Wilk Miejski Wilk Miejski
1313
BLOG

Zamarł Zbigniew Brzeziński,twórca Komisji Trójstronnej, członek Klubu Bilderberg

Wilk Miejski Wilk Miejski Polityka Obserwuj notkę 0



... W latach 80. nadal doradzał Amerykanom ws. polityki zagranicznej. Po upadku komunizmu, Brzeziński był gorącym orędownikiem wejścia Polski do NATO. Kawaler Orderu Orła Białego. - Dzisiejszej nocy odszedł w spokoju mój ojciec. Przyjaciele nazywali go "Zbig", wnuki "Szef" a dla żony był miłością życia - napisała w mediach społecznościowych Mika Brzeziński. - Był najbardziej inspirującym, kochanym i oddanym ojcem, jakiego można mieć - zakończyła wpis.

Źródło: PAP

                                                                                                *


"Prościej jest zabić milion ludzi, niż ich kontrolować"

 

 Zbigniew Brzeziński


... Dlatego, więc Zbigniew Brzeziński (twórca Komisji Trójstronnej i współzałożyciel Klubu Bilderberg) ubolewał wielce, iż: „aby światowe zarządzanie było możliwe konieczne jest jednak przełamanie oporu ludności. Nie łudźmy się, że ten opór istnieje gdziekolwiek w Europie – aktualnie jest w państwach arabskich. U nas już od dawna dzieje się wszystko zgodnie z planem. Unia Europejska stanowi przecież zalążek państwa światowego. Na drodze do tego potrzebne jest pewne wyrównanie poziomów. Jeszcze kilka dekad temu poziom życia w USA i w Polsce był diametralnie różny; dzisiaj Polska różni się od USA tak jak Europa, po prostu ma swoja specyfikę. Następnych kilka lat rządów socjalistów wyrówna w dół poziom zamożności Amerykanów zbliżając go do średniej unijnej. Łatwo wyobrazić sobie połączenie Unii Europejskiej i Ameryki, nawet gospodarcze… Ameryce będzie teraz trudno utrzymać dominację na świecie, ponieważ sieci społecznościowe przeistaczają istotę społeczeństwa powodując „uniwersalne przebudzenie masowej politycznej świadomości” - tak dywagował Brzeziński podczas pobytu w Polsce w grudniu 2012 roku. Czy to nie złowrogie diagnozowanie procesu realizacji zakulisowych planów wobec świata?

I właśnie teraz zamachy terrorystyczne, poczucie zagrożenia i zgoda na „prawa stanu wyjątkowego” są niezbędnie potrzebne dla utrzymania w mocy planów NWO, bowiem ludzie w Europie zaczęli się budzić, może jeszcze nie masowo i radykalnie, ale zaczyna rysować się powszechna wola, aby zrzucać kajdany niewolnictwa mentalnego i pozbawienia rozumu poprzez ideę „poprawności”, „marksizmu kulturowego”, która to ma swoje poszczególne „łby hydry” w postaci gender, multikulti, rozbicia rodziny, deprawacji i zidiocenia młodzieży, lansowania tez: patriotyzm=ksenofobia, nacjonalizm=faszyzm, etc. Zamachy terrorystyczne, te najświeższe z Paryża, to odpowiedź architektów NWO na rysujące się „społeczne przebudzenie”, na wzrost obywatelskiej czujności i odmowę uczestnictwa w „kabarecie poprawności”. Co się musi zdarzyć, aby wrzaski i kwilenia idiotów, euroentuzjastów, różowych misi LGBT i islamofilii, nie zagłuszały głosu rozumu i instynktu samozachowawczego ludzi nad Wisłą (w całeym świecie także!), no co? Detonacja "podpaski szahida" na Dworcu Centralnym w Warszawie, czy na Krakowskim Rynku, do wyboru śpiąca papużko i wrzeszczący cymbale brzmiący!

Musimy uzmysłowić sobie, że „poprawny politycznie Zachód”, a zwłaszcza koryfeusze dominacji i proklamowania „jedynej słuszności”, Merkel, Holland, czy Schultz, ci co rozdają karty i przesuwają figury po szachownicy Europy, z przerażeniem patrzą i oczy przecierają na wielce niesłusznego, bo nie zaczadzonego, Premiera Orbana, na obcą idei multikulti, „praw człowieka i tolerancji”, ową Środkową Europę, „straszliwy” com back partii „kaczystów”, patriotów i konserwatystów w Polsce, odbudowującą się solidarność Grupy Wyszehradzkiej, a może w końcu powstanie Europejskiej Ligi Międzymorza, oś państw od Skandynawii po Rumunię i Chrześcijańskie Bałkany, solidarnego związku państw, których położenie geograficzne, geopolityka, różnorodność gospodarcza, perspektywa zbudowania politycznej, ekonomicznej, infrastrukturalnej i kulturowej „nowej siły” w Europie, to postulat złamania planów „powszechnej urawniłowki”, złamania "Osi Moskwa - Berlin", zniweczenie cynicznej próby rozbicia więzów społecznych i lokalnych sojuszy na rzecz powszechnej globalizacji i realizacji planów NWO. Oby tu „słowo ciałem się stało”, rozum i godność ludzka pokonały cyniczny zamach na człowieczeństwo i zgodny z naturą ludzką ład światowy, czyli jedność w różnorodności, porozumienia ponad podziałami, czego archetypem jest Najjaśniejsza Rzeczpospolita w dobie potęgi jagiellońskiej, swym „Złotym wieku”!

Ten właśnie wymiar ma odrzucenie w wyborach w Polsce rządzącej grupy „eurocyników”, entuzjastów „politycznej poprawności”, realizowania w naszym kraju obcych interesów i promowanie zagranicznych koncernów, miast budowy polskiej gospodarki i realizacji polskiej racji stanu, owa władza, jako sposobność do „skoku na kasę”, a nie wypełnianie wyborczych obietnic i służenie obywatelowi. To jest „papierek lakmusowy” na powszechne przebudzenie, dostrzeżenie zła, szukania dróg wyjścia z dziejowego impasu. Czy nowa ekipa spełni te oczekiwania? Na razie nie ma pewności, czy wkrótce doświadczymy „nowej jakości” w uprawianej nad Wisłą polityce, ale z pewnością, cokolwiek się zdarzy, będzie to „mniejsze zło”, niż robota, czytaj – destrukcja, ekipy, na której sztandarze widniało „państwo istniejące teoretycznie”. Teraz przy władzy znalazła się konserwatywna, patriotyczna i klerykalna ekipa, która z samej deklarowanej idei „bojaźni bożej” i „miłości Ojczyzny” nie dopuści się czynów niecnych i działań na niekorzyść gospodarczej, społecznej i intelektualnej potencji państwa, raczej na pewno… A czy będzie wsłuchana w głosy i oczekiwania obywateli, czy realizować będzie własny, partyjny program, od nas to zależy, od świadomości ludzkiej, od woli decydowania o swoim losie, zaś  narzędzia obywatelskiego nacisku na władzę znane są nam nie od dziś, prawda?

Wracając do odnotowanego zjawiska budzenia się świadomości i wychodzenia ludzi z mentalnego letargu należy dodać, że szydzenie z ludzi wierzących w „spiskowe teorie historii” nie odnosi już dawnego skutku, zawstydzenia i napiętnowania, za dużo jest źródeł niezależnej informacji (Internet!), tak więc jedynie zajadły „poprawniak” wierzy w samotnego szaleńca, Oswalda strzelającego do prezydenta Johna F. Kennedy’ego w Dallas, w prowokację komunistów wietnamskich, zwaną „incydentem w Zatoce Tonkińskiej” z 1964 roku, która była de facto tajną operacją CIA, pretekstem do przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny w Wietnamie, czy też w bajeczkę, że zamachy z 11 września przeprowadzili arabscy terroryści, wcześniej szkolący się na awionetkach! To bajka dla konsumentów faktów medialnych! Teraz jednak powszechnie wiadomo o ''Operacji Gladio'' zrealizowanej przez MOSSAD i CIA z pomocą „świadomych syjonistów” i szkolonych przez amerykanów do walki z ZSRR „bojowników islamskich”, w tym Ben Ladena, tak… Zaś celem operacji było obwinienie arabskich „sponsorów terroryzmu” i zmuszenie zachodnich sojuszników do wzięcia udziału w planowanej inwazji na Irak i Afganistan. Była to także „brudna robotą” służb specjalnych, które kosztem śmierci niewinnych ok. 3,5 tys. osób, znalazły także pretekst do ograniczenia praw obywatelskich i rozpoczęcia inwigilacji na niespotykaną skalę w USA. A po co to wszystko? A po to, aby zerwać więzy społeczne, „rozzbroić” społeczeństwo, zatomizować i zastraszyć, przygotować do bycia „nawozem historii” pod wielki projekt „światowego imperium” pod auspicjami NWO. Kolejny dowód na to, że operacja pod fałszywą flagą”, używanie spektakularnych „ataków terrorystów”, sianie strachu i wiara w "opiekę państwa", to narzędzia walki owego państwa z obywatelami, NWO ze zorganizowanym społecznie i świadomym człowiekiem, walka o wyhodowanie „dwunożnego termita”, który zrozumie przesłanie „jednostka zerem, jednostka bzdurą” i wypełni misję bycia „egzemplarzem humanoidalnym”, zmielonym w dziejowych młynach NWO…

                                                                             *

Antoni Kozłowski (2015)


Appendyx, czyli przypomnienie, iż: historia magistra vita est!


Pakt David Rockefeller - Jaruzelski AD 1985 – Było to wydarzenie, zatajone i do dziś do końca politycznie nie wyjaśnione, które zadecydowało o “dynamice przemian systemowych” PRL w III RP, czyli gwarancji ochrony dla ludzi władzy i aparatu represji, kolonizacji polski przez kapitał zachodni, zwłaszcza interes Rockefeller’ów, także ich człowieka – Georga Sorosa, zniszczenie polskiej gospodarki i gwarancja trwałej politycznej i ekonomicznej zależności Polski od zachodniego kapitału!


W pierwszych dniach jesieni 1985 roku gen. Wojciech Jaruzelski, odwiedziwszy Hawanę, przybył do Nowego Jorku, by wziąć udział w rocznicowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Pobyt był okazją do szeregu spotkań z głowami i przedstawicielami innych państw. Jednak wszystko razem: „bratnia” Kuba, 40-lecie ONZ, oficjalne spotkania, nie miało nawet części tego znaczenia, jak ta jedna, parogodzinna rozmowa, której akurat propagandowa prasa PRL nie odnotowała. Oto w środę 25 września 1985 roku, w samo południe Jaruzelski wraz z niedużą grupą asystujących mu oficjeli i ochroniarzy przybył do Rockefeller Plaza, wieżowca przy Piątej Alei na Manhattanie. Przed wejściem do charakterystycznej, monumentalnej budowli witał go sam gospodarz - David Rockefeller. Jaruzelski, wówczas 62-letni, namiestnik „Priwislińskiego Kraja”, jako I sekretarz PZPR, prezes Rady Ministrów PRL i (co najważniejsze!) przewodniczący Komitetu Obrony Kraju, bowiem obronił "chrupiące bułeczki" przed grozą "list proskrypcyjnych", a więc skupiał w swoim ręku całą władzę rzeczywistego, sowieckiego namiestnika nad Polską, która stanowiła klucz do całego „imperium zewnętrznego”, czyli krajów podległych sowietom...

Z nadania Moskwy Jaruzelski był więc lojalnym, lokalnym satrapą, jednak zaufanym i wyznaczonym do misji „kontrolowanego upadku komunizmu”. Jego rozmówca, David Rockefeller, sam stał na czele jednego z największych w dziejach imperiów banksterskich, organizacji finansowej o zasięgu globalnym, której „jednostką flagową” był Chase Manhattan Bank. Cały świat finansowy znał doskonale potężny klan, którego 70-letni wówczas David, stanowił trzecie pokolenie… Spotkanie owo miało dwa etapy: rozmowa w cztery oczy i tzw. lunch. Jedynymi świadkami pierwszego etapu, debaty Rockefellera z Jaruzelskim, były dwie osoby: szefowa sekretariatu Davida Rockefellera, Patricia Smalley, oraz polski tłumacz w randze wicedyrektora jednego z departamentów MSZ, Jerzy Sokalski.

