Wielki Wodz Apaczow Wielki Wodz Apaczow
645
BLOG

Pałac Kultury jest ładny!

Wielki Wodz Apaczow Wielki Wodz Apaczow Architektura Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Wśród polskich prawdziwych patriotów obowiązkowe jest narzekanie jak potwornie brzydki jest warszawski Pałac Kultury i że należy go rozebrać. A że My, Wielki Wódz, jesteśmy politycznie, intelektualnie oraz finansowo niezależni, więc stać nas na to aby pisać pod prąd, bez konieczności podlizywania się Czytelnikom – i dlatego możemy zgłosić votum separatum: Pałac Kultury jest ładny!

No, tu zaraz Prawdziwi Patrioci zaczną krzyczeć: „Stalin! Kołyma! Katyń” – na co My, Wielki Wódz, odpowiadamy:

Panowie, spokojnie. My wcale nie negujemy, że Stalin był zbrodniarzem a komuna najbardziej parszywym ustrojem w historii. My nawet nie próbujemy usprawiedliwiać sztuki socrealistycznej – jej literatura i malarstwo są żenujące. Ale architektura socrealizmu – to co innego. Jest całkiem ładna – i funkcjonalna. Pałac Kultury jest ładny.

Nie znaczy, że nie mógłby być ładniejszy. Nie podobają się nam jego proporcje. Gdyby to od nas zależało zburzylibyśmy rozlewające się wokół niego przybudówki mieszczące Muzeum Techniki czy Salę Kongresową i coś tam jeszcze a za to dobudowalibyśmy mu pięter. Byłby szczuplejszy i wyższy – i przypominałby Empire State Building. No ale skoro jest jak jest to niech będzie.

W ogóle to uważamy, że PKiN jest ładniejszy od moskiewskich „Siedmiu Sióstr” na których go wzorowano. Widać, że Rosjanie się uczyli i przy każdej kolejnej próbie wychodziło im lepiej.

Jako się rzekło, podoba się nam architektura socrealizmu. Weźmy na przykład Nową Hutę. „Stara Nowa Huta”, czyli osiedla położone wokół Placu Centralnego są zdumiewająco praktyczne i ładne. Sklepy w podcieniach, szerokie aleje, mnóstwo zieleni. Wszystko było wtedy porządnie wykończone, żyli jeszcze przedwojenni rzemieślnicy znający się na murarce czy stolarce. W pierwszych latach oczywiście tonęło w błocie, co widać na archiwalnych zdjęciach ale z czasem zazieleniło się, drzewa na skwerach dorosły i dzisiaj „Stara Nowa Huta” to naturalne miasto-ogród.

I znowu: Proszę nam nie opowiadać, że to miało być wzorcowe miasto socjalizmu i ateizmu, bez kościoła i tak dalej – bo my to wiemy. My nie oceniamy celów dla jakich to miasto budowano – ale wygląd budynków i ich funkcjonalność.

A tu Stara Nowa Huta nie wypada źle – zwłaszcza jeżeli najstarszą jej część, z lat 50 pochodzącą, porównać z osiedlami późniejszymi, z czasów Gomułki i Gierka. Tu ocena jest bardziej negatywna: Obskurne bloki, budowane byle jak byle szybko, z ciasnymi niepraktycznymi mieszkaniami, osiedla bez infrastruktury – sklepów i urzędów. Zaprawdę: W porównaniu ze Starą, dzisiaj już zabytkową, Nową Huta wyglądają zdecydowanie gorzej. Stalinowska Nowa Huta nie ma w sobie tej socjalistycznej brzydoty jaka poryła Polskę następnych dziesięcioleciach, gdy budowano byle jakie domy kostki i bloki mrówkowce z wielkiej płyty.

Na szczęście w polskiej architekturze czasy socjalistycznej bylejakości odeszły w przeszłość. Dzisiaj w Polsce buduje się schludne domy-dworki i eleganckie osiedla. Nie ma co narzekać – Polska ładnieje z każdym rokiem. Oczywiście są i przykłady negatywne, ale są to wyjątki od normy.

Jednakowoż jest jeden wielki wyjątek. Jest część architektury, która pozostaje skansenem potwornej, niewyobrażalnej brzydoty. Mamy na myśli architekturę współcześnie budowanych kościołów: koszmarnych modernistycznych bunkrów. Brzydkich, odpychających. Powszechnie wyśmiewana bazylika w Licheniu na ich tle wygląda całkiem normalnie – jak prawie klasyczny budynek kościelny. Ale już kościół Opatrzności Bożej z Warszawy budzi odrazę.

Brzydota posoborowej architektury sakralnej nie jest bynajmniej problemem polskim, ale ogólnym: to występuje wszędzie na świecie. Gdziekolwiek budowany jest kościół po soborze – jest pomnikiem bezguścia. Architekci robią między sobą zawody: kto wymyśli projekt bardziej odpychający. I gdy już wydaje się, że któryś projektant doszedł do dna, gdy wydaje się, że nic gorszego stworzyć nie można – to zaraz najdzie się następny idiota, który ten rekord pobije.

Dlaczego władze kościelne to tolerują – jest dla nas tajemnicą. Gdy się zacznie współczesną architekturę kościelną krytykować – to biskupi przechodzą na pozycje obronne: krytykuje, więc pewnie wróg kościoła. Może jakiś ateista albo komuch. A My, Wielki Wódz, twierdzimy, że jest inaczej: Brzydota architektury kościelnej jest wynikiem spisku sił mających kościół rozwalić od środka. Dlaczego tak myślimy? Bo nieraz wiele dyskutowaliśmy z Biskupem Brzuchaczem, któremu pokazywaliśmy zdjęcia kolejnych kościołów – szkaradztw jakie się w Polsce buduje i tłumaczyliśmy: Dlaczego w żadnej diecezji żaden biskup nigdy nie walnął pięścią w stół, nie powiedział architektowi: zabieraj Pan ten projekt i spierdalaj, znajdziemy innego. Dlaczego nie dał temu innemu jasnych instrukcji:

My Panu płacimy – więc my stawiamy wymagania. Kościół ma być tradycyjny w formie, żadnych dziwactw. Proszę obejrzeć stare, zabytkowe kościoły w naszej diecezji i na nich się wzorować. Można zapożyczać od nich detale architektoniczne.

Nie ma nic złego w zapożyczaniu! Zamek w Pieskowej Skale jest wzorowany na Wawelu. Gdy w krakowskim Podgórzu, które kiedyś niezależnym miastem Josephstadt z własnym rynkiem było, budowano przy tym rynku kościół pod wezwaniem świętego Józefa to architekt całkiem rozsądnie uznał: święty Józef był mężem Maryi, ta ma swój kościół na Rynku w Krakowie, trzeba się na tym kościele wzorować. I dzisiaj w architekturze podgrskiego kościoła świętego Józefa widać naśladownictwo bazyliki mariackiej w Krakowie. Proszę wyguglować i obejrzeć jego zdjęcia – i porównać z kościołem mariackim – a zobaczycie. Można też się doszukiwać podobieństw między nim a krakowskim kościołem dominikanów – kto chce niech porównuje.

Otóż tłumaczyliśmy to Biskupowi Brzuchaczowi. Gdy już jego pierwotny opór „kto krytykuje ten wróg” przełamaliśmy to powoli zaczął nam przyznawać rację, ze no faktycznie, te kościoły są potworne i coś z tym trzeba zrobić. I gdy już myśleliśmy, że udało nam się jednego biskupa przekabacić – to jakiś czas potem dowiedzieliśmy się, że w jego diecezji ruszyła budowa kolejnego kościoła-szkaradztwa. Zapytaliśmy go wtedy: Czy naprawdę biskupie nie da się zbudować czegoś ładnego? Wydaje się nam, że tradycyjny kościół zamiast modernistycznego molocha były i ładniejszy i tańszy – tak w budowie jak i utrzymaniu. A Biskup tylko zaczął się wywijać od odpowiedzi: A bo wicie, rozumicie…

Nabraliśmy wtedy podejrzeń, że biskup tak naprawdę niewiele ma w diecezji do gadania – a naprawdę rządzi z tylnich siedzeń kto inny – tylko nie wiemy kto.

Brzydota kościołów nie jest tylko problemem katolickim – nowoczesne świątynie protestanckie są równie brzydkie. Ale świątyń protestanckich buduje się bardzo mało, więc ten problem nie rzuca się w oczy.

Tu wracamy do architektury socrealizmu i porównania jej do modernistycznej architektury kościelnej.

Komunizm jak wiemy, chciał stworzyć nową kulturę i nowego człowieka poprzez radykalne zerwanie z przeszłością. A kościół katolicki na odwrót – jest instytucją konserwatywną, ceniącą tradycję. Tyle, że jak przychodzi do architektury – to jest dokładnie na odwrót – dzisiejsze kościoły są kompletnym zerwaniem z tysiącami lat tradycji, projektowane nie poprzez podpatrywanie i powielanie tego co się architektom kiedyś udało – ale każdy z nich ma ambicję zaczęcia historii architektury od nowa. Kościelni architekci tradycją gardzą: To ludzie pełni pychy, uważający, że nie muszą się opierać na dorobku pokoleń – bo sami wiedzą i potrafią lepiej. A że ich talent jest na ogół odwrotnie proporcjonalny do pychy – to wychodzi jak wychodzi.

Tymczasem ludzie, których można by podejrzewać o pychę i pogardę dla tradycji – czyli architekci socrealizmu – byli w rzeczywistości w dużo większym stopniu zwolennikami ciągłości stylu aniżeli architekci kościelni. Wiele rozpraw napisano skąd brali inspirację twórcy Pałacu Kultury – i na ogół ludzie doszukują się jej w polskim renesansie. A w Nowej Hucie po dziś dzień budynki administracyjne Huty nazywane są Pałacem Dożów – bo i skojarzenie z weneckim oryginałem jakoś samo się nasuwa. Tak, tak – socrealistyczna architektura stalinowska ma więcej wspólnego z kulturowym dziedzictwem Europy – aniżeli współczesna architektura sakralna!

Twierdzimy, że to jest wynik spisku sił próbujących kościół katolicki rozwalić od środka. To przekonanie wynika z tego, że jak wspomnieliśmy – duchowni są nawet w stanie zgodzić się, że architektura kościelna jest do czterech liter – ale nic nie wskazuje na to aby potrafili (i chcieli) coś temu zaradzić.

Co robić? Nie wiemy. Na początek może warto by wydać jakiś album: „Kościoły najbrzydsze” zawierający fotografie najbardziej groteskowych świątyń wybudowanych w Polsce w ostatnim, półwieczu – a przy każdym zdjęciu zamieścić fotografię – podpisaną imieniem i nazwiskiem – biskupa, który projekt zatwierdził oraz architekta który go opracował.

Może gdy ludzie odpowiedzialni za brzydotę przestaną być anonimowi – i gdy staną się obiektem drwin – to coś się zmieni? Stare powiedzenie mówi: Kto się nie boi Boga, ten się będzie bał śmieszności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości