Według informacji podanych przez Przegląd Sportowy i z wywiadu dla Eurosportu wynika, że Smuda nie czuje się specjalnie winny ale bardzo żałuje, że szansa nie została wykorzystana. Jak powiedział "nie chowałem się [...] i nikt mnie nie opluł".
Gratuluję, mnie też nikt nie opluł, ale to chyba nie oznacza, że jest przez to jakiś honor lub sześć oddawana.
Zastanawia mnie jednak smutna sytuacja pana Franciszka. Jak wynika z ostatnich miesięcy a może nawet od czasu tragicznej katastrofy smoleńskiej wszyscy którzy w ten lub inny sposób zakłócają spokój Polaków w ich matrixsowym śnie o zielonej wyspie i idealnej tuskolandii dziwnie znikają, często popełniając honorowe samobójstwa za to, że tak zdradziecko naruszają piękną iluzję tworzoną przez reżim.
Franciszek Smuda oczywiście strasznie popsuł plany Donalda, tak bardzo, że ten schował się gdzieś i od czasu odpadnięcia Polski z Euro zaszył się gdzieś, nie wiadomo gdzie. Niektórzy spekulują, że wykorzystał zamieszanie i euforię wokół całej imprezy i poleciał na prywatną wyspę gdzie zaczął odbywać zasłużoną emeryturę.
Biedny Franciszek, może jeszcze nie wie, że może popełni samobójstwo bo psucie planów reżimu tak się kończy a jak wiele reżim stracił na przegranej to doskonale wiemy, mowy pochwalne o Euro i sukcesach reprezentacji nie miały by końca. Ale żarty na bok! Oczywiście prawdopodobnie nic nikomu nie grozi, chociaż znając ideę polityki Smuda zostanie mocno skarcony przez władze.
Tymczasem lekko przebudzony z transu tuskowego naród w napięciu czeka na kolejne uderzenie seryjnego samobójcy.
Nie bójcie się, Euro2016 w ręczną skutecznie nas otumani nową dawką sportowej morfiny, a może i emocji nie zabraknie przy dalszej rozbudowie polski. Panie premierze, nic układowi nie grozi.
Sanjuro
Inne tematy w dziale Rozmaitości