Współczesne bitwy rozgrywane są czasami na stadionach. Ot taki substytut postmodernistycznej wojenki. To truizm. Taka bitwa rozegra się jutro po zachodzie słońca. Bitwa warszawska. Polsko-Ruska. Bitwa o sławę i chwałę. Bitwa o laur na skroniach zwycięzców.
Wojenny szał i mi się udziela. Jak wielu rodaków baaardzo, ale to baaardzo chcę aby nasi zwyciężyli. A przecież jak Polak chce i ma o co walczyć, to walczy do końca. „Za naszą i waszą…” Nie raz daliśmy na to dowód!
Nie od parady poeta napisał :”Nam strzelać nie kazano…”. Albo „…Są w ojczyźnie rachunki krzywd (…) Ale krwi nie odmówi nikt, wytoczymy ją z piersi i z pieśni…”. Dlaczego miałoby się nie udać? No dlaczego!!!
I chociaż śmiałem się z tej chorągiewkowo-szalikowej „nowej tradycji”, która opanowała Polaków od Tatr po Bałtyk, to dziś przystroiłem żelaznego rumaka w barwy narodowe, aby jutro po zachodzie stanąć ramię w ramię z rodakami i uronić łzę podczas śpiewania hymnu. Pokażemy Ruskim Dzień Niepodległości!
A potem… „czerwone maki…”?