, roślin, zwierząt, cieczy, gazów, "substancji" ważkich). Z tego właśnie względu uznano, że zachowanie ścisłości liczbowej jest możliwe wtedy i tylko wtedy, kiedy liczby uznajemy za niezależne od czegokolwiek, poza nimi samymi. "2+2=4" jest matematyczną prawdą ścisłą dlatego, że dla "2", "+", "2", "=", "4" ścisłość przypisano poszczególnym wyrazom równania. Sądzi się więc o konkluzji, iż "2+2=4" jest prawdą wieczną, ścisłą i niezmienną. Rzecz w tym, że należy zauważyć, że abstrakcjonizmowi daje się postawić bardzo prosty zarzut:

:Skoro pojęcia matematyczne są autonomiczne, a więc nie odnoszące się do czegokolwiek, zatem nie opisują cokolwiek. Łączenie abstraktów z realnymi obiektami musi być sztuczne. Twierdzenie powyższe odnosi się także do relacji matematycznych. Tworząc relacje między pojęciami abstrakcyjnymi, tworzymy także abstrakcyjne relacje.

Aby uznać prawdziwość powyższych twierdzeń, potrzeba dwóch warunków: uczciwości uczonych, jako zdolności do wypowiedzenia prawdy i zdolności zbudowania dowodu. Dowód uzależniony od uczciwości moralnej uczonych polega na tym, iż z uczciwie ujawnionej historii dyscyplin matematyczno-fizykalnych wynika, że eksperymentowanie w fizyce i teoryzowanie są dwoma różnymi rozwojami wiedzy. Przybór wiedzy zjawisk nie wyrastał z przewidywań dedukcyjno-logicznych, lecz z przypadkowych odkryć bazujących na niezwerbalizowanych intuicjach i całkowitych przypadkach. Manipulatywne oraz intuitywne eksperymentowanie z prądem elektrycznym i promieniotwórczością dały to, co nazywamy danymi zjawiskowymi. To zaś, co nazywamy teorią jest dopasowywaniem modeli opisowych, które mogą pokrywać swoim sensem sens zjawisk. Istotą potwornego zakłamania w teoretycznym obrazie fizyki jest to, że mając przewagę autorytetu i tytułu tak zwani teoretycy, panując nad pisarstwem i nauczaniem, w interpretowaniu zjawisk przywłaszczali sobie prawo poglądu na zjawiska i zyskiwali to w ten sposób, że opis odkryć eksperymentalnych zamieniali na odkrycia teoretyczne i ich poprawność uzasadniano danymi z laboratorium. Stąd w podręcznikach i wykładach za odkrycia podaje się konstrukty teoretyczne, a za dowody ich prawdziwości rzeczywiste odkrycia doświadczalne. Hańba takiego teoretyzmu polega na tym, że bez mała do zera sprowadza się tę pracę, którą wykonali ludzie wybitni, mający to nieszczęście, że za bezpośrednie obcowanie z przyrodą dane im było zacisze wśród instrumentów i... bieda codzienna. Na poziomie teoretycznym panowała zaś żarłoczność danych eksperymentalnych, zawiść oraz żądza sukcesu i sławy. Prawdziwie wielcy zostali bezimienni. Prawdziwi odkrywcy dostawali działkę w sławie lub nic! I na tym polega paradoks w rozwoju nowożytnej fizyki, że w miarę jak przybywało danych o niejasności atomów (cząstek elementarnych), przyrodoznawstwo stawało się epoką atomową. Szaleństwo matematycznego abstrakcjonizmu zaczęło objawiać się tym, iż zaczęto narzucać oczekiwania na takie a nie inne dane eksperymentalne, jak dla wyprodukowanych bytów wirtualnych zachodziła potrzeba ich realizmu fizycznego. Żyjemy w czasie, kiedy w laboratoriach zabrakło "materiału" dla wielu cząstek wirtualnych i danych dla odkrycia grawitacji i śnionej unifikacji teorii kwantowej z teorią względności. Abstrakcjonizm matematyczny rozrósł się do paradygmatu ścisłości przez to, że używano go do podmieniania pierwszeństwa w odkryciach i dlatego, że nie zauważono, iż pojęcia myślowe są możliwe tylko dlatego, że pole wyobraźni i pojęcie zwerbalizowane są relacją informatyczną obiekt-tło, i odpowiednikiem relacji "jest1" sygnał - "jest2" brak sygnału.

Zwróćmy przeto uwagę na matematyczny sens relacji generator-sygnał-brak sygnału:

Rytm sygnał-brak sygnału polega na "jest dodatnim" i "jest ujemnym". Oznacza to, że interwałem między jednym a drugim sygnałem jest obecność braku sygnału:

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_18_ws3_1.jpg

Powyższe wymaga uzupełnienia, że z "lewej" strony sygnału momentem braku sygnału jest jego koniec. Ten koniec braku sygnału w sygnale jest jego początkiem. Koniec sygnału zaś jest umocowany w początku braku sygnału. Takie łączenie oznacza to, że koniec braku sygnału przed sygnałem i początek braku sygnału po sygnale, nie są złączeniem się w jeden i ten sam brak sygnału(!), lecz w nową formę braku sygnału.

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_19_ws3_1.jpg

Wynika to z tego, że postęp sygnału i postęp braku sygnału są postępami po zawartości i po objętości. Zatem kroki po sygnale są postępem "do" mikrokosmosu (- ∞).[7] Początek braku sygnału po sygnale jest już przesunięty w głąb makrokosmosu.

Wadą główną abstrakcjonizmu matematycznego najpierw jest to, że w jego uprawianiu permanentnie nie uwzględnia się tego, że relacje ilościowe są wtórne względem relacji przyrodniczych. Struktura ilościowa jest bowiem możliwa przez zbiór obiektów odmiennych. Ilość w środowisku niestrukturalnym jest niemożliwa tak dalece, jak przy braku obiektów względem siebie odmiennych, nie mogą występować zliczenia ani zliczający. Obiekt-obserwator mogący postrzegać ilość, jest w obrębie tej ilości, a nie poza nią. Drugą wadą abstrakcjonizmu jest to, iż w abstrahowaniu ilości od składowych przyrody, rodzi się w umyśle przeświadczenie, że prawa ilościowe są źródłowo emanowane przez umysł i przekształcane do idei mających jedynie byt logiczny. Stąd idee matematyczne są rozumiane raz jako byty idealne, a innym razem jako narzędzia prawdy. Poznanie naukowe oparte na abstrakcjonizmie matematycznym cechuje to, że poznanie Wszechświata rozumie się jako jego budowanie. Stąd Wszechświat fizyczno-matematyczne przyrodoznawstwo ujmuje historycznie jako powstały i jako zbudowany. Moment początkowy i właściwości części są na różne sposoby wyobrażane i składane.

Analiza generatora i bitu informatycznego wykazuje zaś, że sens pojęć ilościowych podlega rytmowi obiekt-tło, czyli rytmowi sygnału i braku sygnału. Oznacza to, że przerwa między obiektami matematycznymi ma także wartość matematyczną, ale i fizykalną. Przyrost i zliczanie zawiera następujący problem: za przykład weźmy ziarnka grochu i liczby układu dziesiętnego:

1)  Ułóżmy szereg z ziaren grochu np.

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_20_ws3_1.jpg

2)  Ziarna grochu stanowią desygnatową realność struktury w przyrodzie. Zatem jeżeli każde ziarno określimy jako jedno ziarno (1 ziarno), to zaprezentowany zbiór ziaren można wyrazić następująco:

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_21_ws3_1.jpg

Sumaryczność obu przykładów zaś jest taka:

1+2+3+4+5=15          1+1+1+1+1=5

Rzecz jasna, zdajemy sobie tutaj sprawę z tego, że szeregowanie i zliczanie różnią się w ten sposób, iż w szeregowaniu oznaczamy kolejność w położeniu, zaś w zliczaniu sumujemy pojedynczość obiektów. Taką uwagę może zgłosić każdy matematyk. Uwaga ta nie zawiera jednak słusznej racji. Dlaczego? Otóż dlatego, że w oderwaniu od ziaren grochu, czyli przy uznaniu liczb, jako abstraktów, tracimy ich rozróżnialność znaczeniową. Liczba przypisana może być tak obiektowi, jak i aktowi obserwacji. Widząc pięć groszków, mogę powiedzieć, widzę pięć groszków. Zatem jeden akt widzenia, jeżeli wyrażę jako "1", to 1x widzieć 5 groszków odpowiada 1x5=5. Nie będzie przeto prawdą, kiedy powiem, że, pięć razy widząc 5 groszków (jeżeli są to te same), widzę 25 groszków. Mało tego: powiedzieć "jeden raz" jako "1x", brzmi tautologią przez to, że słowa "jeden" i "raz" mają ten sam sens przez to, że "jeden" jako ilość i "raz" jako występowanie odpowiadają "pojedynczości". Jeżeli powyższe odniesiemy do zasady sygnał-brak sygnału, to traktując ?jeden groszek? jako sygnał, wypowiadając zwrot "jeden raz groszek", wygłaszamy wierutną bzdurę, bo sygnał nie ma możliwości stwierdzić o sobie, że "jest". "Jeden" przynależy do groszku, zaś "raz" przynależy do obserwatora. W zwrocie "1x groszek" "1x" to akt spostrzegania, a "groszek (1)", to obiekt podlegający spostrzeżeniu. Bez obserwatora różniącego się od groszku, "1x 1 groszek" nie mogłoby zaistnieć ani jako relacja ilościowa, ani jako relacja obserwacyjna. Powyższe oznacza, że realizm matematyczny jest pochodną realizmu fizycznego. Groch i obserwator, matematyk i liczba muszą swym realizmem tkwić w realizmie przyrody. Ilość jest następstwem różnic jakościowych, a nie rytmem idei bytujących w umysłach i w najwyższym piętrze nieba.(!) Aby móc zliczać musi być co zliczać i musi być zliczający, powiązani wspólnym ośrodkiem.

Opisać istotowość przyrody okazuje się więc potrzebą wyjaśnienia na czym polega mnogość, a na czym pojedynczość oraz w jakiego rodzaju są związku. Złożoność tego zagadnienia polega na tym, że wymaga powiązania jakościowej i ilościowej strony przyrody, a więc tego co "namacalne" z tym co zliczane. Jest więc to zagadnienie struktury. Rzecz jednak w tym, że struktura nie polega tylko na ziarnistości, a więc nie tylko na mnogości obiektów, ale także na oddziaływaniach między obiektami. Do oddziaływań należą zaś nie tylko fizyczne i chemiczne reakcje obiektu na obiekt, ale także psychiczne i poznawcze, jak ruchy zwierząt nie są wynikiem ich popychania. Oto zwierze stoi. Jest obiektem fizycznym o strukturze biologicznej. Raptem zaczyna się poruszać. Nie otrzymało żadnego mechanicznego pchnięcia: ruch zwierzęcia jednak się zaczął. W jaki sposób? Skąd bierze się ruch we Wszechświecie? Obiektem jest także człowiek. Na czym polega jego psychika, świadomość, myślenie i poznawanie? Co to znaczy być obiektem? Gdzie tkwi przyczyna jakości? Czym różni się jakość od substancji, czym jest odmienność jakości od ilości? Co to znaczy jedność, a co to znaczy pojedynczość, co to znaczy część, a co całość? W jaki sposób Wszechświat jest całością, a w jaki sposób część jest częścią? Jak jest możliwa relacja całość Wszechświat i część Wszechświata? Oto zbiór pytań, które muszą być brane pod uwagę w każdej próbie unifikowania wiedzy ludzkiej. Ile z tych pytań fizycy i matematycy zdolni są uznać, ile pojąć, jeżeli zważyć zaistniałą pogardę dla filozofii z niesłusznych powodów wyprowadzoną?

Mimo tego ogromu możliwych pytań, które powyżej tylko w części zaprezentowaliśmy, uczeni wielokroć podkreślali, że w swojej ostateczności przyroda jest prosta w tym znaczeniu, iż niesamowita różnorodność zjawisk jest pochodną kilku fundamentalnych jej właściwości. Fizycy od ponad stu lat zgodnie twierdzą, iż udana wielka unifikacja, to znalezienie (dających się sprowadzić do kilku) aksjomatów, z których mogłoby wynikać wszystko. Z problemem aksjomatu wiąże się jednak oparcie twierdzenia. Z twierdzeniem jest tak, że trzeba je od czegoś zacząć. Rozróżnia się przeto twierdzenia, których pewność zakotwicza się w zjawiskach i takie, które zakłada się jako pewne przez oczywistość pojęciową.

W rozważaniach nad istotą przyrody uczestniczy Człowiek: istota osamotniona przez właśnie swoją świadomość. To tylko my, ludzie mamy zdolność dociekania Ostateczności. W dociekaniach tych nie mamy partnerów spoza naszego gatunku. To nas wyróżnia. Każdego dnia doświadczamy, że wszystko przemija, ale wiemy, że tylko my to rozumiemy. Nie chcemy się przeto zgodzić na bycie epizodem bez znaczenia w historii Wszechświata. Szukamy więc powodu naszego życia. Życie jest fascynujące, bo jest samo w sobie radością cielesną i intelektualną. Stąd nasze "ja" szuka wytłumaczenia siebie we Wszechświecie: szuka istoty ciała i istoty rozumu. W badaniach naukowych jesteśmy ludźmi. Szukamy ścisłości nie tylko fizycznej, nie tylko matematycznej. Szukamy także ścisłości egzystencjalnej. Mówienie o atomach jest mówieniem o nas, skoro się z nich składamy. Stojąc na szczycie w byciu obiektem przyrody doświadczamy i tego, że wszystko co inne od nas, to już przepaść, jak zwierzęta z gromady, do której się zaliczamy, nie posiadają zwerbalizowanej świadomości. Zwracając się ku makrokosmosowi widzimy przestrzeń i ciała niebieskie, zaś badając mikrokosmos, tym bardziej stajemy przed światem niemym, nieludzkim, w którym króluje substancja, ładunek i ruch. A mimo tego wszystkiego pozostaje fakt, że jesteśmy we Wszechświecie: Co nas z nim łączy, a co nas dzieli? Jest w tym pytaniu podpytanie: co nas wyróżnia? Wyróżnia nas to, że stawiamy takie właśnie pytania. Pytać o związek człowieka ze Wszechświatem jest już odpowiedzią, że ten związek istnieje. Właściwie postawione pytanie rozstrzygnie więc o tej sprawie.

Odkrywając dualność a jednocześnie nierozdzielność składowych najmniejszej cząstki informacji wykazaliśmy, że informacja zarówno jako zjawisko fizyczne, jak i zjawisko dyrektywno-komunikatywne wymaga substancji, dynamizmu, odmienności i spójności. Informatyczność okazała się zjawiskiem i zagadnieniem szerszym od fizyczności i logiczności, ponieważ ujawniła relację obiekt-tło, jako globalne prawo powinowactwa i różnicy na każdym poziomie struktury przyrody. Zjawisko odcinania się obiektu od tła dotyczy tak relacji ciało-przestrzeń, jak i relacji obiekt wyobrażany-pole wyobraźni. Wskazując, że brak sygnału ma bycie, odkryliśmy bycie przestrzeni jako równoprawne z byciem ciała. Ten fakt wymógł tą szczególną konkluzję, że ciał, a więc wszystkiego tego, co ważkie nie wolno utożsamiać z byciem substancją (materią) Wszechświata. Cielesność i przestrzenność okazały się być w jednakowym stopniu substancjalne, zaś ich przeciwieństwa odmiennymi przejawami jednej i tej samej niezłożonej rodzajowo substancji. Analiza bitu informatycznego i generatora cybernetycznego uprzytomniła nam, że bycie Wszechświata jako substancji i bycie ciała oraz przestrzeni jako analogów składowych bitu nie są faktami równoległymi. To zaś rewolucjonizuje naszą wiedzę w ten szczególny sposób, iż odkrywamy hierarchiczność w tym miejscu, gdzie finalizowała się dotychczas nasza pewność logiczna i empiryczna. "Jest" okazało się mieć strukturę. "Jest" substancji Wszechświata polega na istnieniu. "Jest" ciała i przestrzeni polega na pochodności od istnienia a więc na obecności. Wykazując, że generator względem sygnału i braku sygnału jest całością, wykazaliśmy, że jest także pojedynczością. Pojedynczość ta wynika ze związku między sygnałem i brakiem sygnału, ponieważ oba są następstwem własności generatora. Sygnał i brak sygnału nie posiadając autonomicznych "jest", ujawniają, że generator ma tożsamość jednolitą właśnie przez to, że jego przejawy uzyskują obecność przez przemienne dookreślanie. Sygnał i brak sygnału, nie mogąc być rozdzielne, ujawniają, że są wygenerowane przez jedną i tą samą substancję.

Aby więc dociekać sensu sygnału i braku sygnału, które ujawniają generator wiecznym, pytanie o sens generatora nie może polegać na formule jak powstał, lecz na zapytaniu, w jaki sposób istnieje. Oczywistość wieczności generatora względem sygnału i braku sygnału wynika stąd, że sygnał od generatora przedziela brak sygnału, zaś brak sygnału od generatora przedziela sygnał. Wykazaliśmy przecież, że sygnał i brak sygnału w pojedynkę nie posiadają żadnego realizmu. Ponieważ także wykazaliśmy, że ciało i przestrzeń są dualne w ten sam sposób jak bit, przeto informatywność relacji ciało-przestrzeń polega na dualizmie dookreśleniowym, czyli że ciało i przestrzeń w pojedynkę są niemożliwe. Zatem strukturę przyrody odkrywamy jako natury cybernetycznej. Oznacza to, że rytm fizyczny i rytm logiczny podlegają rytmowi generatora-Wszechświata. Relacja ilość-jakość i relacja ciało-przestrzeń są dualne cybernetycznie. Zagadnienie istoty Wszechświata sprowadza się więc do pytania: w jaki sposób jednopostaciowa substancja Wszechświata jest dynamiczna? "Dynamiczna" oznacza teraz "tworząca". Człowiek rozumny, czyli my, ludzie, jesteśmy we Wszechświecie zawsze w jego wnętrzu: jesteśmy wygenerowani i uformowani jako obecni wedle zasady bitu. Nie jesteśmy istnieniami w sensie bycia Wszechświatami. Ciało nasze i świadomość są przejawami substancji nieskończoności Wszechświata i funkcjonujemy w sposobie bycia tegoż Wszechświata. Pokrewieństwo nasze z Nieskończonością oddaje wspaniale tytuł książki Dittfurta "Dzieci Wszechświata". Nie jest zatem przypadkiem, że światła nie widzimy z boku. Nie oznacza to jednak, że nic nie widzimy. Widzimy przejaw Nieskończoności!

<< początek

2/5.  Wyprowadzenie modelu sposobu istnienia Wszechświata

A.
Aksjomaty i pojęcia

-Wszechświat: Wszechświat jest nieskończonością jednolitej absolutnie spójnej substancji.

Opis aksjomatu:

:Wszechświat jako rzeczywistość ostateczna nie jest możliwy do zdefiniowania jako obiekt w dotychczasowym rozumieniu pojęcia "obiekt". Wynika to z tego, że Wszechświat nie jest możliwy do przyrównania czemukolwiek, a przez to nie stosuje się do jego opisu żaden sąd sprawozdawczy posługujący się definiensem i definiendum. Do Wszechświata nie stosuje się przedmiotowość, czas ani przyrównanie. Wszystko, co daje się wyszczególnić, a więc ciała i przestrzenie we wszystkich swych formach występowania oraz oddziaływania są przejawami Wszechświata. Są wytworem Wszechświata. Takie pojęcia jak "rodzaj, ciało, korpuskuła, przestrzeń, pole, masa, energia, ruch, oddziaływanie, świadomość, myślenie, doznawanie, spostrzeżenie, opis, mowa, informacja" są przejawami Wszechświata. Wszechświat jest całością absolutnie pojedynczą oraz totalną przez swoją nieskończoność. Składowe obserwowanej struktury przyrody nie są przeto mnogością wielorakich substancji. Oznacza to, że nie posiadają istnienia, które przysługuje tylko Wszechświatowi. To, że zdecydowaliśmy się nazwać tak rozumiany Wszechświat "wszechświatem" wynikło stąd, że w dotychczasowym rozumieniu ostateczności przyrody jako "wszystkiego co ma obecność" zawiera się takie właśnie nazwanie. Język, którym się dotychczas posługujemy, musi zostać zmieniony o tyle, o ile wynika to z odkrycia struktury w obrębie pojęcia "jest". Aby to mogło stać się możliwe, najpierw musi zostać ta struktura wyrażona aktualnymi pojęciami. Każda przebudowa znaczeń pojęciowych jest w związku ze zmianą sądu o zjawiskach, a dokonuje się w obrębie starych brzmień nazewniczo-znaczeniowych.

Podane powyżej rozszerzenie definicji Wszechświata nie powinno brzmieć zaskakująco dla nikogo, kto zna historię nauki w jej kontekstach filozoficznych i przyrodoznawczych. Osią wysiłku poznawczego ludzkości zawsze była dążność do odkrycia związku między doczesnością a Ostatecznością. Wysiłek ten różnicował się na wielość sposobów podejścia do zagadnienia. Fakt ten ma swoje uzasadnienie w tym, iż człowiek będąc zawsze składową doczesności, ją rozumiał nie tylko jako otaczającą go strukturalną przyrodę, ale spostrzegając siebie jako strukturę składowych ciała i składowych swoich doznań, także umieszczał ją w owej doczesności, a tę interpolował na sens Wszechświata. Stąd ów fakt, że ludzki wysiłek poznawczy niezmiennie polegał na dążeniu do odkrycia związku części z całością ostateczną, co nie zawsze było uprzytamniane. Mimo wszelkich różnic w sposobach dociekania kosmologicznej relacji części do całości, zawsze było tak, iż zwracano uwagę na to, że całość jest czymś więcej niż sumą swoich części. Nikt jednak nie potrafił uchwycić sensu tego czegoś więcej. Zagadką zawsze był ruch. Wynikała ona stąd, iż źródłem ruchu nie może być żaden obiekt, który jest skończony w obrębie bycia częścią. Stąd w rozważaniach nad sensem obiektu trudności polegały na tym, że im bardziej zakładano go autonomicznym, tym bardziej stawał się on niewyobrażalny, jako obiekt aktywny. Już na tym etapie zachodziła niezbędność odwoływania się do otoczenia zewnętrznego, jak dla ruchu obiektu autonomicznego impuls musi pochodzić z poza niego. A poza nim jest przecież już obszar całości, a więc Wszechświat. Nie dającym się uniknąć w rozważaniach o obiektach i ruchu, jest zagadnienie ośrodka. Złożoność rozważań nad ośrodkiem tkwi w tym, że o ile zachodzi konieczność uznawania go za odmiennym od obiektów, o tyle jawi się także konieczność, aby miał wspólne momenty z tymiż obiektami. Zwykłe zderzenie obiektów tonie w niewyobrażalności, ponieważ zetknięcie się obiektów absolutnie autonomicznych jest pojęciem w sobie sprzecznym właśnie przez to, że w miejscu styku zachodzi przecież uspójnienie. Obiekty autonomiczne przez zawartość są niekomunikatywne na każdym wyobrażalnym poziomie. Zakładając z kolei wspólną substancję w obiekcie i ośrodku jawi się znów kolaps wyobrażeniowy, gdyż ta sama substancja w obiekcie i ośrodku kasuje sens tak obiektu jak i ośrodka. Parmenidejska ciągłość i demokrytejski atomizm (a także nowożytny) grzęzły w dylemacie ciągłości i części w związku z ośrodkiem. Żadnemu ze stanowisk w sprawie części i całości nie udawało się obyć bez uwzględnienia tego, co wykluczano w danej teorii. Zagadnienie relacji między częścią i całością jest dylematem zależności między substancją-obiektem a ośrodkiem. Zatem problem wykształcania się struktury przyrody wymaga wyprecyzowania istoty powstawania i istoty stwarzania, gdzie różnica sprowadza się do zdawania sobie sprawy, że jeżeli mówimy, że części powstają, to nie możemy mówić, że się stwarzają. Tu zaś tkwi problem kierunku: czy całość powstaje (a więc jest stwarzana) przez części, czy części powstają (są stwarzane) przez całość. Traktując całość ostateczną jako "zbudowaną" z części, to już stwierdzamy, iż została zbudowana, a przez to tak rozumiany Wszechświat nie może mieć żadnego udziału w tworzeniu doczesności rozumianej fizycznie i logicznie. Kontrargumentem obalającym sens takiego Wszechświata jest wskazanie na całkowitą niewytłumaczalność ruchu. Przyjmując założenie, że całość powołuje obecność części, natychmiast musimy być świadomi tego, że pojawia się zagadnienie Wszechświata jako substancji i zagadnienie, jak należy rozumieć wypełnienie obiektów, przestrzeni i ośrodka. Zagrożeniem dla tego wyboru kierunku kreacji przyrody jest to, że substancja całości, jako ta sama substancja w obiektach, przeczy różnicom między obiektami. I tym, co nie było możliwe do momentu odkrycia istoty rytmu cybernetycznego, było to właśnie, iż nie potrafiliśmy zauważyć, że nieskończoność, jako bezkres "ilościowy" pojedynczej substancji starcza, aby być nierównoważnością w swojej zawartości do swojej objętości i powodować samodynamizm Wszechświata w taki sposób, iż staje się on zawartością, tworzącą wypełnienie i objętość, zaś względem nich pozostaje także ośrodkiem. Zawartość i objętość całości nieskończonej nie mogąc się równoważyć, nie mogą przejawiać się we wspólnym punkcie. Jest to zasada braku środka w nieskończoności, a więc braku punktów równoważenia.

Dowód empiryczny:

Aby wywieść dowód empiryczny, że Wszechświat jest nieskończonością substancjalną, należy odwołać się do faktów: samej nieskończoności i obserwatora. Ponieważ nieskończoność nie ma granic na zewnątrz, przeto cokolwiek, co da się wyróżnić, znajduje się w "obszarze" nieskończoności. Zatem obserwator nieskończoności zawsze jest w niej, a przez to patrząc przed siebie widzi nieskończoność. Na tym polega izotropowość nieskończoności. Wnioskiem z powyższego założenia jest, że nieskończoność nie ma obrazu zewnętrznego, co odpowiada pojęciu "braku obrazu bocznego". Wyzwalającym pytaniem będzie: "Czy w takim razie występuje zjawisko, które ujawni właśnie tę cechę Wszechświata, że nie jest on widoczny z boku?" Aby znaleźć odpowiedź, należy zbadać związek między nieskończonością a substancjalnością, ponieważ z tej relacji wynika możliwość uchwycenia cech specyficznych substancji Wszechświata jako zawartości, objętości i ośrodka. Tej i takiej analizy dokonaliśmy w badaniu relacji generator-bit i dualności bitu. Dokonując przeglądu empirii fizykalnej, w prosty sposób wychwytujemy, że właściwość światła, które reprezentatywne jest dla substancji Wszechświata jako całości, spełnia poszukiwane objawy: jest widoczne zawsze w kierunku do obserwatora, a więc w kierunku od makro- do mikrokosmosu, zaś traci ten i taki objaw obserwowane z boku i od tyłu. Brak rozpraszania światła przez światło wzmacnia twierdzenie o pojedynczości substancjalnej Wszechświata. Otrzymane wyniki rzutują i na to, że pytaniem niedozwolonym o Wszechświat jest takie, w którym zakładamy jego powstanie. Powstanie dotyczy skutków przejawu Wszechświata, zaś dociekanie istotowości Wszechświata podlega pytaniu: "W jaki sposób Wszechświat istnieje?".

Odniesienia: "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata", a także rys. 4 i 5 oraz 10-14 w wersji animowanej - www.sheller.pl oraz www.heller-institut.de.

-Substancja Wszechświata: jest jedynym bytem fizycznym, bezstrukturalnym rodzajowo, tworzącym nieskończoną ilość swych przejawów. Jest to istnienie, które nie podlega zjawisku czasu ani żadnej innej miary. Substancja Wszechświata zjawisk, sama nie jest zjawiskiem, natomiast sposób jej bycia polega na tym, że skutkiem braku równoważności między zawartością i objętością jest stwórczo- dynamiczna.

Opis aksjomatu:

Do momentu odkrycia kosmologicznego rzutowania generatora bitu informatycznego, uczeni nie potrafili spostrzegać różnicy między sądem (twierdzeniem) logicznym, informacją zawierającą takiż sąd i obiektem przyrodniczym w ich istotach różnicy i związku. Świat pojęć i świat obiektów były światami atomistycznymi w tym najogólniejszym znaczeniu, że brak świadomości o związku substancji z informacją rozdzielał świat twierdzeń od świata obiektów przerwą. Te dwa światy funkcjonując autonomicznie powodowały, że nie było możliwe uzgodnić istoty obserwatora z istotą obiektów obserwacji. Moment rozpoczęcia prac nad maszynowym sposobem przekazywania informacji, to tyle, co niezbędność nałożenia treści logicznej na treść procesu "materialnego" (substancjalnego). I tu jawi się kolejny problem: co musi zostać spełnione, aby treść logiczna mogła zostać nałożona na treść fizyczną. Myśl o maszynie informatycznej wymusza pytanie o to, w jaki sposób modelować zjawisko fizyczne, aby przybrało kształt logicznej informacji. "Mechanicznie" wytworzyć zdanie, to tyle, co fizycznie osiągnąć przejaw oddający graficzną i logiczną postać tegoż zdania. W sensie formalnym logika zaczyna się dopiero na poziomie zdania (sądu). Nazwa (jako pojedyncze pojęcie) w sensie logicznym nie stanowi nic (z czym nie należy mylić tego, że każda nazwa ma jakiś kontekst myślowy czy sytuacyjny). Logika zaczyna się od rachunku zdań, bo tym jest dowodzenie jako zdawanie sprawy z doznań, ocen i zjawisk. Dla informatyków zagadnienie przybrało postać zapytania o warunek najmniejszej porcji informacji. Badając język, odkrywamy najpierw alfabet, a więc składowe zwane głoskami i literami, z których tworzone są słowa, a na poziomie pisma-wyrazy. W sensie informatycznym alfabet, to nie głosko-litera, ale twór, który musi spełniać model i przejaw. Żeby informatycznie wyrazić "A", które da się widzieć, trzeba uformować dyskretne z jednej strony, a fizyczne z drugiej, kanały o kształcie "A" jako obraz i jako treść. Stąd informatycy szukali sposobu na to, aby znaleźć taką parę zjawisk, która dozwoli na fizyczne powstanie idei kształtu i jej ujawnienie w postaci czytelnego obiektu o treści zadanej przez ideę. Dla najmniejszej cząstki informacji niezbędnym był bit: zjawisko jawne i zjawisko niejawne dozwalające się modelować. Najprzydatniejszym do tego celu okazał się prąd elektryczny, ponieważ posiada tę cechę szczególną, że zanikając w obwodzie, może powodować skutki roboczo-dodatkowe przez to, że zanikające pole magnetyczne daje efekty podobne do pola magnetycznego powstającego. Najważniejszym w tym wysiłku informatyków była ich pierwsza konstatacja: najmniejsza porcja informacji, to cząstka dualna, o przeciwnych własnościach, zaś jej składowe traktowane oddzielnie, w absolutnie równym stopniu nie mają sensu informatycznego. I mimo tej i takiej konkluzji bit informatyczny stał się jednym z największych przeoczeń nauki nowożytnej w jej wysiłku odkrywania istoty przyrody. Nie zwrócono uwagi na to, że przerywając obwód elektryczny generatora, ten w sensie informatycznym i fizycznym wytwarza brak sygnału, bez którego, jak orzeczono, sygnał nie ma żadnego sensu informatycznego. Zwracając uwagę właśnie na to, że najmniejsza cząstka informacji jest składową dwóch zjawisk, uzyskuje się rozumienie, że generator jest substancją generującą odmienne przejawy, że dla informatywności niezbędny jest dynamiczny, a więc niezrównoważony wewnętrznie substrat, jako podłoże mające zdolność wykształcania nierównoważnych przejawów. Badając bit, uzyskuje się wniosek o generatorze, że musi on być substancją jednorodną. Pochodne generatora, składowe bitu, nie są bowiem oddzielone czynnikiem trzecim. Oznacza to, że we wnętrzu generatora nie ma oddzielnych źródeł sygnału i braku sygnału, ponieważ, gdyby generator emitował sygnał i brak sygnału w porcjach, to prócz sygnału i braku sygnału musiałyby występować porcje trzecie, które nie byłyby ani sygnałem, ani brakiem sygnału. Odnosząc generator informatyczny do Wszechświata, ten odkrywamy jako substancję jednorodną i dynamiczną.

Dowód empiryczny:

Faktami empirycznymi uzasadniającymi istnienie absolutnie pojedynczej substancji Wszechświata są wszystkie ustalenia mechaniki kwantowej.(!) Niemożliwość oglądalności pojedynczego obiektu mikrokosmicznego w jego jednoznacznym położeniu wynika z tego, że nie jest możliwy obiekt częściowy, który byłby autonomicznym bytem substancjalnym, mającym jednocześnie pełne autonomiczne istnienie.

Powyższe stwierdzenie w całości obala sens pojęcia materii przez to, że ujawnieniu ulega, iż substancjalność nie jest sumą wielu substancji. Zerwanie z atomizmem substancjalnym w fizyce dokonało się w ten sposób, że zmieniono sens obiektu fizycznego z jego kontekstu substancjalnego na kontekst masowy. Byt przyznano masie, która już nie jest obiektem istniejącym, lecz zjawiskiem. Zdolność stawiania oporu sile jest przejawem, a jego wyrażeniem relacja. O masę nie można pytać "co to jest?", ponieważ jej sensem jest dwuskładnikowość: bezwładność i siła, zaś podskładnikami ruch i zmiana. Masa jest obiektem sztucznym przez to, że jej składowymi są pojęcia, a nie zawartość fizyczna. Pojęciowa treść masy jest tego samego rodzajem abstraktem, jak liczba w oderwaniu od związku z obiektem realnym przyrodniczo. Masa jako pojęcie, umożliwia uogólniać zawartość obiektów do mechanistycznego objawu bezwładności i zwartości, zaś omija problem istotowości substancji.

W mechanice kwantowej strona zjawiskowa mikrokosmosu została potwierdzona empirycznie, zaś nie zwrócono uwagi na to, że tło obiektu, czyli jego otoczenie musi być różne, a jednocześnie wspólne: różne o około 50%, aby obiekt był "widzialny" i wspólne, aby nie zachodziła przerwa autonomiczna w sobie, która by blokowała bycie obiektów w zdolności do oddziaływania. Widzialność obiektu mikrokosmicznego jest nieostra tak, jak obiekt i otaczająca go przestrzeń są relacją informatyczną obiekt-tło, a jednocześnie pochodną tej samej substancji, która w relacji obiekt-tło (korpuskuła-pole, ciało-przestrzeń) spełnia rolę ośrodka. Substancja Wszechświata nie ma ruchu ani liniowego, ani obrotowego, gdyż dla substancji nieskończenie rozległej nie ma tła odniesienia. Zatem ruchy struktury przyrody są ruchami przejawów, a nie Wszechświata. Ruch i obiekty, to pochodna z dynamicznego przesunięcia między zawartością a objętością Wszechświata typu substratowego, a więc takiego, który wynika jako nieustanne konfigurowanie się przejawów, a nie jako konfigurowanie się autonomicznych bytów w agregaty. Zdawać się to może szokującym, że za empiryczną zasadność założenia substancjalnie ciągłej istotowości przyrody przyjmujemy ustalenia mechaniki kwantowej, teorii, którą jednocześnie uchylamy. Swego czasu Max Planck także upominał fizyków, aby "nie podcinali gałęzi, na której siedzą", mając to na myśli, iż obalano mechanikę klasyczną posługując się jej argumentami. Zastępując teorię geocentryczną teorią heliocentryczną, nie był potrzebny wymóg,aby planety musiały zawrócić i Słońce musiało zacząć wędrować z Zachodu na Wschód.(!) Analizując istotę generatora i bitu informatycznego uzyskujemy rozumienie istotowości przyrody przez to, że fizyczność i logiczność ujawnione zostają jako wygenerowane przez całość dynamiczną z siebie samej. Kosmolodzy nazywają to nadwyżką struktury całości nad strukturą utworzoną z sumy części tej całości. Przewaga ta uwyraźnieniu ulega, kiedy całość od części odróżnia się tym, że cechą dodatkową całości jest zdolność stwarzania. Któryś z filozofów czasów dawnych zauważył, że całość ma materiał dla części, zaś część nie ma materiału, żeby stać większą.

-Zawartość, objętość, ośrodek a Wszechświat jako substrat: Zawartość, objętość oraz ośrodek są trójpojęciowym i trójobjawowym zespołem cech nieskończoności substancjalnej Wszechświata, który dla zjawisk jest ich substratem, a więc podłożem sprawczym.

Opis aksjomatów:

Wykazaliśmy, że Wszechświat nie jest "obiektem zbudowanym", lecz że jest całością aktywną samą przez się, a co oznacza, iż struktura przyrody jest generowana przez tę całość. Stwórcza aktywność całości musi więc z czegoś wynikać. Wskazanie na nieskończoność nie jest wcale trudne, jeżeli uzmysłowimy sobie sens części, który tkwi przy zakładaniu jej skończoności. Na sens części nie wpływa to, czy ma ona wymiar milionowych milimetra, kilometrów czy milionów kilometrów. Być częścią oznacza znajdować się w środowisku większym od niej. Zatem każdej wyobrażalnej części przysługuje skończony wymiar i otoczenie zewnętrzne. Nieskończoność ma więc uzasadnienie w braku uzasadnienia. Brak uzasadnienia nieskończoności polega więc na niemożliwości dowodu, który przeczyłby jej realności. Wszystkie dowody o zjawiskach uznawano za nielogiczne z momentem pojawienia się nieskończoności tylko dlatego, że nieskończoność przerywała możliwość równoważności dowodzenia z obiektem dowodzonym. To zaś przenoszono na nieskończoność samą, jako twór niszczący sens obiektu, a więc będący sam (nieskończoność) nonsensem.

W analizie związku między bitem a generatorem ujawnione zostało to, że informatywność wynika z dynamizmu stanu początkowego, a więc z całości, jak sygnał i brak sygnału są fragmentarnymi przejawami generatora. Badając bit i odkrywając, że jego składowe nie są przedzielone stanem trzecim, ujawniliśmy, że generator nie może być zbudowany z dwóch generatorów emitujących sygnał i brak sygnału, ponieważ musiałby być zauważalny efekt nie przynależący ani do sygnału, ani do braku sygnału.

W oparciu o powyższe spostrzeżenie opiera się prawo do założenia, że Wszechświat jako całość musi być substancjalnie pojedynczy. Zakładając absolutnie pojedynczą substancję jako ostateczną całość, należy zauważyć, że najprostszym zbiorem jej cech będzie zawartość i objętość. Zawartość nieskończoności substancjalnej, pomimo, że nie da się jej oddzielić od objętości, ma pewien stopień głębszej fundamentalności, jak bez zawartości nie ma objętości. Prościej mówiąc, zawartość jest wypełnieniem, zaś objętość obrysowym znacznikiem wypełnienia: rodzajem skutku. Objętość względem zawartości jest przesunięta na zewnątrz, jest tendencyjnie skierowana "odśrodkowo". Wiążąc znaczenie zawartości z nieskończonością, o objętości należy powiedzieć, że jest brakiem zakończenia zawartości na zewnątrz. Jeżeli teraz nieskończoność wykażemy, że nie posiada środka, to przejaw zawartości i przejaw objętości nie będą mogły mieć jednego nawet punktu, w którym by się zrównoważyły. Oznacza to, że Wszechświat w dowolnym zakładaniu ilości punktów, w każdym jest nierównoważny w swych objawach. Inaczej mówiąc, stwierdzalność Wszechświata polega na tym, iż w każdym doświadczanym punkcie jest przejawem niepokrywania się zawartości z objętością. Zawartość i objętość będą zawsze przesunięte między sobą. Przesunięcie zawartości i objętości będzie więc różnicą położeń przejawów z uwagi na kierunki: do mikrokosmosu i makrokosmosu. Między zawartością i objętością zachodzić więc będzie napięcie, nazwijmy je doraźnie "energetyczne". Oznacza to, że cały Wszechświat jest napięty przez asymetrię zawartości do objętości, a przeto w każdym "miejscu" to napięcie będzie ujawniać się formą dualizmu zawartość-objętość. I dokładnie na tym polega istota cząstek elementarnych. Dualizm korpuskuła-pole w mikrokosmosie jest odbiciem dualności napiętej zawartości i objętości Wszechświata.(!) Z powyższego wynika zagadnienie substratu. Nieskończoność pojedynczej substancji jest substratem w tym sensie, że jako całość jest stanem wypełniającym swoje przejawy i jednocześnie przyczyną sprawczą odmienności tych przejawów. Tu na poziomie substratu wypełnienie i odmienność wynikają tak, iż mają swoje podłoże w całości Wszechświata, a jednocześnie są podtrzymywane. Odmienność jest zasilana napięciem całości. To zaś oznacza, że jednopostaciowa substancja Wszechświata ma trójłomną cechę: jest1 zawartością, jest2 objętością i jest3 ośrodkiem.

Wszechświat, substancja, zawartość, objętość i ośrodek są aksjomatycznymi faktami jednolitej teorii przyrody jako opisu sposobu istnienia Wszechświata. Kluczem do odkrycia właściwych relacji między tymi pięcioma głównymi aspektami przyrodzonej nam Ostateczności okazało się spostrzeżenie, że logiczność i fizyczność przyrody tkwią w cybernetycznej naturze całości, nazywanej "Wszechświatem". Wygenerowanie informacji o zawartości logicznej wymaga zjawiska fizycznego o dualnym składzie. Mało tego: składowe dualności bitu nie mogą być nadto rozdzielne substancjalnie ani oddzielone od źródła swego pochodzenia. Ostatnimi więc zagadnieniami, które pozostały nam do wyjaśnienia, to elementy poprawnego graficznie modelu sposobu istnienia Wszechświata, który pozwoli zrozumieć to, czym w swej istocie są wymienione w tytule niniejszego wykładu: grawitacja, cząstki elementarne, przestrzeń i ruch oraz czas, masa energia i ich pokrewne zjawiska.

<< początek

B.
Elementy modelu sposobu istnienia Wszechświata

1.  Ideogram nieskończoności jednopostaciowej substancji
Ustalając, że struktura Wszechświata polega na trójprzejawie absolutnie pojedynczej substancji, wykazaliśmy, iż odmienność ciała i przestrzeni dotyczy asymetrii między zawartością i objętością, zaś ośrodek odwzorowuje nieskończoność substancji w jej nośności momentu różnicującego.

Powyższa specyficzność Wszechświata została ujawniona w empiryczno-teoriopoznawczej analizie generatora bitu informatycznego.[8] Wartość kosmologiczna generatora bitu informatycznego tkwi w tym, że w relacji generator-bit ujawnia się zależność logiczności i fizyczności od substancji. W bicie ujawnieniu ulega to, że dla odmienności zjawisk niezbędna jest jedna i ta sama substancja. To z kolei rzutuje na generator, że będąc substancjalnie jednorodny, musi być jednak dynamiczny. Szukając uzasadnienia dynamizmu jednolitej substancji, musimy rozwiązać w jaki sposób dochodzić może do nierównoważności w obrębie bezstrukturalnego środowiska fizycznego. Wykazaliśmy, że aby jednopostaciowo absolutnie spójna substancja mogła być aktywna, musi być bezkresem, gdyż tylko taki warunek jest powodem dostatecznym, aby zachodziła nierównowaga między zawartością i objętością, mogącą być napięciem kreującym odmienne przejawy.

Bit i nformatyczny odkryliśmy, że zawiera dwa różne momenty zjawiskowe, które mają sens tylko w parze. Oznacza to, że składowych bitu nie daje się rozdzielić na niezależne zjawiska dające się oznaczyć logicznie, fizycznie i informacyjnie. Składowe bitu okazały się mieć przemienne uzależnienia swych tożsamości w ten sposób, iż ujawnienie obecności sygnału realizuje brak sygnału,a ujawnienie tożsamości braku sygnału realizuje sygnał. Brak sygnału okazał się pełnoprawną obecnością zjawiskową. Sygnał i brak sygnału okazały się więc dwoma formami obecności zjawiskowej, a więc pojęciowo i fizycznie zachodzącymi "jest". Wykazując, że obecności sygnału i braku sygnału przyczynowo tkwią w generatorze, przeto ustalona została triada typów "jest", jako "jest1" generatora, "jest2" sygnału i "jest3" braku sygnału. W znany już Czytelnikowi sposób wykazaliśmy, że Wszechświat realizuje się także, jako "jest1" substancji, "jest2" ciała i "jest3" przestrzeni. Dualizm ciało-przestrzeń okazał się więc odmiennością zjawiskową o pełni substancjalnej. Z tym momentem przestrzeń zyskuje zupełnie inny sens: ma fizyczną substancjalnie pełną obecność zjawiska, a jest tylko odmiennym od ciała objawem. Jest to więc śmierć atomizmu, który substancję łączył z ziarnami rozproszonymi w przestrzeni, czyniąc ją jeśli nie pustą, to mniej materialną od cząstek fizycznych. Otrzymując należne sobie bycie, przestrzeń uzyskuje prawo do konotacji przez "jest". Oznacza to, że tę poprawkę musi "odnotować" język, jako narzędzie opisowego odzwierciedlania przyrody. Ujmując informatycznie ciało i przestrzeń jako "tu jest" i jako "tu jest brak" uchwytujemy rzeczywistość, jako złożoną z "jest" pozytywnego i z "jest" negatywnego. Odkrywając, że da się zakładać dwa punkty konotujące przeciwnie, ujawniliśmy możliwość dwóch linii konotujących odpowiednio przez "tu jest+1" i przez "tu nie jest-2". Rysując przy użyciu linii o konotacji dodatniej i przy użyciu linii o konotacji ujemnej okręgi, uzyskujemy dwa różne rzutujące ideogramy. Okrąg wykreślony linią konotacyjnie dodatnią oddaje sens skończoności, zaś okrąg oddany linią konotacyjnie ujemną ujawnia sens nieskończoności.

Rys. 1 (patrz także rys. nr 4 i 5 w "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata": www.sheller.pl)

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_1_ws3_2.gif

Zwróćmy uwagę: Odczytując biały okrąg jako "tu nie ma granicy (ograniczenia)", natychmiastowo definiujemy sens najogólniejszy nieskończoności. Obszar wewnątrz okręgu przynależy do obszaru na zewnątrz okręgu.

Rysunek nr 1 możemy więc jeszcze pogłębić:
Rys. 2 (patrz także "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata" na www.sheller.pl)

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_2_ws3_2.gif

Okazuje się, że jest możliwe zobrazowanie graficzne nieskończoności. Model nieskończoności już na tym etapie jego ogólności wykazuje, że istotą bezkresu jest brak równowagi skutkiem braku środka, jak nieskończoność nie posiada zewnętrznych granic. Jeżeli powyższe odniesiemy do substancji, to ukazuje się ona niezrównoważona przez asymetrię zawartości i objętości. Analizując rys.1 i rys.2, należy mieć na uwadze ich stopień ogólności, a więc to, że zakres ich obrazowania sprowadza się wyłącznie do wykazania najogólniejszego sensu nieskończoności, jako stanu, który polega na braku równowagi, jaka na obrazie rys.1 i 2, ma odniesienie tylko geometrystyczne. Zwróćmy także uwagę i na to, że czytelność obu rysunków dochodzi do skutku przez wprowadzenie zielonego tła, jak biel kart, na których piszemy niniejszy wykład stanowi ograniczenie, którego przezwyciężenie wymaga właśnie zmiany tła.

Zmiana tła, jako niezbędny warunek wyrażenia treści niemożliwych do ujawnienia w danej relacji obiekt-tło, wskazuje na nieuświadamianą dotychczas przeszkodę w rozwoju ludzkiej wiedzy o człowieku i przyrodzie. Rytm cybernetyczny wskazuje właśnie na to, że tło i jego przyrodniczy analog jakim jest przestrzeń, są formą obiektu o odwróconej istotowości konotacyjnej. To dzięki odwróconej konotacji stało się możliwe wyobrażeniowe i graficzne wychwycenie sensu nieskończoności. Jest to jednocześnie wskazanie nowego algorytmu dla matematyki, fizyki i informatyki, ale także logiki w jej najogólniejszym sensie, jako teorii językowych uwarunkowań teoriopoznawczych.

Odkrycie konotacji ujemnej ujawnia sens jednolitej teorii przyrody jako zunifikowanie składowych ludzkiej wyobraźni tak dalece, iż mimo odmienności języków, rozumienie relacji część-całość, w której to relacji mieści się Człowiek, przyjmuje postać uniwersalnego systemu pojęciowego. Jednolita teoria wszystkiego musi więc być teorią, która uzgadnia Wszechświat z ludzką świadomością jako składową własności tegoż Wszechświata. W tym miejscu naszych rozważań godzi się przestrzec Czytelników przed pochopnymi wnioskami, jak jednolita teoria ostateczności kosmologicznej musi rozstrzygnąć o sensie szczególnie ważnych dla człowieka pojęć takich, jak Bóg, Prawda, Wszechświat, Duch i właśnie Człowiek w jego fenomenie, który polega także i na tym, że to on stworzył znaczenie tych pojęć w swym wysiłku obserwacyjno-konotatywnym skierowanym na ostateczność i na siebie.(!) Religijność, naukowość i polityczność są składnikami ludzkiej natury i były i będą cechami tkwiącymi w człowieku tak, jak ten chce zawsze wiedzieć, rozumieć i doznawać. To na tych płaszczyznach realizuje się zawsze jeden i ten sam cel: uzgadnianie się części z całością, aby rozumieć sens aktywności fizycznej, logicznej i doznaniowej. Łącznie zaś chodzi o związek między działaniem i pomyślnością, a więc i trwaniem. To z rozbieżności w pojmowaniu pomyślności odbyły się wszystkie wojny ludzkie, wszystkie mordy i bestialstwa i ze sporu o pomyślność człowiek może... zniszczyć siebie wraz z całą Ziemią. To z różnic w pojmowaniu pomyślności, jej odniesień do Ostateczności, człowiek jako jedyna istota biologiczna morduje w poczuciu czynu usprawiedliwionego. Tylko człowiek zdolny jest zabijać z uczucia nienawiści, zemsty, honoru i zawiści. Nikt inny tylko człowiek! Świadomość, jeżeli ją łączyć właśnie ze zdolnością człowieka do morderstwa uczuciowo i logicznie usprawiedliwionego, degraduje nas ludzi poniżej uczuciowości zwierząt, jak te nigdy nie mordują. "Człowiek brzmi dumnie": Jest to najtragiczniejszy aforyzm przez to, że jest nieodłączny od innego aforyzmu, że oto "Człowiek jest okrutny". Dowodów na to zaś, że ludzka okrutność dominuje nad ludzką zdolnością do świętego braterstwa jest znacznie więcej. Ilość zamordowanych w wojnach, celach więziennych, na ulicy, ilość torturowanych, zaszczutych, zastrzelonych w tył głowy i od przodu, liczbowo miliony razy przewyższa liczbę geniuszy, owych dumnych, którzy bywało, że zaspokajali swój głód twórczy, obmyślając, jak skuteczniej zabijać.(!) Teoria zunifikowanych zasad rozumienia musi łączyć w sobie doskonałość wiedzy z doskonałością postępowania! Czyniąc tę uwagę, mamy na myśli i to, że z tego, co dotąd rozważyliśmy nie wynika, iż Wszechświat jest Bogiem, a substancja treścią Duszy ludzkiej i Boskiej. Na konstatacje w tych sprawach zaledwie przygotowujemy grunt, zdając sobie jedynie sprawę z tego, że uniwersalna teoria poznania, dająca wgląd w istotę Ostateczności, musi związać religijność, naukowość i polityczność w jeden system rozumienia i doznawania, ujawniający, że jesteśmy istotami kosmicznymi, które odkryły kosmologiczny sens wiedzy i kosmologiczny sens doznawania. Życie i szczęście, trwanie i radość są bowiem uwarunkowane od stosowności posługiwania się wiedzą. Żyć we Wszechświecie, który jest 60259 przypadkiem z tylu możliwych Wszechświatów, w takiej narracji Ostateczności przez niektórych uczonych, to tyle, co przesunięcie poza horyzont wszelkiej poznawalności tego przede wszystkim, co wiąże naukę ze wzbogaceniem rozumienia sensu doczesności i obecności naszej w niej. Poza wątpliwym "pięknem matematycznym" teorii z rodzaju "Wielkiego Wybuchu" wyziera groźny symptom, iż życie ludzkości zakończy mniejszy wielki wybuch, o czym także niektórzy "wielcy geniusze" ośmielają się tak właśnie mówić i racji tej potworności nie wykluczać.(!)[9] Z uwagi na to, że niebawem przystąpimy do uzgadniania geometrystycznego modelu nieskończoności z jej fizykalną treścią, to co powyżej należało powiedzieć, abyśmy mogli pogłębić swoją świadomość tego, na jakim poziomie naukowym i moralnym się poruszamy w tym wysiłku zmierzającym do ogarnięcia istoty Ostateczności Wszechświatowej.

<< początek

2.  Zobrazowanie aktywności substancjalnej Wszechświata

a)  Przybliżenie I

Odwołajmy się najpierw do tego, że Wszechświat jest jednopostaciową i absolutnie spójną substancją o wymiarze bezkresu, czyli nieskończoności. Fakt powyższy wynikł z analizy relacji generator-bit informatyczny. Wskażmy zatem, że tak określona substancja nie może się poruczać w żaden sposób. Wszechświat nieskończoności pojedynczej substancji nie może się poruszać jako całość liniowo ani obrotowo. Jednolita substancja nie może także mieć ruchu wewnętrznego, gdyż nie jest mnogością składników. Tak pojęty Wszechświat nie ma więc obrazu fizycznego ani pojęciowego, który by oddawał go jako obiekt w postaci przedmiotu na tle większym od niego. Nieoglądalność Wszechświata udowodniliśmy, wskazując na właściwości światła.

Ustaliwszy powyższe fakty, wykazaliśmy, że jedynymi własnościami nieskończoności substancjalnej są zawartość i objętość, które nigdy nie są sobie równoważne, jak byłoby to w przypadku obiektu o skończonej zawartości.[10]

Gęstość jako zjawisko musi się przeto odnosić do przejawów zawartości i objętości. I tego faktu nie umieli odkryć fizycy, aby zauważyć, że gęstość nie może dotyczyć substancji Wszechświata, gdyż będąc absolutnie pojedynczym istnieniem, nie ma składników. Zawartość i objętość stanowią więc początek zjawiska gęstości, ponieważ są dwoma różnymi przejawami. Ujawniając się, dają obraz obiektu składającego się z przejawu zawartości i objętości właśnie.[11] Matematyka, fizyka, przejaw, informacja i obserwacja zaczynają się dopiero od tego poziomu, gdzie jednobitowa substancja rozdwaja się na swoje odmienne przejawy.

Sens zawartości polega na wypełnianiu, a przeto, jeżeli jest zjawiskiem, musi być skierowane od makronieskończoności do mikronieskończoności (od + ∞ do - ∞).

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_3_ws3_2.gif

Z kolei objętość, będąca skutkiem zawartości, musi mieć formę zjawiska odmiennego i skierowanego od mikronieskończoności do makronieskończoności (od + ∞ do - ∞).

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_4_ws3_2.gif

Przyjmując, że gęstość polega na stosunku zawartości do objętości, to wskazanie, że gęstość wzrasta, kiedy przybywa wypełnienia, a ubywa objętości. Łatwo to zobrazować:
(Pamiętajmy, że mówimy o wypełnianiu jako objawie zawartości, a nie o przyborze substancji Wszechświata!)

http://www.sheller.pl/assets/images/schemat_5_ws3_2.gif

Wyraźnie widzimy, że jeżeli w zawartości i objętości uczestniczy jedna i ta sama substancja, to malejące ku mikrokosmosowi odcinki "a, b, c i d" nie odzwierciedlają przyrostu substancji Wszechświata, lecz przyrost przejawu zawartości jako wypełnieniowej strony (zdolności) Wszechświata. W kierunku przeciwnym nie zachodzi przeto rozrzedzenie substancji Wszechświata, lecz przyrost przejawu objętości. Traktując odcinki "a, b, c, d" jako poziomy kosmiczne, zauważamy, że na każdym z tych poziomów stosunek objawu zawartości do objawu objętości będzie różny wizualnie i fizykalnie. Możemy więc już wyrazić najogólniejszy obraz Wszechświata jako całości i najogólniejszy obraz jego fragmentaryczności. Będą to obrazy elementarności makrokosmicznej i elementarności mikrokosmicznej.

Stanisław Heller

<< początek

 Ciąg dalszy tego rozleglego rozdziału nastąpi po daniu Czytelnikom czasu na obycie się z niniejszą porcją rozważań. Całość można znależć także na www.sheller.pl w okienku "Wykłady szczegółowe".

 

[1] Dla zrozumienia niniejszego wykładu niezbędna jest znajomość naszego wykładu książkowego pt. "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata" oraz wykładów interdyscyplinarnych I-III i I i II niniejszego cyklu. Wszystko dostępne na stronie www.sheller.pl

[2] Zwróćmy uwagę: Zmianie ulegają pojęcia obiektów i zjawisk, zaś orzekanie o ich występowaniu zachowuje zerową zmianę. Stąd "jest" oznaczyliśmy jako "0", a zmiany rozumienia pojęć - zjawisk jako "1" i "2"

[3] Na tym polega nieoznaczoność kwantowa, że obiekt i tło są zjawiskami równorzędnymi w obecności, a nie obiektami w pustej przestrzeni. Przestrzeń jest obiektem o ujemnym sygnale.(!)

[4] Jest to wymóg wynikający z zakładania, że fotony odrywają się od źródła. Że są emitowane jako porcje energii.

[5] W tym sensie Wszechświat jest izotropowy.

[6] Zwrot "czy będzie trwał sekundę, czy pięć godzin" należy rozumieć jako bezsens autonomicznego sygnału i bezsens autonomicznego czasu. Pokazaliśmy przecież, że czas pojawia się dopiero z momentem dwu ograniczeń sygnału przez brak sygnału.

[7] Stąd kroki po braku sygnału są postępem do makrokosmosu.

[8] Czyli w "Cybernetyczny sens logiki i fizyki sposobu istnienia Wszechświata". Patrz: www.sheller.pl

[9] Tego rodzaju wątpliwości wyraził Stephen Hawking w swojej "Krótkiej historii czasu".

[10] Taki obiekt jest jednak niemożliwy, ponieważ nie da się z niego wyprowadzić zdolności do przejawu, a co w niniejszym opisywanej teorii już dowodziliśmy w poprzednich wykładach.

[11] Jest to ogromnie ważne rzutowanie na wszelki sens założeń zbioru obiektów ilościowych o identycznych własnościach, jak np. zbiór jedynkowy (1,1,1,1,1,1,1,1,...), co adresujemy uwadze Matematyków.(!)

Tym samym, który pisze na blogu Eureka tut.Salonu. Tu zamieszczam materiały uzupełniające.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie