23.01.2024, Wtorek

Myślę, że rację miał też Mahatma Gandhi, mówiąc: Wolność nie jest warta posiadania, jeśli nie obejmuje wolności do popełniania błędów. 

Wybrałem inny cytat na dziś, bo ostatni okres mojego picia kojarzy mi się ze strachem. Że stracę pracę. Że stracę Żonę. Że coś złego się stanie. Że ktoś się zorientuje, że piję za dużo. 

Potem był tylko tępy, przerażający lęk, który pętał mnie w nocy i raził w dzień, dopóki nie stłamsiłem go trochę, podając sobie kolejne porcje alkoholu. Zażywając dawkę, można i tak powiedzieć. Ta wystarczała na jakiś czas, a potem znów potrzebowałem. Zaś czas pomiędzy dawkami przerażająco szybko się kurczył. 

Wstydziłem się swoich strachów i lęków. Martwiłem się, że ktoś je zobaczy zza pancerza, który sobie zbudowałem. 

Dziś, oglądam z Żoną głównie horrory, bo na komediach romantycznych płaczę. Nie, żebym się tego wstydził - bez wstydu przyznaję się do tego. Przestałem się martwić tym, co o mnie myślą i jak postrzegają - nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Przestałem też patrzeć na swoje zycie jak na pasmo porażek, ale też sukcesów - są to doświadczenia, których potrzebuję. 

Tak jest lepiej. Nie znaczy, że dziś się nie boję. Zdarza się, lecz dziś już nie zagłuszam swego strachu czy poddaję się lękowi. Szukam jego źródła, próbuję zrozumieć. Daję sobie do nich prawo. I nie boję się z nimi mierzyć. 

Notkę udostępniam również w formie materiału na YouTube.