We Wspólnocie Anonimowych Alkoholików poznałem wiele osób. Byłem na wielu mityngach. Pamiętam jeden, na którym myślę, że nie było osób mających mniej, niż 5 lat trzeźwości, wszyscy byli sponsorami. Tak podniosłej sztucznie atmosfery nie szukałem więcej: niekończące się cytaty z Wielkiej Księgi, chwalenie się stażem… Na tej grupie byłem jeszcze wielokrotnie, bo próbuję nie chować urazy, a każdy może mieć gorszy dzień.
Poznałem też kilka osób, które od początku imponowały mi wewnętrznym spokojem, humorem i pokorą. Dowiedziałem się dopiero przyszedłszy na rocznicę, że mają po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat trzeźwości.
Pamiętam też mityng, na którym były nas cztery osoby, w tym trzy poniżej roku. Śmiem twierdzić, że na bardziej owocnym mityngu nie byłem.
Bardzo doceniam, gdy przychodzi ktoś pierwszy raz. Szczerze się cieszę z tego faktu. Przypomina mi to mój czas na początku. Pamiętam, też o tym, że jeden kieliszek dzieli mnie od tego, żeby wszystkie moje lata bez picia zaczęły się liczyć od początku.