Marek Budzisz Marek Budzisz
1270
BLOG

Dla wybranych karmelki i samolot z podwójnym łóżkiem. Dla pozostałych kartki.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

W Rosji nadal popularny jest pogląd, że kwestie materialne, ekonomiczne decydują o wszystkim. Dziś już nie mówi się, jak niegdyś, o przewadze bazy nad nadbudową, ale jedną z ulubionych kategorii, w jakich analizuje się potencjał kraju są tzw. resursy, czyli po naszemu, zasoby. Zobaczmy, zatem, jak z tego punktu widzenia wygląda sytuacja dzisiejszej Rosji.

Najpierw nieco optymizmu. W kwietniu 2017 roku, w porównaniu z kwietniem roku poprzedniego sprzedaż samochodów osobowych wzrosła w Rosji o 6,9 % (129 476 sztuk). To kolejny miesiąc wzrostu, choć w marcu był on wyższy (9,4 %). Dla europejskich producentów, którzy zainwestowali w Rosji te dane nie są jednak już tak optymistyczne. Najpopularniejszymi markami są nadal lokalna Lada oraz koreańskie Kia i Hyundai. To zresztą fragment większej całości – wykorzystywania przez producentów azjatyckich politycznej koniunktury i zwrócenia się Rosji w stronę Azji. Tak jak w przypadku samochodów, tak i w innych dziedzinach produkty azjatyckie konkurują niższą ceną. Specjaliści oceniają, że do roku 2021 - 40 % rosyjskiego importu pochodziło będzie z krajów azjatyckich ( w 2013 roku – 34 %). Przy czym, ich zdaniem nie jest to świadectwo zamożności, ale przeciwnie, ubożenia rosyjskich konsumentów, którzy musząc się liczyć z każdym groszem kupują produkty może gorszej, jakości, ale za to tańsze. Warto też zauważyć, że najszybciej rośnie rosyjski import inwestycyjny z Azji – maszyny i urządzenia – w 2016 roku stanowił już blisko 50 % całości. Jak się to ma do zamierzeń władzy o unowocześnieniu bazy wytwórczej i skoku technologicznym, jaki rosyjski przemysł musi dokonać, aby być konkurencyjnym na światowych rynkach?

Inne publikowane właśnie dane potwierdzają, że Rosjanie biednieją i muszą się liczyć z każdym rublem. W kwietniu wydatki konsumpcyjne spadły w porównaniu z marcem o 6,5 %, a gdyby uwzględnić oficjalne dane o wysokości inflacji to jeszcze bardziej o 6,8 %. W porównaniu z kwietniem roku poprzedniego spadek w cenach realnych jest jeszcze większy – 9 %. A przecież mieliśmy w tym miesiącu święta. Analitycy oceniają, że w wartościach realnych wydatki konsumpcyjne tegorocznego kwietnia są najniższe w Rosji od 5 lat. Choć są też tacy, którzy uważają, że kwietniowy dołek jest odreagowaniem wzrostu marcowego. Generalnie jednak, gdyby uwzględnić obydwa miesiące, to mamy do czynienia, co najwyżej ze stagnacją i na razie nie ma, co liczyć na wzrost.

Oficjalne wskaźniki inflacji też budzą zasadnicze wątpliwości. Rosyjskie media prowadzą własne analizy, interesując się, w jakim tempie drożeją w ich kraju najpotrzebniejsze towary konsumpcyjne. I najczęściej, co za zaskoczenie, dochodzą do wniosków, delikatnie mówiąc, odmiennych niźli oficjalne statystyki. Weźmy choćby analizy przeprowadzone przez dziennikarzy Radia Svoboda. Żywność, którą można przechowywać praktycznie nie drożeje, lub wzrosty cen są jak na rosyjskie warunki niewielkie – np. cena mleka w Moskwie w ciągu czterech miesięcy wzrosła o 1,5 %, cena wołowiny stoi w miejscu, cena cukru się waha – raz w górę raz w dół, ale już warzywa – te poszybowały, np. ziemniaki – wzrost o 100 %.

Warto też zwrócić uwagę na to, że umacniający się w porównaniu z rokiem poprzednim rubel winien przyczyniać się do tłumienia inflacji i wzrostu konsumpcji, zarówno popytu ludności, jak i poziomu inwestycji. Tak się jednak nie dzieje – inflacja nadal trzyma się nieźle, (choć jak na rosyjskie warunki poziom 4,5 % o którym ostatnio się mówi to spory sukces), ale wzrost gospodarczy jest nadal rachityczny, a są tacy, którzy w to, że gospodarka rosyjska rośnie wątpią. W środowisku niezależnych ekonomistów spotyka się głosy, że warto byłoby działać na rzecz osłabienia rubla. Ale władze nie są skłonne pójść w tym kierunku – zasadniczym powodem jest tutaj polityka. Większość badań opinii publicznej pokazuje, bowiem, że Rosjanom kryzys kojarzy się ze słabnącym rublem. A zatem, tezę władz o rosnącej gospodarce musi, popierać umacnianie się waluty. Problem ma budżet, wiadomo silniejszy rubel niższy poziom dochodów z eksportu surowców. I tu władza próbuje sobie radzić jak może. Ostatnio wypuściła, znane w Polsce od lat, ale w Rosji będące nowością, obligacje dla ludności. Nikt nie chce ich na razie kupować, ale może chętni się znajdą. I wreszcie władza ma ukrytą rezerwę – w budżecie założyła, że ropa kosztowała będzie 40 dolarów za baryłkę, jeśli utrzyma się kurs z pierwszego kwartału, to ta ekstra – nadwyżka, pozwoli załatać dziurę w budżecie. Choć oszczędzać będzie trzeba. Wczoraj na Kremlu poinformowano o planach odbycia niedługo corocznej kilkudniowej narady poświęconej kwestiom obronności, armii i przemysłu zbrojeniowego. Jeszcze wszystko przed nami, ale już dziś zapowiedziano, że o jakimś zasadniczym wzroście wydatków nie ma, co marzyć. I tak na przykład planowane rozbudowy rosyjskich kosmodromów trzeba będzie rozłożyć na dłuższy czas.

A co ze wzrostem gospodarczym? Opublikowane właśnie materiały tzw. konsensusu ekonomicznego dla Rosji i krajów naszego regionu, wskazują, że prognozy wzrostu gospodarki rosyjskiej, przygotowane przez 38 liczących się europejskich i rosyjskich centrów analitycznych, właściwie w ciągu ostatniego półrocza się nie zmieniły. Konsensus wskazuje na wzrost PKB w 2017 roku na poziomie 1,3 % i 1,7% w roku następnym. Choć, szczerze mówiąc zmiana jednak jest. Nieco spuścili z tonu optymiści, którzy jeszcze kilka miesięcy temu uważali, że rosyjska gospodarka urośnie o 2,5 %. Dziś są zdania, że będzie to 2 %, dodali jednak trochę w roku przyszłym, spodziewając się wzrostu 3,3 % (wcześniej 3,0 %). Co ciekawe Zachód patrzy na Rosję optymistycznie (największymi entuzjastami są analitycy CitiGroup), a sami Rosjanie są bardziej ostrożni, a może lepiej poinformowani – spodziewają się w tym roku raptem 0,5 % wzrostu, a w przyszłym 0,6%. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że jak zauważają dziennikarze Kommersanta, aby konsensus okazał się prognozą trafioną, to w pierwszym kwartale tego roku gospodarka rosyjska winna urosnąć o 0,8 %, a rosyjski Bank Centralny twierdzi, że wzrost był raptem w wysokości połowy tego wskaźnika.

O tym, że bieda w Rosji w coraz większym stopniu zaczyna być zauważana świadczy ostatnia, przedwyborcza inicjatywa rządzącej partii Jedna Rosja. Otóż, wszystkim Rosjanom, których dochody są poniżej uznawanego za próg ubóstwa dochodu w wysokości 10 tys. rubli miesięcznie, chcą oni wydawać kartki na żywność o wartości 1,5 tys. rubli. Jak obliczyli dziennikarze pozwoli to zakupić dwa kilogramy mięsa, dwa kilogramy ryb i ok. (w zależności od pory roku) 30 kg ziemniaków. Według oficjalnych danych program może objąć 21 – 22 mln Rosjan, czyli jakieś 15 % ludności. Jak sarkastycznie zauważyli dziennikarze, dobrze się stało, że deputowani do Dumy, których pobory wynoszą 800 tysięcy rubli miesięcznie, zauważyli problemu zwykłych Rosjan. Nieco gorzej, że nie wskazali skąd wziąć pieniądze na planowane wydatki. Ale co tam, grunt, to wygrać wybory.

Czytając te informacje trudno oprzeć się wspomnieniu Epitafium dla Wysockiego, w którym padają słowa, że na szczytach władzy „żyje się jak za cara”. Teraz też nic się nie zmieniło. Ostatnio media obiegła informacja, że władze planują zakup karmelków dla pułku kremlowskiej gwardii prezydenckiej. I z pewnością muszą to być karmelki specjalnego przeznaczenia, skoro planuje się na nie wydać milion rubli. Ale wszystkich przebiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłaszając przetarg na zakup samolotu. I to nie byle, jakiego – musi on być tak urządzony, aby na jego pokładzie były dwie sale konferencyjne i apartament z podwójnym łóżkiem. A wszystko za 1,7 mld rubli. Ile kilogramów ziemniaków można by za to kupić?


Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka