W pewnej redakcji, gdzieś w bardzo dużym mieście.
– Cholera! – krzyknął jeden z pracowników gazety – Dostali lepszywynik niż się spodziewaliśmy!
– A co z naszymi sondażami? – spytał się drugi – Tyle kasy poszło na marne!
– Wiesz jak to jest z tymi „badaniami”... – odpowiedział ironicznie ten pierwszy.
– To co robimy?
– Nie wiem, dawać mi tu jakiś autorytet! – wrzasnął naczelny – Tak być nie może!
– Może ten od bydła? – spytał się ktoś stojący w rogu pokoju.
– Nie, nie. On nie będzie tu pasował – odpowiedział naczelny – Musimy spuścić z tonu. Mniejagresji...
– Jak to!? – ponownie odezwała się osoba stojąca w rogu – Tyle pracy na nic...
– Nie rozumiesz – szepnęła osoba obok – To tak na niby. Na chwilę. Potem wracamy do starych dobrych metod! Pamiętasz ostatnią żałobę... Też musieliśmy trochę spuścić z tonu.
– No to kto? – padło pytanie.
– Jakiś ekspert. Najlepiej taki, co topomnoży, podzieli i będzie tak jak być powinno – podkreślił redaktor – po naszemu!
– To może ten od socjologii? – spytał się pierwszy dziennikarz.
– Nie. On dawno się skompromitował – stwierdził naczelny – za dużo atakował. Przesadzał. Ludzie zaczęli wątpić w to co mówi. Musi się znaleźć ktoś inny...
– To może jakiś politolog? Znam takiego jednego. On to dopiero zrobi ludziom wodę z mózgu – powiedział drugi z dziennikarzy.
– Doskonale – przytaknął naczelny – Dawać mi go tutaj. Natychmiast!
Kilka chwil później.
– Już jest! Już jest! – zaczęła się ekscytować sekretarka.
– To jak nam możesz pomóc? – spytał się naczelny.
– Porównamy dane z poprzednich wyborów do obecnych. Zobaczcie – powiedział ekspert pokazując plansze na projektorze – Tu trochę zaokrągliłem w górę, tu trochę w dół. Niby nieznacznie. Ale przyjrzycie się. Tu mnożę, tam podzielę. I jaki ładny wynik! Prawie dwadzieścia do dziesięciu!
– Świetnie! – wybuchnął naczelny. Salę wypełniły brawa.
– Dwadzieścia do dziesięciu – powtarzali ludzie.
– Połowa! – wrzasnął ktoś na sali.
– Ale im dowalimy. To lepsze niż nasze sondaże – powiedział ktoś w tłumie.
– Przepraszam – odezwał się chłopak stojący na samym końcu sali – ale jak weźmiemy nasz wynik...
– Nie nasz. Tylko partii, którą nieoficjalnie popieramy – natychmiast poprawił go pierwszy dziennikarz – Poza tym, my nikogo nie popieramy – podkreślił ironicznie.
– No dobrze. Nie nasz. No ale jak weźmiemy wynik tej drugiej partii i zrobimy dokładnie takie same obliczenia to wyjdzie podobny rezultat – błyskotliwie zauważył chłopak z końca sali.
– Kto to jest? Kto go tu wpuścił? – wrzasnął naczelny.
– To jest nasz stażysta – odpowiedział pierwszy dziennikarz podając jednocześnie naczelnemu kawę – robi tu praktyki. Oczywiście bezpłatne.
– Stażysta??? – spytał się głośno naczeleny. Po czym, napił się kawy.
– Nie do końca – odpowiedział chłopak – pomimo mojego młodego wieku, skończyłem studia z wyróżnieniem. W nagrodę odbył już jeden staż za granicą – przez rok pracowałem w największej gazecie w Europie – mówił dalej – Wróciłem, bo tyle się mówiło o powrotach...
– Skończ! – przerwał mu dziennikarz patrząc jednocześnie na czerwoną twarz naczelnego.
– Chciałem tylko powiedzieć, że licząc w ten sam sposób, otrzymamy podobny spadek dla... – powiedział chłopak
– Nieważne – odpowiedział naczelny – jest dobrze. Damy tytuł: stracili połowę poparcia. Ani słowem, o innych partiach. Nasi czytelnicy niczego się nie domyślą. Muszą dostać naszą prawdę – podkreślił naczelny.
– Zwariowaliby gdyby wiedzieli zbyt dużo. Od czytania głowa boli – zażartował pierwszy dziennikarz.
– Ale, ale... – powiedział cicho młody stażysta.
– Co ale? – spytał się naczeleny
– Może on jest stary, głupi i jest ze wsi – krzyknął ktoś w tłumie.
– Czarnogród! Bolszewik i faszysta! – zaczęły się rozlegać okrzyki.
– Ksenofob, homofob! – drwili ludzie – Może on jest ten z radia?
– Moher! – dorzucił ktoś z boku.
– Wypraszam sobie – przerwał młody, stażysta.
– No chyba nie chcesz dołączyć do tej gorszej części społeczeństwa – spytał się naczelny. Podkreślając z drwiną słowo gorsza.
– No nie. Ale... – zaczął stażysta.
– Jak jesteś między kundlami to masz szczekać tak jak one! – podsumował naczelny – dawajcie to na pierwszą stronę i dzwoncie do naszych zaprzyjaźnionych redakcji. Niech wszyscy to wydrukują. Stracili połowę poparcia! I niech każdy dorzuci coś od siebie: przegrywają po raz kolejny, tracą bastion... Za tydzień ma być nowy sondaż. Powyborczy. Nasi dziesięć procent w górę, oni dziesięć w dół. I tak ma być aż do następnych wyborów...
Opisana sytuacja jest fikcyjna. Jakiekolwiek podobieństwa do osób lub wydarzeń są całkowicie przypadkowe. Autor nie odpowiada i nie ponosi opowiedzialności za skojarzenia i wnioski jakie czytelnicy mogą mieć po przeczytaniu powyższego tekstu.
Inne tematy w dziale Polityka