obserwatorzabrza obserwatorzabrza
1729
BLOG

Tekst o Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej Luiza w Zabrzu

obserwatorzabrza obserwatorzabrza Polityka Obserwuj notkę 1

 

Proszę opowiedzieć jak doszło do powołania Stowarzyszenia Ruch Społeczny „Luiza” i kim są działający w nim ludzie?
W 2007 roku dokonano nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Wówczas kilku członków i najemców Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Luiza” z terenu Zabrza i Rudy Śląskiej zawiązało komitet społeczny. Funkcjonował on na zasadzie proszenia zarządu o wykonywanie tej znowelizowanej ustawy, ale spotkali się z oporem. Prezes spółdzielni twierdził, że GSM „Luiza” nie jest przygotowana do realizacji ustawy, bo nie jest – i tu uwaga – właścicielem gruntów. Używał tzw. przenośni właścicielskiej, ponieważ GSM „Luiza” była użytkownikiem wieczystym gruntu. Posługując się stwierdzeniem, że spółdzielnia nie jest właścicielem, zbywał ludzi domagających się przekształcenia lokali na własność. Spółdzielcy w to wierzyli. Kiedy wysłali pisma do urzędów miejskich w Zabrzu i Rudzie Śląskiej, z otrzymanych odpowiedzi wynikało, że wszystkie działki, na których „Luiza” ma postawione bloki są w użytkowaniu wieczystym. Wyszło szydło z worka. Chociaż prezes GSM „Luiza” Waldemar Chwist jeszcze na początku tego roku w audycji Radia Katowice tłumaczył, że „Luiza” nie przekształca, bo nie jest właścicielem gruntów. Spółdzielcy domagający się od GSM „Luiza” przekształcenia działali przez 2007 rok, jako komitet społeczny, a w 2008 roku zaczęły się spotkania z posłem Grzegorzem Tobiszowskim, który tłumaczył i pomagał. Jednak niewiele udawało się dokonać. Pod koniec 2008 roku ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych zaskarżono do Trybunału Konstytucyjnego. Spółdzielnie miały kolejne alibi – nie przekształcały, bo było zaskarżenie. Na początku maja 2009 roku komitet społeczny lokatorów „Luizy” spotkał się ze mną, a z mojej strony padła konkretna propozycja – powołujemy stowarzyszenie. Bo tylko stowarzyszenie umożliwia prawne działania, będzie otrzymywać odpowiedzi, jako organizacja i będzie poważniej traktowane. Zaproponowałem stowarzyszenie zwykłe, czyli rejestrowane w urzędzie miasta, które mogą utworzyć, co najmniej 3 osoby fizyczne. Regulamin podpisało 15 osób, bo tyle wtedy wchodziło w skład grupy założycielskiej.
Ilu członków w tej chwili zrzesza stowarzyszenie? 
1270 – tyle deklaracji członkowskich mamy podpisanych. Z Rudy Śląskiej, dzielnicy Bielszowice , Halemba skupiamy około 600 osób i z Zabrza ponad 600. W Zabrzu mówimy o spółdzielcach z prawie całego miasta – Zaborza, osiedla Kopernik, z centrum miasta, czyli ulic takich, jak Bohaterów Warszawskich,Wolności i de Gaulle’a.
Dlaczego wypowiedzieliście wojnę zarządowi i radzie nadzorczej GSM „Luiza”?
Może nie wojnę… Na początku zbadaliśmy dokumentację rejestrową GSM „Luiza”, z której wynikało, że ta spółdzielnia to spółka cywilna składającą się z 13 osób fizycznych plus przedstawiciel Rudzkiej Spółki Węglowej. Odkryliśmy błąd popełniony już na samym początku tworzenia spółdzielni. Nie było uchwały Rudzkiej Spółki Węglowej odnośnie delegowania swoich przedstawicieli i sąd rejestrowy zwrócił na to uwagę. GSM „Luiza” ostatecznie zarejestrowana została w 1995 roku i była zarządcą nieruchomości Rudzkiej Spółki Węglowej. W tym czasie spółdzielnia zaczęła porządkować stan prawny gruntów. Ustalano własności gruntów i dokonywano konkretnych podziałów nieruchomości. Od 1997 roku do końca 2000 roku GSM „Luiza” zaczęła przejmować budynki i grunty od Rudzkiej Spółki Węglowej. W sumie przejęto około 6 tysięcy mieszkań i mnóstwo różnych działek liczących począwszy od kilkunastu metrów do tysiąca kilkuset. Po zapoznaniu się z całą dokumentacją spółdzielni, stwierdziliśmy, że nastąpiło kilka nieprawidłowości. Po pierwsze złamano ustawę o zasadach przekazywania zakładowych budynków mieszkalnych, która obowiązywała w 1994 roku. Wyraźnie określała ona, że państwowy zakład pracy może przekazać nieruchomości, raz – na rzecz gminy i dwa – na rzecz spółdzielni, których członkami są wszystkie osoby będące najemcami lokali mieszkalnych położonych w przekazywanych nieruchomościach. Zostało to sprytnie pominięte. Druga sprawa – w spółdzielni „Luiza” obowiązywał regulamin, który był negocjowany ze związkami zawodowymi i przedstawicielami kopalni. Znajdował się w nim zapis, że wszyscy najemcy powinni być powiadomieni – indywidualnie, a dodatkowo poprzez środki masowego przekazu (biuletyn lub radiowęzeł) o możliwości przystąpienia do spółdzielni. Tego nie zrobiono. Zawiadomiono tylko pojedyncze osoby – ludzi, którzy albo pracowali w nadzorze górniczym albo w administracji kopalni. Sprzedano im spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Każdy z nich, zgodnie z regulaminem, wpłacał określone kwoty, po wyliczeniu iluś lat pracy, minus bonifikata. Ci ludzie z automatu wskoczyli do spółdzielni, płacąc wtedy po 100 złotych za udział i 100 złotych wpisowego. Zarząd tym samym wypełnił, jakby zapis ustawy, że utworzyli spółdzielnię. Oczywiście to wszystko nie stało się tak natychmiast. Najpierw była jedna grupa, ok. 80 osób – w 98 roku, potem w 99 r. druga grupa itd. I tak do roku 2000. 
 
Odkryliście jeszcze jakieś kolejne nieprawidłowości?
W 1998 r. wprowadzono dziwną uchwałę na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu członków założycieli. Podniesiono opłatę za 1 udział ze 100 złotych na 1 tysiąc + wpisowe Uchwała ta została zarejestrowana w sądzie rejestrowym, ale nie ujawniono jej w statucie. Dopiero, gdy ktoś przyszedł zapytać, to okazywało się, że jest jakaś uchwała walnego zgromadzenia i trzeba wpłacać po tysiąc złotych za udział żeby przystąpić do spółdzielni.
I tak rozpoczęła się walka o prawa spółdzielców?
Zaczęliśmy domagać się tego samego prawa od zarządu, które mieli „poprzednicy” członkowie przyjmowani w poprzednich latach. Okazało się, że prezes Chwist nie miał już argumentów. Nie mógł się zasłaniać twierdzeniem, że nie jest właścicielem gruntów. Kiedy Stowarzyszenie Ruch Społeczny „Luiza” zaczęło informować, jakie warunki trzeba spełniać, żeby wykupić mieszkanie, okazało się, że prezes Chwist naliczał jakieś dziwne kwoty za nakłady konieczne. Jedni mieli zapłacić od 3 do 6 tysięcy złotych , niektórzy 15 tysięcy, inni po 20 tysięcy. W koszty nakładów koniecznych wliczano wszystkie wydatki na budynek – ocieplenia, remonty itp. Ludzie, pomimo, że się z tym nie zgadzali, wpłacali te pieniądze. Pozaciągali w tym celu kredyty, pobrali pożyczki od rodzin, żeby tylko spełnić warunki i mieć wreszcie mieszkanie na własność. Ale w ciągu kolejnych miesięcy nie doczekali się przekształcenia. Wyszło na to, że dali spółdzielni pożyczkę, która uznała, że przekształcać nie będzie, bo akurat art. 48 ust. 3 o nakładach koniecznych z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych został zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego. Ani pieniędzy, ani mieszkania na własność. Zebraliśmy tych ludzi, żeby prawnie rozstrzygnąć tę sprawę i tak rozpoczęliśmy ten bój…
Kim jest prezes GSM „Luiza” Waldemar Chwist? Jaką przeszłością legitymują się pozostali członkowie zarządu i rada nadzorcza spółdzielni „Luiza”?