Nie znamy treści rozmowy obu panów (znają ją zapewne służby USA), lecz pewne jest, że musiała być ważna i interesująca, skoro zamiast planowanej godziny trwała 105 minut! Następnie obaj panowie udali się na lunch do sali nr 72, gdzie czekali na nich: były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych, Zbigniew Brzeziński, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Norman Ernest Borlaug (jeden z „ojców” GMO), zastępca sekretarza stanu USA Lawrence Eagleburger,  John C. Whitehead, drugi w tym gronie zastępca sekretarza stanu USA, należący do „ludzi Rockefellera”, reprezentujący Fundację Rockefellera, a jednocześnie członek Komitetu Kierowniczego Grupy Bilderberg i jeden z wiceprezesów Chase Manhattan Bank, William M. Dietel, znany dziś jako „międzynarodowy filantrop”, zaś ze strony polskiej: minister spraw zagranicznych, Stefan Olszowski, sekretarz polskiego premiera, płk Wiesław Górnicki, członek Biura Politycznego KC PZPR Józef Czyrek, oraz chargé d'affaires Zdzisław Ludwiczak.

Na podstawie relacji uczestniczących w spotkaniu osób: Zbigniewa Brzezińskiegotwórcy Komisji Trójstronnej i współzałożyciela Klubu Bilderberg, Williama M. Dietla i płk. Górnickiego wyłania się jasny jego obraz: Spotkanie owo miało ostatecznie doprowadzić do tego, co na nasz, obywateli, marionetek w ich spektaklu, użytek nazwano „transformacją ustrojową”, a co późniejszy ambasador USA w PRL nazwać miał dyplomatycznie „układem Jaruzelski-Geremek”. Jednak ważne jest takie fundamentalne pytanie: dlaczego „namiestnik Kremla”, wierny „pies moskiewski”, partnerów do rozmów o „strategii upadku komunizmu” szuka wśród bankierów, a nie polityków z Białego Domu? Patrząc na te wpływowe klany, familie, rady i korporacje rządzące Ameryką i światem zza bram swoich odizolowanych od wiedzy publicznej i zakusów mediów rezydencji, możemy zrozumieć, dlaczego współczesna klasa polityczna Stanów Zjednoczonych i zachodnich demokracji jest tak przeżarta korupcją i nepotyzmem, dlaczego często jest nielogiczna i paradoksalnie niekonsekwentna w swych działaniach. Różnica między politykami wybieralnymi, znanymi z pierwszych stron gazet, a faktycznymi strażnikami interesów państwa jest taka, ja między aktorami sceny, a siedzącym za kulisami reżyserem...

Jaruzelski trafił pod właściwy adres. To oni właśnie, ludzie władzy pieniądza, pociągający za sznurki światowej polityki, stali się dla komunistów najbardziej naturalnymi partnerami i najlepszymi sojusznikami, bowiem obie strony miały w tym interes: komuniści ochronę polityczną, bankierzy ciągłość, a nawet rozwój swych interesów w „zrzucającej jarzmo komunizmu” Europie Wschodniej. Jeśli bowiem „kiełkowanie demokracji” w państwach Układu Warszawskiego przerodzi się w proces niekontrolowany, stracić mogą i jedni i drudzy. Zakładano tedy, że proces „demokratyzacji” musi być kontrolowany, bowiem kiedy narody spontanicznie pozbawią władzy komunistów, to zechcą ich rozliczyć, zaś zachodni wierzyciele, bankierzy, stracą wiele, bo miliardowe pożyczki i odsetki, jeśli im suwerenne władze, wyłonione przez te narody, odmówią tych spłat, jako nie zawierające tych umów i tak przepadną miliardy dolarów pożyczonych przez komunistów od banksterów!

I tak oto zawiązuje się diabelski, cyniczny „sojusz ponad wszelkimi politycznymi podziałami”, ponad  różnicami ideologicznymi, bowiem obie strony są sobie potrzebne - zbrodniarze i zdrajcy chronią interes bankierów, a lichwiarze i światowi stratedzy gwarantują komunistom bezkarność! Na mocy tego spiskowego, bo przecież nigdy nie ogłoszonego oficjalnie paktu Rockefeller - Jaruzelski, ten drugi został ostatnim prezydentem PRL i pierwszym prezydentem III RP, a Georg Soros, wyznaczony do banksterskiej misji przez Rockefellera, ułożył plan, nazwany dekoracyjnie „Planem Balcerowicza”, strategię drenażu kapitału wypracowanego w PRL przez naród i uwłaszczenie się komunistycznych prominentów i „dopuszczonych” do komitywy zdradzieckich „solidaruchów”. Drogę do realizacji tego cynicznego, zdradzieckiego, katastrofalnego dla Polski  planu „transformacji ustrojowej” otwierało niewątpliwie tamto spotkanie Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem i szefami światowej finansjery, takoż amerykańskim "mężem stanu", Zbigiem Brzezińskim, odbyte w Rockefeller Center w 1985 roku, kiedy nie śniło się nikomu, jak potoczą się losy świata...


Przeważnie dzieje się tak, że skazani jesteśmy jeno na domysły, a tzw. punkty zwrotne historii, ich zakulisowe czynniki sprawcze, traktujemy domyślnie, hipotetycznie i temporalnie przyjmujemy umownie, bowiem poznajemy tylko następstwa i wstecznie dedykujemy przyczyny sprawcze. Dzieje się tak bez pojęcia kto, gdzie i kiedy konkretnie podejmował decyzje do nich prowadzące, czyli jak propagandowo głoszona w PRL „kto za tym stoi i czemu to służy”. W przypadku Paktu Rockefeller – Jaruzelski AD 1985 jest inaczej - znamy dokładnie czas, miejsce i personalia większości uczestników spotkania, które niewątpliwie stanowi „detonator” punktu zwrotnego w najnowszych dziejach Europy Wschodniej i świata, bowiem chodzi tu o „kontrolowany upadek komunizmu”, ochronę interesów zachodniego kapitału w państwach postkomunistycznych, gwarancję bezpieczeństwa dla komunistycznych elit, ich uwłaszczenie na dorobku Polaków i oddanie gospodarki polskiej (wszystkich krajów postkomuny) w ręce banksterskie. To spotkanie dwóch światów polityki, pozornie reprezentantów dwóch radykalnie sprzecznych systemów ideologicznych, doprowadzić miało ostatecznie do tego, co nazwać można „Pax Americana”, bez wojny, bez skandalu, w „białych rękawiczkach”, czyli gwarancję „godziwej” kapitulacji komunistów, otrzymania gwaranci nietykalności i ekonomicznej wyprawki, zaś zachodni kapitał otrzymywał do dyspozycji polski majątek narodowy (także byłych „Demoludów”) i gwarancję spłacania przez zmodyfikowane ustrojowo państwa, kosztem społecznego wyzysku, owych pożyczek i gigantycznych odsetków zaciągniętych przez komunistów. I tyle. Reszta, to wskazanie dydaktyczne - kto wierzy w bajki, zwłaszcza te propagandowe, niech pamięta, że bajki się kończą, kiedy duże, otumanione dzieci idą do rytualnego uboju, czyli na wojnę…


Ale pamiętajmy jeszcze, że w 1933 rok powstała „Rada Biznesu” (Business Council), o której David Horowitz w swojej znakomitej książce „Rockefellerowie” napisał tak: „wyznaczyła sobie za cel uczestniczenie w podejmowaniu decyzji rządowych”, czyli była i jest „superrządem” USA! Członkowie Rady do dzisiaj spotykają się w Hot Springs i opracują „globalne strategie działania”. I chociaż nazwa tej organizacji jest tak „niewinna”, to rzeczywisty zakres jej władzy jest wręcz trudny do wyobrażenia!

Antoni Kozłowski vel Wilk Miejski


Na podstawie przygotowanej do druku książki "Mowa kulawa - mały leksykon języków środowiskowych PRL", rozdział - Wydarzenia międzynarodowe czasów PRL.


Zobacz galerię zdjęć:

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka