Salonik prasowy był zamknięty. Mają tu to, co wszędzie: dzienniki, bulwarówki, tygodniki opinii i przede wszystkim kilkadziesiąt gazetek pornograficznych. Jednak od czasu do czasu pojawiają się też zupełne kurioza, jak na przykład „Literatura na Świecie” czy „Nowe Książki”. Czekałem więc, aż zapowiedź „zaraz wracam”, napisana długopisem na kartce w kratkę, zostanie spełniona. „Ile może trwać >>zaraz<<” – zastanawiałem się. Moją uwagę przykuły dwie starsze panie, które stały w pobliżu, trzymając między rozstawionymi nogami reklamówki – jedna z logotypem Biedronki, druga żółtą torbę z Lewiatana. Kiedy tylko ktoś mówi o śmierci, od razu zwraca moją uwagę. Kobiety były do siebie łudząco podobne; obie przy kości, w okularach, o skrzekliwym głosie. To, o czym mówiły, słyszałem dokładnie. Trochę nieładnie podsłuchiwać, ale przecież nie mówiły o niczym wstydliwym.
- Mój ojciec bardzo bał się śmierci – powiedziała ta z reklamówką Biedronki. – Jak już miał po osiemdziesiątce, to nie chciał się kłaść spać. Mówił, że jak się położy, to umrze. A bardzo był ciekaw wszystkiego. Całymi dniami i po nocach oglądał telewizję. „Jak to dobrze, że wymyślili te telewizory. Co ja bym wiedział o świecie, gdyby nie telewizor?!” – cały czas to powtarzał. No i umarł przed telewizorem. Gołe baby oglądał na Polsacie i serce nie wytrzymało. Za dużo emocji na starość...
Lekko zawstydzona kobieta zaśmiała się.
- Moja mama w domu opieki była. Już się dłużej nie dało, żeby z nami mieszkała. Nic nie pamiętała, tylko mnie jeszcze rozpoznawała. Ale pogodna była… W Alzheimerze może się zdarzyć, że chory zapomni o oddychaniu. Wiesz, Jagódko, po prostu ktoś przestaje oddychać, bo zapomina jak się nabiera do płuc powietrza. Mam nadzieję, że mama nie umarła z uduszenia…
Kobieta z reklamówką Lewiatana miała łzy w oczach.
- Co ty mówisz? Dawno twoja mama umarła, Zosiu? Chyba jeszcze żyła, jak się ostatnio widziałyśmy…
- Już siedem lat, jak nie żyje, zaraz po papieżu odeszła.
- No, zobacz Zosiu, to już siedem lat minęło, jakeśmy rozmawiały…
Pewnie by się za głowę chwyciła z tego zdumienia nad przeciekającym między palcami czasem, gdyby nie reklamówka z Biedronki, która akurat jej się przewracała, więc musiała ją chwycić za ucho.
- Lata lecą coraz szybciej. Ani się człowiek obejrzy… - powiedziała właścicielka reklamówki z Lewiatana.
- Jak tata umarł, to dopiero wtedy zrozumiałam, jak to jest być samemu na świecie. Tym bardziej, że zaraz mój zachorował i od razu umarł. Całe życie palił i to się na nim zemściło…
- Co ty mówisz, Zosiu, owdowiałaś?! Twój Tosiek umarł? – jęknęła, widać było, zdruzgotana informacją kobieta, której mama odeszła zaraz po papieżu.
- Ano umarł. Ja się leczyłam na ciśnienie, na nerki, na stawy, a on się śmiał, że jest zdrów jak ryba. A potem zachorował i szybko go pochowałam. Jak to mówią – kobiety chorują, a mężczyźni umierają.
- Rak?
- Tak.
Ostatnie słowa wymówiły cicho. Chyba z szacunku dla tej ciężkiej choroby tak przycichły.
- Ale samej śmierci nie miał złej. We śnie to się stało. Położył się wieczorem do łóżka. Nawet mi mówił, że go mniej boli. A rano już było po wszystkim…
Przyjaciółka pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Mój Heniek też schorowany, ale jeszcze na chodzie. Na targ pójdzie, do apteki…
Koleżanka chyba jej nie słuchała.
- O taką samą śmierć się modlę, jak mój miał. Żeby zasnąć i się już nie obudzić… - wtrąciła ta, która owdowiała.
Ta, którą wdowieństwo dopiero czekało, była odmiennego zdania.
- Ja bym chyba wolała nagle. Najważniejsze, żeby nie leżeć. Tak, jak mój tatuś. Chyba po nim mam ten lęk przed kładzeniem się. Jak on - coraz dłużej przed telewizorem siedzę. Tak, przed telewizorem, to jest chyba dobra śmierć.
- Ciężko wybrać najlżejszą śmierć – stwierdziła kobieta z torbą Lewiatana.
*
- Pan czeka na mnie? – zapytała czarnowłosa dziewczyna, z papierosem w długich palcach, która pojawiła się nagle i nieoczekiwanie. – Byłam w toalecie, już otwieram – dodała nie doczekawszy się mojej reakcji. Zamyślony byłem, dlatego nic nie powiedziałem.
Brunetka zaciągnęła się dymem i zdusiła papierosa na blaszanym parapecie.
Weszliśmy do saloniku.
- Ma pani coś z prasy literackiej? – walnąłem z grubej rury, ale bez większej nadziei w głosie.
- To, co widać – ona na to, bezradna.
Dziesiątki kobiecych ciał wypinało się do mnie nagimi biustami i jędrnymi pośladkami. Wszystkie młode, piękne i jeszcze nieśmiertelne.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura