Bez tragedii Zbrodni Katyńskiej 70 lat temu nie byłaby możliwa sowietyzacja Polski i jej półwieczne zniewolenie. II RP skończyła się symbolicznie w Lesie Katyńskim. Oby wczoraj w tym samym miejscu skończyła się i nie tylko symbolicznie III RP, a przynajmniej ta III RP znaczona wielkim kłamstwem, cwaniactwem, chamstwem, prywatą, oszustwem.
Oby wraz ze śmiercią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego narodziła się IV RP. Jeśli ma być jakiś głęboki i podskórny sens wczorajszego dramatu, to nie widzę innego jak ten, który może dać początek innej i lepszej ojczyźnie - Polsce niezakłamanej. To będzie własnie ta IV RP, projekt w który Prezydent wierzył.
Stanisław Janecki powiedział właśnie w TVP 1, że jest dumny z naszych rodaków, że tak żegnają dzisiaj swojego Prezydenta.
Nie jestem dumny z rodaków i dzisiaj, w tej chwili, dobrze o nich myśleć nie potrafię. Nie o narodzie jako wspólnocie prawie 40 mln żyjących w tej chwili Polaków.
Są oni w swej masie albo przeraźliwie głupi i stać ich – dobre i to gdyby tak było naprawdę - na przejrzenie na oczy dopiero po nieodwracalnej szkodzie, czyli długo za późno; albo są też na tyle głupi i niesamodzielni myślowo, że można im wmówić największą bzdurę, a oni w nią bezrefleksyjnie uwierzą. Można ich łatwo napuścić i namówić do szczucia. Przez ostatnie pięć lat tą bzdurą była czarna legenda Lecha Kaczyńskiego.
W tej perspektywie Świętej Pamięci Prezydent Lech Kaczyński był dla tego społeczeństwa, dla tego państwa i dla tego narodu prezydentem zbyt szlachetnym, zbyt patriotycznym i przede wszystkim zbyt uczciwym. Prezydentem, który nie przystawał do Polski 2010 r. i przerastał współczesne nadwiślańskie zapotrzebowania na polityka.
Był Mężem Stanu, którego akurat to społeczeństwo nie potrzebowało. Tu lepiej pasowali jego poprzednicy: kolaboranci z wrogiego nadania oraz dyplomowani łgarze i zawodowi kłamcy, w dużej mierze powszechnie dzisiaj wielbieni. Ewentualnie kukły stworzone przez pijarowców.
Dzisiejsza żałoba i wyległa na ulice ludność Warszawy jest albo kolejnym odruchem zdziecinnienia i bezrefleksyjnego działania pod wpływem medialnego impulsu, albo próżnym uczciwym żalem za kimś kogo już nie ma i na kim społeczeństwo się w swoim czasie nie poznało.
Lech Kaczyński dzieli naród, przynosi Polsce wstyd na świecie, jest grubiański i oschły? Dzisiaj te wmawiane Polakom i niestety przyjęte przez nich w dużej mierze „prawdy” brzmią jak megaidiotyczne kretyństwo.
To był najlepszy Prezydent jakiego Rzeczpospolita w tym dwudziestoleciu mogła mieć, Prezydent na jakiego zasługiwało „to całe duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska”,choć niekoniecznie ci, którzy dzisiaj w tym państwie mieszkają.
Chciałbym, żeby teraz w sercach wielu, którzy dali sobie przez pięć lat wmawiać czarną legendę Lecha Kaczyńskiego, pojawił się wyrzut sumienia i choćby wewnętrzne przyznanie się do błędu.
Przez pięć lat mieliśmy Prezydenta, którego z łatwością można było szanować i być dumnym, że Pierwszym Obywatelem RP był właśnie On.
Lech Kaczyński zostanie doceniony i wejdzie do grona narodowych bohaterów. Będzie miał w Polsce swoje ulice, place i pomniki. To stanie się za dekadę, może w kolejnym pokoleniu. Tak będzie.
Dzisiaj nie to jest jednak najważniejsze. Ważniejsze jest, żeby Polacy nie dali się już drugi raz tak bardzo okłamać co do człowieka.
Prof. Lech Kaczyński (1949 - 2010)
Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej w latach 2005 – 2010.
Zginął tak jak żył - w myśl zasady „Dobro Ojczyzny Najwyższym Prawem”.
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka