Żemek wychodzi na wolność, porozmawiajmy o służbach

Grzegorz Żemek za dobre sprawowanie może opuścić więzienne kraty. Były dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego to wykorzystywany u progu transformacji ustrojowej współpracownik służb wojskowych PRL o ps. Dik. Ma wielką wiedzę i olbrzymie kontakty wśród polityków, biznesmenów oraz służb.

Czy jego wiedza może być dla kogoś groźna? Czy to, że w ogóle został skazany, jako nieliczny z tych, którzy okradali państwo na mocy ustaw Rakowskiego, nie jest świadectwem tego, że to był raczej słup, a mocodawcy po prostu uniknęli odpowiedzialności? Dlaczego nie pociągnięto do odpowiedzialności, poza Żemkiem i paroma jeszcze osobami, choćby ministra Andrzeja Wróblewskiego, który musiał wiedzieć, po co FOZZ jest budowany?

Wszyscy o "matce wszystkich afer" jakby zapomnieli. Żemek chce napisać wspomnienia, zaraz będzie zapewne zapraszany do programów telewizyjnych w roli eksperta od światowego kryzysu. Czy jednak jego problem nie jest czymś szerszym? Kto tak naprawdę odpowiada za defraudację polskiego długu? Czy nie był to szerszy plan Moskwy, kolejny etap laboratorium pierestrojki, gdzie mafia najpierw sprawdza podatny grunt, a kiedy na nim uda się pomyślnie wytransferować pieniądze i zabezpieczyć swoje interesy na gorsze czasy, to wówczas to samo zastosuje się w imperium? To przecież sugerował w swoich zapiskach były szef NIK, prawdopodobnie zamordowany, o czym świadczy późniejsza seria zgonów jego współpracowników bez świadków. Dlaczego nikt w mediach, przy okazji wypuszczenia na wolność Żemka, o to nie pyta? Dlaczego nie rozmawia się choćby z Josephem Tkaczickiem, który jako pierwszy, robiąc interesy z FOZZ, doniósł na niegospodarność funduszu? Dlaczego nie pyta się Leszka Millera o to, jak SLD torpedowało w latach 90., na kilka ładnych lat, śledztwo w tej sprawie, a dziennikarze wolą rozmawiać z nim o związkach partnerskich czy o sesji z okazji dnia kobiet? 

Czy Żemek kiedykolwiek coś powie? Wątpliwe. Jeśli chciałby ujawnić szereg działań służb, skończyłby jak na przykład były szef NIK. Czas pokaże. Czekam teraz na to, aż ktoś zechce Żemka o cokolwiek zapytać, co dotyczyłoby FOZZ. Jest teraz znakomita okazja - kolejna, by podnieść polskie dziennikarstwo z podłogi.