Forsowanie na siłe przedłużenia czasu pracy do 67 roku życia jest najzwyklejszą ściemą, Usilnie wmawia sie opini publicznej że jest to JEDYNE remedium na powstały problem.
Przed postawieniem sposobu rozwiązania należy przyjrzeć się przyczynie która problem generuje.
Jest nią coraz większy rozdzwięk po między ilością wpłacanych pieniędzy a wypłatami. Ta jak wiadomo zależy głównie od ilości osób wpłacających i POBIERAJĄCEJ emeryturę.
Pierwszym nieporozumieniem jest że ZUS wypłaca również tej grupie która nigdy nie wpłaciła do niego ani złotówki
Są to głownie emeryci pochodzący z tzw. służb mundurowych. Nieporozumienie tym większe że już wcześniej z różnych przywilejów cywilowi niedostępnych korzystali, społeczeństwo łożyło na ich miejsca pracy ,stosunkowo wysokie (w porównaniu z przeciętną cywilną) pensje służbowe mieszkania itd.
Na parodie wręcz zakrawa że jest to grupa najwcześniej na emeryturę przechodząca ( często w sile wieku) i w związku z tym najdłużej z emerytury korzystająca. Nieograniczenie możliwości dodatkowego zarobowania i zabieranie w ten sposób miejsc pracy dla których jest to PODSTAWOWE źródło utrzymania dopełnia obrazu.
Te niczym nie uzasadnione przywileje przyznała władza przeszłego systemu (czymś na lojalność "bijącego serca parti" musiała zasłużyć.) Dlaczego w 20 lat po transformacji są utrzymywane można tylko się domyślać.
Drugim powodem jest niedostateczna ilość miejsc pracy.
Tutaj "ZASŁUGI" władz po 1989 roku są niewątpliwe. LIKWIDACJA setek tysięcy miejsc pracy pod hasłem prywatyzacji (w czyim interesie?) jest powodem jawnego i ukrytego bezrobocia oraz blisko 3 milionowej emigracji. Osiągnięto tak ukochany przez liberałów stan czyli dyktat pracodawcy na rynku pracy. Pozwala to na praktycznie nieograniczony wyzysk pracownika.(umowy śmieciowe, zaniżanie pensji, niekontrolowane zmuszanie do dłuzszego czasu pracy itp.)
Rozwiązaniem według liberałów( według mnie złodzieji i szkodników) jest przedłużenie czasu pracy do 67 roku życia. Nieśmiało bąkają o ograniczeniu przywilejów niezasłużonych w co osobiście nie wierzę wszak służby te jak w poprzednim systemie stały się pdstawą trwania obecnego układu politycznego.
Czy istnieje sposób zasypania powstałej dziury?
Tak i to w sposób bezinwestycyjny a w perspektywie lat kilku dla wszystkich stron EKONOMICZNIE uzasadniony, korzystny. Podkreślam EKONOMICZNIE UZASADNIONY co nie oznacza że nikt na tym nie straci. Stracą pracodawcy, nie finansowo ale DYKTAT na rynku pracy i to jest powód że ci którzy starali się przez ostatnie 20 lat ten mechanizm w Polsce stworzyć nie bąkną na ten temat ani słowa.
Jest to ....... o dziwo i paradoksie zmniejszenie dziennego czasu pracy do 6 godzin. Wprowadzenie systemu czterozmianowego.
Bylibyśmy pierwszym krajem na świecie który taki system wprowadza? Tak ktoś kiedyś musi być pierwszy, zupełnie takie same argumenty wytaczano kiedy wprowadzano (wcale nie tak dawno bo w roku 1919) czas ośmiogodzinny. Dzisiaj nikogo nie dziwi ale jest w wielu miejscach (też w Polsce) bezceromonialnie łamany. Drogą do długotrwałego sukcesu ekonomicznego to nie jest ale pracodawcę nie obchodzą koszty zdrowotne (te pokryjemy my czyli społeczeństwo) wszak za bramą czeka młodszy model a pare złotych można bezinwestycyjnie wycisnąć.
Ale przejdzmy do systemu czterozmianowego.
Z dnia na dzień zwiększamy praktycznie bezinwestycyjnie ilość miejsc pracy o 1/4.
To ilośc która likwiduje oficjalne i ukryte bezrobocie i jeżeli nie cofa to hamuj trend emigracyjny. O zatrzymaniu demoralizacji która jest nieodłączną bezrobociu zaledwie wspominając.
Z dnia na dzień do ZUS wpływa o 1/4 więcej składek Przedłużenie czasu pracy do 67 roku staje się niepotrzebne,
Praktycznie zanika wypłacanie zapomóg dla bezrobotnych wyplaty na aktywizacje zawodową i podobne.
Do budżetu wpływają zwiększone o 1/4 podatki ztytułu wypłacanych wynagrdzeń.
O 1/4 rośnie śiła nabywcza ludności co stymuluje rozwój praktycznie wszystkich dziedzin przemysłu i chandel
Rośnie kondycja fizyczna i zadowolenie społeczeństwa.(więcej czasu na regeneracje i rozwój intelektualny)
Maleje ilość wypadków przy pracy i zwolnień lekarskich.
W rezultacie rośnie efektywność pracownika.
Wszystko przy niumniejszonych poborach.
Co to oznacza w praktyce? Przejściowe podrożenie kosztów pracy. Przejściowe bo w dłuższej perspektywie oznacza wzrost zysku przerastający dotychczas osiągany o więcej niż 1/4.
Wynika to ze wzrostu siły nabywczej ludności i efetywności pracy. Warto dodać że naukowcy angielscy i skandynawscy prowadząc niezależne od siebie badania uznali za czas optymalnie ekonomicznie efektywny tylko 22 godziny tygodniowo.
Nawet te przejściowe straty pracodawców rząd mógłby zlikwidować zwalniając ich na określony czas w 1/4 z podatku wszak obecnie i tak go nie osiąga, ludzie nie pracują, wręcz przeciwniewyciągają ręke po zapomogę.
Ekonomicznie więc system się zamyka.
Co jest zatem powodem że liberałowie tak skrzętnie go unikają?
Powód jest tylko jeden. Pracodawca przestaje dyktować warunki pracy. Tego nie da się zrekompensować a to dla nich nie do przyjęcia.
Ochrona interesów tej nielicznie procentowo grupy ma decydować?
)
Inne tematy w dziale Gospodarka