Dzisiaj na jednym z kanałów lnformacyjnych (nie pamiętam czy to było INFO czy TVN24, ale co to za różnica?) pokazano program o "ukobieceniu" armii amerykańskiej. Jakkolwiek nie było wyraźnej pochwały to jednak przedstawiono temat jako wzór do naśladowania.
Zasadniczo nie mam nic przeciwko kobietom w armii pod jednym jednak zasadniczym warunkiem.
Kobiety pełnią funkcje niejako pomocnicze (szeroko pojęta logistyka, służby sanitarne. łączności itp) ,generalnie nie liniowe, a takie w ww. filmiku dominowały. Nie wynika to z niedoceniania ich potencjału , wręcz przeciwnie.
Jestem pewien że kobiety z powodzeniem mężczyzn zastąpią (dały temu wielokrotnie w przeszłości) tylko w wypadku Polski i dramatycznego obniżeia dzietności uważam ten pomysł za szczególnie szkodliwy.
Jest coś nienormalnego w wysyłaniu istot ze swej biologicznej natury powołanych do dawania życia na linie ognia. Uważam to za gwałt na psychice tych kobiet (nawet ochotniczek) i niegodne istoty rozumnej postępowanie. Wszak nawet (w niżej sytuowanych niż człowiek gatunkach) np.u ptaków instynktownie samiec zapewnia żywność i ochronę swej połowicy.
Dodam, kobieta to ta część gatunku której w żaden sposób zastąpić nie sposób. Biologia za nas zadecydowała że każdego mężczyznę może w fazie rozrodu zastąpić inny. Utrata kobiety to ztrzymanie bezpowrotne rozwoju ludzkiego gatunku,szczegółowiej narodu.
Może to i modne w dobie powszechnej feminizacji ale jak to się ma do polskich warunków? Czy o to w tym chodzi żeby było nas coraz mniej?