Opowiadano mi, no dobrze, konkretnie opowiadał mi Adam Michnik, że swojego czasu podczas kolegium redakcyjnego „Wyborczej”, ktoś wspomniał, być może żartobliwie, o “aferze Rywina i Michnika”. „Nie mieszaj w to Rywina” – wciął się do rozmowy Adam.
I tak trochę jest teraz: afera Amber Gold, która zaczęla się jako sprawa Plichty, powoli przekształca się w „sprawę Plichty i Michała Tuska”, a niedługo stanie się aferą Tuska, już wszystko jedno którego. Na plan drugi zejdzie kryminalna działalność polskiego Madoffa – kluczowe stanie się, dzięki pracowitym zabiegom prawicowej prasy i blogosfery, niemądre i czasem nierzetelne, ale w końcu nie przestępcze, zachowanie syna premiera, na obrzeżu Amber Gold, OLT, gdańskiego lotniska i trójmiejskiego wydania GW. Plichta zaczyna już odgrywać rolę autorytetu dla prasy, która przeprowadza z nim wywiady (jak na razie - jeden wywiad na szczescie), dając mu platformę oblewania błotem mlodego Tuska dla wybielania siebie.
Dlatego trzeba pamiętać o proporcjach winy, o różnicach między działaniem nierozważnym a przestępczym, o rozróżnieniu między wchodzeniem w interesy z człowiekiem marnej reputacji a byciem takim człowiekiem. Tworzenie jakiejś symetrii między Plichtą a Michałem Tuskiem jest przejawem zacietrzewienia, na mocy którego każdy kij jest dobry, by uderzyć nim w nielubianego przez siebie polityka.
Co nie oznacza, że z nierozważnego i czasem nieuczciwego postępowania syna premiera nie można wyciągnąć jakich lekcji, dla dobra ogólnego. A zwłaszcza dla braci dziennikarskiej. Bo postepująca finansowa mizeria tradycyjnych mediów, w połączeniu z ekspansywnością prywatnego biznesu, stwarza pokusy, jakim niektórzy dziennikarze nie potrafią się oprzeć, zwlaszcza gdy działania mieszczą się w „szarej strefie”, regulowanej bardziej przez kanony rzetelności i etyki niż przez prawo i sądy. Przypomnijmy więc kilka takich kanonów, ku pamieci i przestrodze:
· Dziennikarzowi nie wolno zajmować się akwizycją reklam, z wyjątkiem akcji społecznych i charytatwnych,
· Materiały dziennikarskie powinny być jasno oddzielone od materiałów promocyjnych i reklamowych;
· Niedopuszczalna jest kryptoreklama, ukryta reklama i zatajanie informacji dla własnych korzyści;
· Dziennikarzowi nie wolno przyjmować od nikogo korzyści za zamieszczenie lub niezamieszczenie materiału dziennikarskiego;
· Firmy PR nie mogą oferować wynagrodzenia dla dziennikarza lub redakcji za publikację materiału dziennikarskiego;
· Dziennikarze nie powinni współpracować w żadnych wspólnych przedsięwzięciach biznesowych lub innych z podmiotami, które prawdopodobnie będą występować w ich materiałach dziennikarskich.
To podstawowe zasady. Pierwsze cztery zawarte są m.in. w kodeksie etyki dziennikarskiej SDP, Dziennikarskim Kodeksie Obyczajowym SDRP i w zasadach postępowania dziennikarzy grupy Media Regionalne, a także w standardach Rady Europy. Piąta – w Kodeksie Dobrych Praktyk Związku Firm Public Relations. Ostatnia zawarta jest w zasadach etyki dziennikarskiej New York Timesa (The New York Times Company Policy on Ethics in Journalism).
Powie ktoś, być może: a gdzie tam naszym do New York Timesa? Nie zgadzam się. Etyka jest uniwersalna, także dziennikarska.
Inne tematy w dziale Polityka