Nigdy nie miałem skłonności socjalistycznych a wiele tzw. praw pracowniczych wzbudzało moje wątpliwości, jednakże najnowsze pomysły nowelizacji kodeksu pracy wprowadziły mnie w stan najgłębszego osłupienia i przerażenia. Jeżeli relacja w "Rzeczpospolitej" nie zawiera blędu to ktoś chyba w Ministerstwie Pracy powinien się leczyć. Na głowe!
Według artykułu Mateusza Rzemka "Pracownik nie uniknie nauki dla dobra firmy" szykowana jest nowelizacja kodeksu pracy dotyczaca szkoleń. Otóż według tej informacji po noweli pracownik nie będzie mógł odmówić wysłania go na szkolenie przez pracodawce jeżeli nie bedzie ono odbiegało od wykonywanych przez niego zadań. Pracodawca będzie w dodatku mial szersze możliwości otrzymania dofinansowania z Funduszu Pracy nawet jeśli szkolenie będzie organizowane przez prywatną firmę. Ale najwazniejsze jest to, że obowiązkowy charakter szkoleń nie zmienia uprawnienia pracodawcy do żadania zwrotu kosztow w okresie do 3 lat jesli w tym czasie stosunek pracy zostanie rozwiazany z przyczyn leżących po stronie pracownika. To naprawdę genialne. Jest sobie pracodawca, powiedzmy przedsiębiorca - osoba fizyczna, albo sp. z o.o., powiedzmy pracujący w branży transportowej, no i jest sobie żona pracodawcy, która ma firme szkoleniową. To prywatny kapitał więc nie ma problemu. Jakie będą koszty szkoleń to tez wyłącznie sprawa tych dwóch firm, a pracownikom nic do tego ze beda czesto wysylani na szkolenia (i nie będą mogli odmówić udziału w nich bo dostaną dyscyplinarkę). I tak pracodawca bedzie mial koszty (ksiegowe) a zona obroty, a pracownik taki dlug w "zawieszeniu na 3 lata" ze NIGDY nie bedzie mogl rozwiazac umowy o prace.
To juz nie jest kapitalizm, to jest feudalizm.
Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