Waldemar Chwist znalazł się w grupie 13 członków założycieli GSM „Luiza”. Jego przeszłości, jeśli chodzi o jego karierę zawodową, nie bardzo potrafię potwierdzić. Są sugestie, że był kiedyś jakimś pracownikiem mieszkaniówki na kopalni. Inni twierdzą, ze kierował hotelem pracowniczym. Wśród członków założycieli są ludzie związani z kierownictwem kopalni i kilka innych osób, które miały różne interesy z kopalnią. Spółdzielnia została w sumie utworzona z grupy uprzywilejowanych ludzi, którzy praktycznie tylko mieli przyjąć nazwę „spółdzielnia”.
Jakich realnych i konkretnych zmian stowarzyszenie chce dokonać w spółdzielni „Luiza”?
Po pierwsze, chcemy doprowadzić do tego, by osoby, którym przekształcenie się należy, zostali właścicielami z odrębną własnością. Po drugie, chcemy, żeby ta odrębna własność była pełna, czyli z pomieszczeniami przynależnymi – z piwnicami, z balkonami. Chcemy, żeby faktycznie była przejrzystość w zakresie gospodarki finansowej. Żeby inwestycje, które są planowane były zgodne z ustalonym programem, a nie na zasadzie: teraz ocieplamy kosztem innych potrzebnych remontów. Jeżeli inwestycje idą w miliony, to musi być kontrola nad tym, kto te pieniądze wydaje i dlaczego jest tak drogo. Nie może dochodzić do takich sytuacji, jak przy ul. Modrzewiowej , gdzie w tym samym okresie czasu, docieplano dwa budynki – GSM „Luiza” i SM „Skarbek”. Kubatura budynków jest taka sama, „Skarbek” zapłacił za ocieplenie budynku 90 tysięcy zł, a „Luiza” – ok. 350 tysięcy zł. Sprawa do dzisiaj nie jest wyjaśniona, Prezes tłumaczy, że były przetargi i są faktury. Ale nawet jakby liczyć najlepsze materiały, to mogłoby coś być droższe 10 do 20 procent, a tu taka różnica.
 
Macie jednak problem, by tych zmian dokonać przy obecnym zarządzie…
Dlatego dążymy do zmian fundamentalnych. Rada nadzorcza nie może składać się z ludzi wspierających prezesa i dbających o to, żeby nie stała się mu krzywda. Chcemy, żeby do rady nadzorczej byli wybrani członkowie – działacze, którzy chcą dbać o wszystkie budynki na osiedlach w Zabrzu i Rudzie Śląskiej. Te osoby będą wtedy rzeczywiście nadzorowały zarząd spółdzielni. Zmierzamy do tego, by zarząd był wybrany spośród grupy fachowców, a nie jak dotychczas – jak przewiduje zapis w statucie – tylko spośród członków spółdzielni z wymaganiami, które sobie prezes powypisywał, tak, żeby tylko on je spełniał. Ustawa mówi krótko: członkowie zarządu mogą być wybierani spoza członków spółdzielni i może być ogłoszony konkurs przez radę nadzorczą. W tym konkursie zostaną ustalone warunki, jakie musi spełnić kandydat do zarządu. Można wtedy wybrać kogoś z wykształceniem, doświadczeniem i z umiejętnościami menedżerskimi, zarazem przyjaznego dla ludzi, a nie szukającego cały czas konfliktu.
 
Tymczasem władze GSM „Luiza” w czerwcowym numerze spółdzielczego biuletynu informacyjnego piszą, że członkowie spółdzielni ze stowarzyszenia „Luiza” zgłaszali projekt uchwały, aby w zarządzie zasiadali ludzie nie będący członkami spółdzielni, bez wyższego wykształcenia, bez przygotowania zawodowego i odpowiednich licencji.
Najwyraźniej, władze spółdzielni „Luiza” nie chcą odpowiednio interpretować ustawy o gospodarce nieruchomościami. Ona określa, jakie uprawnienia musi mieć dana osoba, żeby mogła zostać zarządcą nieruchomości. Ktoś, kto jest zarządcą nieruchomościami musi posiadać licencję zarządcy. To wynika z ustawy i nie trzeba tego wpisywać w statut. Jeżeli chodzi o wykształcenie, umiejętności menedżerskie, doświadczenie zawodowe, to przecież rada nadzorcza, o której my nic tu nie mówimy w naszych zmianach, nadal pozostaje organem, który wybiera zarząd. Jeżeli wyrzucilibyśmy zapis, że to rada nadzorcza nie wybiera zarządu, a walne zgromadzenie, to można byłoby założyć, że ludzie nie rozumieją, kogo mają wybrać i mogą wybrać przypadkowo. Ale jeżeli rada nadzorcza musi być wybierana z członków spółdzielni, to można logicznie założyć, że będzie również odpowiedni doradca prawny, który przygotuje wymogi konkursu. Będzie wymóg formalny, czyli: licencja, doświadczenie, wykształcenie, referencje. Jeżeli ktoś przyszedłby z zakładu państwowego czy prywatnej firmy i miałby doświadczenie w zarządzaniu, a zarazem umiejętności menedżera organizującego mądre działania gospodarcze, to może wystarczyć by zostać kandydatem na prezesa spółdzielni. W zmianie statutu nie wprowadzaliśmy szerszych określeń czy odnośników do ustawy. Przecież przepisy mówią, że nie przepisuje się do dokumentów niższej rangi ustawy, z której wynika przepis. Ustawa to reguluje, więc nie trzeba tego przepisywać i nazywać statutem. Około 85 procent zapisów w statucie GSM „Luiza” jest przepisanych z ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, prawa spółdzielczego i gospodarce nieruchomościami. Przepisane żywcem, zdanie w zdanie. To jest fikcja. Ktoś chciał zrobić książkę, żeby ludzie tego nie czytali, bo jest za gruba. Statut powinien być 5-cio stronicowy, określać prawa i obowiązki członka, a reszta to odnośniki do ustawy.
 
Czy prawdą jest – jak twierdzi zarząd GSM „Luiza” – że obiecujecie niskie czynsze i mieszkania za darmo oraz usunięcie wszystkich osób, które pracują na rzecz spółdzielni?
Niskie czynsze – tu chodzi o realne opłaty eksploatacyjne, które wynikają z rzeczywistej kondycji spółdzielni. Jeżeli spółdzielnia posiada lokaty ok. 8 milionów złotych, to świadczy, że kondycja ta jest bardzo dobra, a społeczeństwo jest coraz bardziej biedniejsze. Trzeba się zastanowić czy 1,90 zł jest kwotą niską czy za wysoką. Przeanalizowaliśmy sytuację wśród zarządców nieruchomości w Zabrzu i w Rudzie Śląskiej i okazało się, że mieszczą się pomiędzy 1,35 zł a 1,60 zł. To, dlaczego 1,90 zł musi być? Tym bardziej, że „Luiza” zarządza ogromną grupą budynków. Tam gdzie więcej, tam taniej. Taki zarządca negocjując z firma usługi na np. malowanie klatek schodowych ,sprzątanie czy strzyżenie trawy, ustala hurtowe ceny a nie indywidualne. Jeżeli zarządcy prywatnemu opłaca się kwota 1,35 zł za budynek czteroklatkowy, to, dlaczego w GSM „Luiza” musi być 1,90?
A zarzut, że obiecujecie mieszkania za darmo?
Zgodnie z projektem uchwały, która nie została dopuszczona pod obrady, chcieliśmy, żeby wszyscy zgodnie z decyzją walnego zgromadzenia nabyli mieszkania według ustalonej kwoty. Czyli ci, którzy byli najemcami mieszkań zakładowych i są nadal, nabywają je za 1200 zł. Do tego dochodzi opłata podatku od nabycia tego mieszkania iopłaty notarialne. Tym samym zarzut, że „za darmo” jest chybiony. Kwotę 1200 zł chcieliśmy przeznaczyć, jako wkład na fundusz remontowy w budynkach spółdzielni.
Co z usunięciem pracowników spółdzielni?
Na dwóch spotkaniach w Zabrzu, gdzie byli członkowie rady nadzorczej i radca prawny i na spotkaniu w Bielszowicach, gdzie był prezes z jednym członkiem rady nadzorczej, generalnie gro zastrzeżeń było odnośnie traktowania ludzi przez pracowników spółdzielni. Spółdzielcy skarżą się, że jest bardzo duża arogancja pracowników, że są zbywani odpowiedziami w stylu: nie, bo nie, nie da się, proszę nie zawracać mi głowy. Jeżeli pracownicy spółdzielni mają odpowiednie kwalifikacje, umiejętności i odpowiednie nastawienie do spółdzielców, to nikt nikogo nie będzie zwalniał. Lepiej mieć dobrych fachowców, niż szukać nowych i ich uczyć. Absolutnie nikt jakiejś rewolucji nie przewiduje.
Stwierdzenie, że „członkowie spółdzielni należący do stowarzyszenia dążą do wprowadzenia zmian w statucie spółdzielni, które będą skutkować niemożliwością właściwego zarządzania spółdzielnią oraz roztrwonieniem jej majątku” to kolejne kłamstwo władz GSM „Luiza”?
Stawiany przez prezesa zarzut dotyczący roztrwonienia majątku jest niczym innym jak demagogią. Budynki, które są będą nadal zarządzane przez spółdzielnię, wszystko będzie dalej funkcjonowało tak samo i nikt niczego nie roztrwoni. Ludzie nie wezmą tych mieszkań pod pachę i nie wyjdą z tej spółdzielni. Jeżeli w perspektywie czasu zdecydowaliby się utworzyć wspólnoty i powierzyć zarządzanie spółdzielni, wtedy spółdzielnia i tak będzie zarządcą. Tyle, że będzie musiała sprostać wymaganiom rynku. Spółdzielnia z prawdziwego zdarzenia musi być elastyczna, przyjazna do ludzi, a niedyktująca warunki. Spółdzielcy nie chcą ingerować w zarządzanie spółdzielnią, tylko chcą być traktowani na zasadzie partnerskiej. Nie chcą też, żeby okłamywano ich, gdy np. pytają o pieniądze, które wpłacili na fundusz remontowy, że albo ich nie ma, albo zostały przeznaczone na inne remonty. Budynki przy ulicy Bohaterów Warszawskich to wizytówka poświadczająca, jak spółdzielnia „Luiza” zarządza swoją substancją. Nawet najgorszy gospodarz do czegoś takiego nie dopuściłby, bo to jest kwestia zrobienia zaprawy i zabezpieczenia wypadających cegieł ze ścian budynków. 
„Czas na zmiany” to motto Stowarzyszenia Ruch Społeczny „Luiza”. Ten odpowiedni do zmian czas to walne zgromadzenia członków. Byłoby łatwiej, gdyby wszyscy głosowali na jednym spotkaniu. W przypadku GSM „Luiza” walne zgromadzenia są podzielone nawet na 9 części z uwagi na liczbę członków spółdzielni „Luiza”. To nieuniknione?
Według danych podawanych przez władze spółdzielni „Luiza”, na koniec roku 2009 było ok. 1430 członków. Dopisano nowych ok. 200. Jest, więc ich w tej chwili ok.1600, z czego większość jest w Zabrzu, nieco mniej w Rudzie Śląskiej. Hala Zgody w Rudzie Śląskiej jest przygotowana, na co najmniej 300-400 osób. Można byłoby zrobić jedno walne zgromadzenie tam dla Rudy Śląskiej. To jest realne. Teraz na jednej części walnego zgromadzenia było około 67 członków, na dwóch pozostałych, ponad 40, czyli zakładamy, że na jedno zebranie mogłoby przyjść np. 250-300 osób w jednym czasie. Wystarczy zrobić komisję skrutacyjną, w której skład wchodzą 2-3 osoby plus osoby wspomagające, które będą liczyły głosy w sektorach. W Zabrzu maksymalnie można byłoby zorganizować 2 lub 3 części walnego zgromadzenia w hali Pogoni. Jest to tylko kwestia organizacyjna a nie kunktatorstwo rady nadzorczej i zarządu spółdzielni.
Rozumiem, że to podział formalny, a tak naprawdę mamy do czynienia z jednym walnym zgromadzeniem. Tymczasem członkowie spółdzielni nie byli wpuszczani na wszystkie części walnego zgromadzenia, mogli wejść tylko na grupy, do których byli przypisani. Złamano prawo?
Podkreślam – prawo nie zabrania uczestnictwa członkowi spółdzielni w poszczególnych częściach walnego zgromadzenia. Ustawodawca po prostu nie przewidział, że w sytuacji, podziału na grupy, ktoś będzie chciał przychodzić na inne spotkanie tylko po to, żeby się zapoznać z jego przebiegiem. Nie wprowadzono zakazu uczestnictwa członków w spotkaniach grup, jedynie doprecyzowano, że to zarząd z radą nadzorczą dzieli walne zgromadzenie na grupy. W innych spółdzielniach członek spółdzielni może przyjść na tę część walnego zgromadzenia, do której nie został przypisany, ale bez prawa głosu, jako obserwator. Spółdzielnia zobowiązana jest do stosowania się do ustawy o dostępie do informacji publicznej. Nie może zabraniać uczestnictwa w walnym zgromadzeniu, które jest jawne, gdzie prezentowane są dokumenty, które są jawne i będą jawne, bo znajdą się w Krajowym Rejestrze Sądowym i tam będzie można spokojnie je skserować i przeczytać. Jak można utajniać walne zgromadzenie? Przed czym? Żeby ludzi trzymać w nieświadomości – takie jest nasze zdanie. Po to dzieli się na grupy, uniemożliwia członkom bycie na jakiejś grupie wcześniejszej, żeby nie wiedzieli, za czym głosują i podnosili rękę w nieświadomości. Większość spółdzielców nie wie, co to jest sprawozdanie finansowe czy bilans. Jak więc mogą decydować o tym, ile milionów, które ujęto w bilansie, jest zgodne z zasadami rachunkowości, a ile nie? To działanie spółdzielni jest zamierzone, żeby utrzymywać ludzi w niewiedzy, za czym głosują.
 
Na walne zgromadzenia nie wpuszczano też doradców. Radca prawny Bogumił Rumas opiniujący dla spółdzielni tłumaczył, że eksperci powinni mieć udokumentowane wykształcenie prawnicze.
 
Jeżeli członek zostanie bez swojej zgody wykreślony z rejestru członków spółdzielni, ma prawo zgodnie z ustawą i statutem odwołać się do rady nadzorczej i walnego zgromadzenia. Może zrobić to sam, albo wziąć sobie eksperta. W tym przypadku, powinien być to prawnik lub radca prawny gdyż ustawodawca założył, że powinna mu doradzać osoba, która ma odpowiednie kwalifikacje . Natomiast każdy członek spółdzielni, który przychodzi na walne zgromadzenie ma prawo do pomocy od swojego osobistego doradcy, który nie musi mieć wykształcenia prawniczego. Dotyczy to współmałżonków nie będących członkami spółdzielni, członków rodziny i osób znających organizację spółdzielni. 
Ochroniarze na moich oczach brutalnie potraktowali również panią, która próbowała wejść na walne zgromadzenie razem ze starszą, schorowaną matką, jako jej doradca i opiekun. Widziałam te ogromne siniaki. Szarpana była też jej mama, która jako członek spółdzielni przyszła na swoją grupę walnego zgromadzenia. Zakładał Pan, że dojdzie do takich sytuacji?
Nie. Przeżyłem szok. Nigdy nie dopuszczałem takiej myśli, że na walne zgromadzenie członków spółdzielni przychodzi córka z matką, matka ukończyła 70 lat, niedosłyszy, nie zna szczegółów i ona jest zatrzymywana siłą przez ochronę, a prezes Waldemar Chwist krzyczy, że należy wezwać grupę interwencyjną i wyprowadzić ją siłą. To jest horror. To przekracza ludzkie pojęcie, pokazuje, jakie jest nastawienie tego człowieka do członków spółdzielni. Jego zachowanie przekroczyło wszelkie normy. Zgłoszenie przez panią Agnieszkę Grzyb na policję naruszenia jej nietykalności cielesnej jest jak najbardziej prawidłowe. Nie wspomnę o naruszeniu interesu prasy. Władze spółdzielni korzystają ze środków publicznych i powinny być kontrolowane np. przez media. Tymczasem zlecają komuś filmowanie przebiegu walnego zgromadzenia. Nawet członkowie spółdzielni nie wiedzą ile płacą tej prywatnej firmie, która kręci materiał przez trzy godziny. Pytanie, czy ten materiał jest w całości zgrany na płytę, czy są wycięte jakieś wątki, żeby w razie potrzeby nie użyć argumentów przeciwko spółdzielni… To jest wolna amerykanka i przykład, jak można w Polsce stworzyć kastę ludzi uprzywilejowanych, którzy żerują na tym, że dysponują majątkiem publicznym, przekazanym za darmo. Tworzą tylko nazwę spółdzielnia, uwłaszczyli się i narzucają ludziom, przekazanym wraz z majątkiem państwowym, swoje reguły gry. Przepis mówi, że walne zgromadzenie jest najwyższą władzą, ale się skończyło i już go nie ma. A rada nadzorcza – grupa ludzi wybrana spośród członków spółdzielni popleczników prezesa – i prezes może ze spółdzielcami robić dalej, co chce. Nie ma nawet instytucji kontrolnej, bo nawet CBA czy inne organy kontrolne mają problem, żeby wejść do GSM „Luiza” z kontrolą, bo tak skonstruowana jest ustawa prawo spółdzielcze.
 
Był Pan na niektórych częściach walnego zgromadzenia. Jak z pana perspektywy ono przebiegało? Władze spółdzielni próbowały w jakiś sposób sterować jego przebiegiem?
Prezes Chwist zabierał głos wyrywając mikrofon przewodniczącemu zebrania. Przekonywał spółdzielców, że jakaś bliżej nieokreślona grupa osób chce roztrwonić majątek spółdzielni. Namawiał ludzi do głosowania przeciwko uchwałą, które przygotowali członkowie spółdzielni. Inspirował również do takich zachowań, że członkowie rady nadzorczej zgłaszali wnioski formalne o odwołanie przewodniczącego zebrania, który był mu niewygodny.   
Poszczególne części walnego zgromadzenia dobiegły końca. Macie już wyniki głosowania. Jak one wyglądają i co udało się zmienić?   
Rada nadzorcza nie otrzymała skwitowania ze sprawozdania z działalności za rok 2009. Sprawozdanie zarządu z działalności w 2009 roku również nie zostało przyjęte. Walne zgromadzenie członków nie udzieliło absolutorium prezesowi zarządu Waldemarowi Chwistowi, bo 228 członków było przeciw. Ta uchwała umożliwia odwołanie prezesa przez Radę Nadzorczą. Uchwalono również decyzją 333 członków obowiązek przygotowania przez zarząd spółdzielni strony internetowej.                                                                                                      
Czy możemy śmiało stwierdzić, że Stowarzyszenie Ruch Społeczny „Luiza” ma już na swoim koncie sukcesy?
Sukcesem jest jedna rzecz, że ludzie się zorganizowali. Tworzą jedną, dużą grupę, w której działając wspólnie można osiągnąć kolejne sukcesy. Zawsze było tak, że jednostki upominające się o swoje prawo były marginalizowane. W grupie ponad tysiąca osób tworzą siłę. Posłowie chcą się z nimi spotykać i doradcy się pojawiają, wszystko ma inny wymiar. Po roku pracy, efektem jest zaakceptowanie przez walne zgromadzenie chociażby tylko części uchwał. To już jest milowy krok do przodu. Chcemy wrócić do tych zasad, które obowiązywały na początku rejestracji spółdzielni, czyli po 100 zł za udział i wpisowe według ustawy, czyli średnio 529 zł. Wrómy do zapisów ustawy, która mówi, że 1/10 członków, nie mniej niż trzech zwołuje walne zgromadzenie. Wtedy przyjdzie duża grupa członków i ona będzie miała konkretny cel. Walne zgromadzenia pokazały, że jest duża grupa ludzi, która jest przeciwna zarządowi i obecnej polityce gospodarczej. Zakwestionowano w poszczególnych grupach sprawozdanie finansowe i nie udzielono absolutorium. Zarząd utracił wiarygodność w oczach spółdzielców. Rada nadzorcza również. Kolejna sprawa – walne zgromadzenie zdecydowało o tym, żeby podjąć pewne kroki celem doprowadzenia do fundamentalnych zmian w tej spółdzielni. Takich, które będą dawały spółdzielcom możliwość wybrania spośród siebie rzeczywistej rady nadzorczej. Wtedy ta rada nadzorcza zorganizuje konkurs, w którym wybierze zarząd z prawdziwego zdarzenia. Poszerzony przynajmniej o jednego członka zarządu, żeby był główny księgowy – dyrektor ds. finansowych oraz dyrektor ds. technicznych, odpowiedzialny za zarządzanie remontami i politykę gospodarczą oraz prezes zarządu, który organizuje cały zarząd i ustala kierunki związane z realizacją zadań spółdzielni. Zostaną na pewno wybrani ludzie, którzy naprawdę chcą poświęcić się tej spółdzielni i dalej ją rozwijać. 
Czy Pan, jako doradca i niekwestionowany lider Stowarzyszenia Ruch Społeczny „Luiza” widzi siebie w roli prezesa GSM „Luiza”?
Nie mam takich planów. Co innego być doradcą, a co innego zarządcą w określonych ramach. Mam inne plany gospodarcze. Od kilkunastu lat prowadzę działalność gospodarczą na własny rachunek. Jestem przekonany, że rada nadzorcza wybierze spośród kandydatów startujących w konkursie odpowiednią osobę na to stanowisko. Mogę pomagać nowej radzie nadzorczej oraz członkom spółdzielni w przygotowaniu odpowiednich szkoleń z zakresu znajomości prawa spółdzielczego i ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. W ramach współpracy ze spółdzielnią stowarzyszenie może realizować dla członków spółdzielni działalność kulturalno – oświatową, której nie ma wcale w Luizie.  
Rozmawiała- Gracjana Chojnacka  
Zabrzanie.pl
 
 

Zawodowo prowadzę kancelarię doradztwa gospodarczego,prawnego.Doradztwo w problematyce spółdzielni mieszkaniowych,kaucji mieszkaniowych i wszystkich trudnych spraw urzędowych.Kontakt telefoniczny 533633443

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka