18.09.2023, Poniedziałek

Teraz pora podjąć ryzyko - powiedział kiedyś mocno pijany gość, wychodząc z knajpy, w której siedziałem z kolegą po pracy. - Spotkania z żoną. 

Ryzyko jest wtedy, kiedy wynik jest nieznany, lecz można pewne rzeczy policzyć. Można ryzykiem zarządzać. Swego czasu nawet tego uczyłem. 

Jeśli chodzi o Boga, Jakkolwiek Go Pojmuję nie podejmowałem ryzyka. To jest tak, że coś pomaga, albo szkodzi, a ja doskonale widziałem od samego początku, że wiara w Wielki Plan jest dla mnie dobra. 

Często na mityngach powtarzam, że uznając, że istnieje Siła Wyższa doznałem niesamowitej ulgi. Uznając, że jest wobec mnie Większy Plan, którego nie rozumiem (i istnieje szansa, że nie zrozumiem) jest mi po prostu łatwiej. Nie tylko dlatego, że łatwiej godzić mi się z tym czego nie mogę zmienić. Czuję, że jest za tym jakiś większy sens. Że wszystko do czegoś prowadzi. Że dzieje się po coś. 

Czasem się zastanawiam jak to wszystko jest. Mój przyjaciel z dawnych lat ma raka mózgu. Jest najbardziej pozytywnym człowiekiem jakiego znam. Pierwsze objawy pojawiły się u niego osiem miesięcy temu. Trudno jest w takich chwilach wierzyć. 

Mimo to, wciąż pytam: po co się to wydarzyło?  I jeszcze: Po co to jest potrzebne mnie? 

Może po to, żebym zrobił coś dla niego. Albo żebym coś zrozumiał. Na pewno dlatego, że taki jest plan.