Marne te owoce z piterowskiego drzewa. Same robaczywki. Na rok pracy wycenionej na 12 tys. miesięcznie 2 raporty.Pierwszy, sześciostronicowy, który sama autorka nie nazwała raportem, ale i tak powinna się wstydzić. Znamy jego zawartość. Kupa śmiechu.
A teraz raport drugi. Jak mówią posłowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którzy już znają to długo wyczekiwane opracowanie minister ds. korupcji, rewelacji nie będzie. Ani specjalnego szoku.
Przesłanie raportu, czyli jego idea, myśl przewodnia była z góry ustalona. I pod nią Pani Julia Pitera, polonistka z ambicjami aktorskimi i parciem na szkło, skonstruowała swój raport (czytaj: donos), który, jak mówią, ma duże ambicje literacko-felietonistyczne. Nic więcej.
Przesłanie to jest następujące: Służby za Pis-u były be. Chciały skompromitować PO w czasie kampanii wyborczej w 2007 r., wykorzystując sprawę Beaty Sawickiej, byłej posłanki PO, kobiety kryształowo-niewinnej , acz zbyt kochliwej. A konferencja Mariusza Kamińskiego , szefa CBA, który ujawnił taśmy z przeprowadzonej 1 października operacji kontrolowanego wręczenia łapówki Sawickiej za ustawienie przetargu na zakup działki na Helu? Nie jest dowodem? Pitera szuka innego dowodu, który ma obalić ten znany i grzebie w pokontrolnym raporcie ABW, doniesieniach prasowych oraz doniesieniach samych funkcjonariuszy CBA. Te ostatnie miały dotyczyć nie kwestii politycznych, a jak twierdzi Pitera, kumoterstwa podczas przyjmowania pracowników do biura.
I znowu mamy wydmuszkę lub, jak kto woli, mokry kapiszon. Kolejne odwrócenie uwagi od palących problemów, również nepotyzmu i kumoterstwa w szeregach rządzącej koalicji.
Pani Julio! Czy nie szkoda Pani talentu na takie brudne zagrywki? A może lepiej pójść śladami Rokity i załapać się w Dzienniku? Tam Pani będzie na swoim miejscu, bo przekwalifikowanie się, jak widzimy, idzie opornie.
Inne tematy w dziale Polityka